LSOB 2 - Rozdział 8

850 105 82
                                    

Louis nie miał pojęcia, co się działo, ale naprawdę bardzo mu się podobało.

Pod wodą było tak pięknie. Syreny zbudowały sobie miasta, miały własne sklepy, wiele skarbów i złota. Co jakiś czas mijali wiele gatunków ryb, które ochoczo do nich podpływały i chowały się pod ich dużymi dłońmi. Rafy koralowe zostały wykorzystane jako ławki oraz ogromne budowle, co na początku wyglądało dla Louisa absurdalnie, jednak z każdą kolejną minutą zauważał, że podwodne stworzenia żyły dokładnie tak samo jak ludzie i to była dla nich codzienność. Dlatego Harry tak łatwo się przystosował do środowiska po pokonaniu barier anatomicznych — ponieważ wszystko było takie samo, jak na lądzie, tylko milion razy piękniejsze. Louis jednym słowem był zachwycony każdym kolorem, każdą mijaną syreną i podekscytowaniem swojego ukochanego, który witał się z poddanymi, otrzymując od nich mnóstwo wodnych roślin. Dodatkowo Clifford pływał niczym szalony, zabawiając tubylców swoim zabawnym wyglądem. 

Harry zatrzymał się, kiedy dostał lilię wodną od małej dziewczynki. Uśmiechnął się szeroko, a następnie podał ją Louisowi. 

— We włosy dla ciebie. Zawsze jesteś śliczny, ale kwiaty sprawiają, że jeszcze śliczniej — powiedział, na co mężczyzna się uśmiechnął. Nie mógł przestać patrzeć na swojego ukochanego, który był taki szczęśliwy, że w końcu wrócił do siebie. Miał szczerą nadzieję, że spodoba mu się życie tutaj, ponieważ nie wybaczyłby sobie, gdyby poróżniła ich chęć do życia w innych środkowiskach. — Ty taki malutki w tym świecie. Teraz ja się opiekuję i uczę od nowa. Nie wolno się bać, tylko dzielny i szczęśliwy, kochanie.

Pochylił się, by złączył ich wargi. Louis nie potrafił się nie uśmiechnąć na ten czuły pocałunek i ciepło dłoni Harry'ego na swoich policzkach. Nawet nie zauważył, jak chłopiec wplótł w jego włosy kwiat. 

— Chcesz, żebyśmy się stać jak moja mama i papa? — zapytał cicho, łapiąc go za dłoń. 

— Czyli? Chciałbyś, żebyśmy zrobili jajeczka?

Louis nie dokońca wszystko przemyślał i dopiero w tamtym momencie sobie uświadomił, że mógł spełnić największe marzenie Harry'ego. Mógł sprawić, że już nigdy nie będzie płakał z powodu braku możliwości posiadania biologicznych dzieci. Szatyn nigdy nie zapomni, jak któregoś dnia tłumaczył mu, czym był seks i jedynie osoby z żeńskimi narządami płciowymi mogły zajść w ciążę. Harry płakał tak bardzo, że Louis wręcz miał wyrzuty sumienia, iż nie jest w stanie tego dla niego zrobić.

Ale teraz wszystko się zmieniło. Byli w zupełnie innym świecie, w którym nie liczyła się płeć — kobiety i mężczyźni byli równi, mogli wykonywać te same zawody i dzielić się obowiązkami po równo. Louis uważał syreni świat za idealny, ponieważ tutaj nie było podziałów na lepszą płeć i gorszą. Każdy mógł złożyć jajeczka, każdy mógł zajmować się domem i każdy mógł pracować w takim zawodzie, w jakim chciał bez dyskryminacji.

To było wręcz nierealne. 

— Nie, Lou. Znaczy jajeczka też ważne, ale ja ostatnio taki przejęty i zamyślony o ślubie. U nas nazywa się to połączenie, ale wiem, że człowieki inaczej na wszystko mówią. 

Louis zaniemówił. Czy Harry właśnie mu się oświadczył pierwszego dnia pod wodą? 

— Pytasz mnie, czy chciałbym, żebyśmy się stali małżeństwem i spędzili resztę życia wspólnie?

Na twarzy Harry'ego pojawił się słodki uśmiech. Podniósł dłoń, by poprawić lilię w jego włosach. 

— Tak, kochanie. My oczywiście przeznaczeni, ale chcę, żebyśmy jak papa i mamusia, bo potem dużo korzyści z jajeczkami. Taka mała, podwodna rodzina — wytłumaczył spokojnie, chociaż w jego głosie słychać było podekscytowanie. — A kiedy my na lądzie, znaczy jeśli my na lądzie, to ty pytasz mnie i małżeństwo z człowiekami. Może być?

loving shade of blue | part 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz