rozdział 4 // egzorcysta// ❗Uwaga sceny drastyczne❗

10 2 3
                                    

❗TW drastyczne sceny❗

Pov: Kim

- tak mam problem z duchem ale nie prosiłem o egzorcyzmy,

- dobra dobra ja wiem swoje - powodział Erick po czym księża zaczęli oczyszczać dom z sił nie czystych, widziałem przerażenie w oczach W jednakże nic nie mogłem zrobić.

Był przestraszony, nie chciałem nawet ja to patrzeć. Po prostu poszedłem do sypialni, położyłem się i przykryłem głowę poduszką.

Po jakieś pół godziny wbiegł do sypialni spanikowany Erick

- jeden z księży zniknął!  - krzyknął

- he? Pewnie poszedł czy coś - obróciłem się na drugi bok

- Kim ale na prawdę!

Pov: Wikator

Strasznie bałem się księdza, gdy chlapał tą swoją wodą byłem przerażony, a moja wewnętrzna agresja się obudziła, gdy tylko miałem okazję zaciągnąłem go do piwnicy.

Gdy mnie ujrzał był strasznie przerażony, przygwoździłem go do ściany trzymając za gardło. Zrobiłem to na tyle mocno i szybko że temu zaczęła lecieć krew z tyłu głowy, czując jej zapach zapragnąłem więcej.

Trzymając go tak, drugą ręką wbiłem mu pazury w brzuch, i jednym szybkim ruchem rozerwałem mu skórę na brzuchu tak, że jego flaki wyleciały.

Widziałem ogromne przerażenie w jego oczach, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Oderwałem mu żebra, ten już był nie przytomny a ja złapałem jego serce, i wyrwałem.

Kiedy te jeszcze biło w mojej ręce zjadłem je ze smakiem.

Po tym wstałem i jego martwym już ciałem zacząłem rzucać po całej piwnicy wszędzie brudząc jego krwią.

Rozćwiartkowałem  jego ciało na małe kawałki, jakie były porozrzucane po całym pomieszczeniu, a ja udałem się do łazienki i umyłem z krwi uspokajając swoje rząd krwi.

Pov: Kim

Po godzinie poszukiwań poddaliśmy, Erick i ksiądz wyszli, a ja myślałem że Wikatora już tu nigdy nie będzie.

Myliłem się, jak tylko wszedłem do pokoju W rzucił mu się w ramiona płacząc

- bałem się tych księży, ja nie chcę znowu - wypłakiwał się we mnie

Pogłaskałem go nie pewnie po skrzydle - jest okej mały.. spokojnie - starałem się go jakoś uspokoić.

Uspokoił się po jakimś czasie ale mnie nie puścił, czułem jego strach.

- to ten- chcesz spać dziś obok mnie? Abyś się nie bał? - zaproponowałem

- Taak - powodział z dziecięcą radością w głosie

Czasem się zastanawiam czy ten na prawdę ma te 101 lat skoro się tak zachowuje

_______________________________________________

Łiiii mam wenę na pisanie jest dobrze

Fajne opowiadanie tak 👍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz