rozdział 10

2 0 6
                                    

(szczeże wisienka jestem ciekaw czy nadal to czytasz a więc pora na kolejną część LETS GOOO po pół roku ALE LES GOO)

Kim

Cóż po powrocie z nadjeziora wziąłem wszystkie brudne stroje konpiekowe i wrzuciłem do pralki, nastawiłem pranie oraz poszedłem do sypialni. Cóż mój przyjaciel miał dość zabawowy chymor, a więc na szczęście bądź nieszczęście zastałem go na łóżku leżącego na boku podpierającego się na łokciu - heej ~ - przygryzł żartobliwie wargę po czym poruszał brwiami do góry i na dół.

- Ty tak serio? Zapytałem dość zmęczony po pływaniu, cóż, wodą wyciąga a więc byłem dość spiący, średnio zainteresowany żartami tamtego położyłem się obok twarzą w przecisną stronę niż leżał mój przyjaciel. Byłem totalnie wykończony, przykryłem się kołdrą po czym zamknąłem oczy. Po chwili leżenia poczułem jak zimne ręce otulają moje ciało wchodząc pod koszulkę - ale zimne - momentalnie się wzdrygnąłem. - dlaczego, dlaczego ty jesteś taki zimny co? - zapytałem mocno zaspany

- Jestem zimny bo jestem martwy tak ci przypomnę, aktualnie jedyne co jest ciepłe to oczy język, brzuch, oczy

- chwila.. brzuch? Jeszcze nie dawno był zimny przecież - zapytałem zdziwony oraz zaspany

- tak, jakby.. im więcej już grzechów odpokutowałem tym więcej czynności życiowych mi wraca, a więc jak coś pracuje to jest ciepłe. Nie wiem czy zauważyłeś ale już dobry tydzień temu moje tęczówki przybrały naturalny brązowy kolor a nie złoty świecący w ciemnościach.

- co na prawdę? - odwróciłem się w jego stronę by spojrzeć na jego twarz - rzeczywiście - powiedziałem zaskoczony tym że dopiero dziś to zauważyłem

- a więc widzisz, jeśli coś odzyskuje to zaczyna to odzyskiwać swoją temperaturę - powiedział przyjaciel po czym złapał moją rękę i położył na swoim ciepłym brzuchu - żołądek mi działa, teraz mogę na spokojnie jeść co tylko zapragne, w sumie, muszę  jeść już, heh

- ale skoro używasz mięśni i się ruszasz to czemu jesteś zimny - zapytałem nie widząc w tym logiki

- bo nie płynie w nich krew, oddech i bicie serca to ostatnie co odzyskuje, gdy je odzyskam to będzie oznaczać że moja pokuta została wykonana

Nieco zasmuciłem się tym faktem, cóż, skoro wypełni swoją pokutę to chyba znaczy że wróci tam z kas przybył.. prawda? - hej, aa, co się stanie jak już wypełniasz pokutę - zapytałem z żalem

Tamten milczał chwilę po czym odezwał sie- Nie wiem. - to jedyne co powiedział

Ja zamilkłem po czym wtuliłem się w jego ciepły brzuch oraz zasnąłem.

*******
Wikator

Gdy mój przyjaciel przytulił się do mojego ciepłego brzucha pogłaskałem go po głowie po czym sam usnąłem, cóż, odzyskiwanie funkcji życiowych wiąże się również z odzyskiwaniem potrzeb.



Obudziłem się, był środek nocy, cóż co się dziwić gdy idzie się spać o 19:00. Cholernie chciało mi się jeść i pić, wstałem wymijając śpiącego jeszcze przyjaciela po czym udałem się do kuchni, czułem się tak, jakbym nie jadł przez wieki! Bo poniekąd była to prawda, dorwałem się do lodówki, złapałem za kiełbasę, ciasto, makaron, wszystko co wpadło mi w łapy, jadłem zachłannie i szybko, sam nie widziałem co we mnie wstąpiło. Po zjedzeniu na prawdę bardzo pokaźnej porcji usiadłem na krześle. Przejadłem się. Spojrzałem na próg drzwi łączący korytarz z kuchnią i ujrzałem Kima patrzącego na mnie z politowaniem, podszedł do mnie.

- Wikator, ile żeś ty tego zjadł

- ja? - zapytałem z ogromnym byłem brzucha - za dużo. - powiedziałem trzymając się za brzuch

- chodź wracaj do sypialni i się połóż, ja ci zrobię coś co ci pomoże

Grzecznie położyłem się w pokoju, byłem taki szczęśliwy że nareszcie od tyłu lat coś zjadłem, czułem się taki szczęśliwy. Nie dość że mogłem coś zjeść, to wiedziałem że moja pokuta idzie w dobrym kierunku.

*********

Kim

Minęło parę dni odkąd Wikator odzyskał głód, zauważyłem że zaczął on również odzyskiwać potrzebę snu oraz innych codziennych potrzeb, byłem z niego dumny, jednak z drugiej strony w głębi serca czułem lekkie przybycie z faktu, że za nie dlogo jego misja dobiegnie końca a ja zostanę sam. No cóż próbowałem się pogodzić z tą myślą.
Było rano, siedziałem na łóżku i jeszcze się budziłem aż nagle nie usłyszałem głośnego krzyku wydobywającego się z łazienki.
Z prędkością światła pobiegłem tam otwierając drzwi.
- Co się stało!? - krzyknąłem zaniepokojony

- Nie mam już, "Nic"!

- czekaj to ty dopiero teraz coś tam masz to jak ty wcześniej sie- nie ważne. To był krzyk szczęścia czy przerażenia? - zapytałem

- Nie mam pojęcia ale patrz!

- wiesz co- wolę nie. Widzimy sie w kuchni - jak naj prędzej ulotniłem się z łazienki po czym poszedłem do kuchni zrobić naleśniki.

Czekałem z naleśnikami dobre 30 minut zanim zjawił się mój przyjaciel, chwilę zastanawiałem się co on mógłby tak długo tam robić tak długo jak zawsze zajmowało mu to max 5 minut, ale im dłużej myślałem tym gorsze myśli przychodziły mi na myśl. A więc przestałem i po prostu zjadłem swoją porcję szybciej niż on. Po śniadaniu usiedliśmy razem i oglądaliśmy telewizję. Tamten dość mocno wciągnął się w serial za to ja zacząłem rozmyślać od przyszłością. Martwiłem się o nią, co jeśli Wikator po prostu znowu zniknie tak jak się pojawił, ci będzie później ze mną oraz jak bardzo chciałbym powiedzieć mu że bardzo go lubię, fakt jesteśmy przyjaciółmi jednak coś przez ostatni czas zaczęło we mnie kwitnąć, uczucie ciepła oraz bliskości w stosunku do taniego. "Opanuj się Kim, on jest tylko zabłąkaną duszą potrzebująca rozgrzeszenia, nie myśl w ogóle o długoterminowej znajomości" męczyła mnie ta myśl dość mocno. Byłem bezsilny wobec tego a więc tylko wtuliłem się w nadal chłodnego przyjaciela oraz zamknąłem oczy.


Fajne opowiadanie tak 👍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz