LSOB 2 - Rozdział 5

802 128 167
                                    

trochę słaby, ale jest): obiecuję, że się poprawię!

To, w jakim tempie Harry się uczył było niewyobrażalne. Kiedy Louis po dwóch tygodniach pracy chłopca z nauczycielką zobaczył, jakie postępy w wymowie zrobił i jak ogromną zyskał wiedzę, niemal spadł z krzesła, a minęły dopiero cztery dni. Co chwilę słyszał od Harry'ego ciekawostki geograficzne, chemiczne, biologiczne, fizyczne i językowe, a jedyne co robił, to było czytanie książek. Louis nawet nie wiedział, że można zapamiętać tyle rzeczy w tak krótkim czasie. 

— Wiesz, ja już mądry, Lou. Nie podskakujesz do mnie z wiedzą — zaśmiał się chłopiec, kładąc się do łóżka. Poprawił kołdrę, chociaż na zewnątrz było gorąco z uwagi na końcówkę października, a następnie ułożył głowę na klatce piersiowej mężczyzny. — To ja już nie mam pojęcia, co to być za kilka tygodni. Śmigać i uczę w uniwersytecie o podwodnym świecie. 

Louis zaśmiał się na jego słowa i pogłaskał go po włosach. Uwielbiał, kiedy Harry zachwycał się takimi małymi rzeczami — chłopiec potrafił cieszyć się, kiedy Louis przyniósł mu trzy kostki sera żółtego i zrobił dużo kanapek. Później narzekał na swój duży brzuszek, ale starszy Tomlinson zaczął go mocno całować i zostawiać na nim ogromną ilość malinek. 

— Oczywiście, kochanie. Będziesz uczył wszystkich o podwodnym świecie i będą cię uwielbiali — zapewnił go z szerokim uśmiechem. — Uczysz się tak szybko, że jestem pewien, że za rok będziesz mógł przystąpić do egzaminów i zaczniesz studiować. Myślałem o Austarlii, żebyś miał dostęp do wody i... Wydaje mi się, że najlepszym miejscem pracy dla ciebie byłoby oceanarium. Nikt tak dobrze nie zna zwierząt wodnych jak ty. 

— Och, a ja jeszcze się bawić z innymi zwierzakami, bo one kochają syrenki. A co to jest Australia i czy to daleko? — zapytał z podekscytowaniem. Oprócz swojej ucieczki, nigdy nie był poza miastem, więc mogła to być dla niego podróż życia. 

— Bardzo daleko, ale o nic nie musisz się martwić. Wszystkie formalności pozwól załatwić mi.

— A co z Nilem i Limą? Przecież oni bardzo ważni, bez przyjaciółek nie ma sensu, chociaż przeznaczony zawsze najważniejszy.

To była sprawa, której Louis nie przemyślał. Wiedział, jak wiele dla Harry'ego znaczyło małżeństwo i po prostu nie miał serce mu ich zabierać. W pobliżu ich morskiego miasteczka jednak nie było żadnego uniwersytetu, na którym Harry mógłby się uczyć o wszystkich wodnych sprawach. Czyli zostało studiowanie online.

— Jeszcze pomyślimy o wszystkim, obiecuję — zapewnił go, po czym położył ciepłą dłoń na policzku Harry'ego. Pogłaskał go delikatnie i pochylił się, żeby złożyć słodki pocałunek na jego malinowych wargach. Chłopiec smakował pastą do zębów i gruszką, którą zjadł przed położeniem się do łóżka. — Kochanie, musisz umyć zęby jeszcze raz. 

— Nie chcę mi się, Lou. Już dziś myć pięć razy, więc po co szósty? 

— Ale zjadłeś gruszkę po umyciu zębów, więc musisz... 

— Nie, Lou. Kolejne mycie dwie minutki jutro — oznajmił, po czym przyłożył dłoń do ust Louisa, żeby już mu na to nie odpowiedział. Rozbawiony mężczyzna polizał jego rękę, na co Harry udał obrzydzenie i ją wziął. Ponownie ułożył głowę na klatce piersiowej, przytulając się mocno do ukochanego. — Coś mi nie gra. Nawet nie wiedzim co. 

— Źle się czujesz? — zaniepokoił się, ale Harry szybko zaprzeczył. 

— Powietrze jakieś inne. W kościach przeczucie, że duże zdarzenie pod wodą, bo kiedy blisko z kimś, jak ja jestem z papą, to wtedy dużo uczuć. Mój papa chyba się martwi o coś.

loving shade of blue | part 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz