***
W mieszkaniu Nialla i Liama Harry czuł się prawie jak u siebie. Po dokładnym umyciu przebrał się ponownie w piżamę i pobiegł do pościelonego przez Nialla łóżka, by pójść spać. Mieli jednego starego pluszaka, którego przywłaszczył sobie Brutus, więc niestety nie mógł go pożyczyć, ale Clifford zdecydował się spędzić z nim noc, dlatego wtulił się w jego małe ciało i dzięki temu zasnął. Oczywiście nie zastępowało mu to tulenia się do ukochanego, jednak póki nie było możliwości bycia blisko niego, zdecydował się zadowolić Cliffordem.
Obudził się koło dwunastej, gdyż jego przyjaciele postanowili dać mu jak najwięcej czasu na odpoczynek. Zaraz po otworzeniu oczu Harry szepnął sfrustrowane no i nie ma w ogóle dnia! i pobiegł do łazienki, żeby umyć twarz i zęby. Następnie udał się do kuchni, gdzie zastał Liama, który korzystał z telefonu.
— Zjesz zupę? Nie wiedzieliśmy, o której wstaniesz, więc niczego nie przygotowaliśmy, a teraz jestem zajęty — powiedział, kiedy zauważył chłopca w progu.
Harry uśmiechnął się szeroko, poklepał go po ramieniu i nie pytając o pozwolenie wyciągnął talerz, nalał do niego zupy i włożył do mikrofalówki. W międzyczasie przygotował kawę dla siebie i przyjaciela oraz wyciągnął ciastka z szafki ze słodyczami. A kiedy wszystko było już gotowe, zajął radośnie miejsce przy stole i wbił palca w policzek Liama.
— Popatrz, jaki zaradny. Dumny? Myślisz, że dobry papa dla mojego maluszka? — zapytał niepewnie, na co Liam zaśmiał się rozczulony.
— Jestem z ciebie dumny, Harry i na pewno będziesz dobrym rodzicem dla swojego dziecka. Nie mam żadnych wątpliwości — zapewnił go, a chłopiec odpowiedział mu jedynie poprzez kiwnięcie głową i zaczął jeść. — Przygotowuję listę podstawowych rzeczy, które potrzebuje dziecko i koło piętnastej pójdziemy na zakupy, dobrze?
— Dobrze, Lima. Ty super przyjaciel, że wierzenie, jeśli tylko Lou tak pisze. A co jeśli kłamstwo?
— A kłamiesz?
— Nieprawda — zaprzeczył, po czym zaczął głośno chichotać. Chichot jednak zamienił się w śmiech, przez który nie mógł złapać oddechu i musiał złapać się za brzuch. — Ale dzisiaj żartowniś! Humor po prostu wyśmienity, bo niedługo maluchy w domu.
Liam przewrócił oczami, chociaż na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
— Louis zostawił mi pin do swojej karty, bo mam dokładnie sprawdzić, ile ma pieniędzy na koncie, bo nie chce od nas pożyczać, więc ubieraj się i idziemy do bankomatu.
Harry zmrużył oczy i pokręcił głową na boki.
— Nie można, bo przecież dopiero wstanie. Trzeba poleżeć i pierdzieć i dopiero za dwie godziny można — wytłumaczył, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie, po czym sięgnął po ciasteczka. — Po co ja w ogóle? Przecież ja nawet się nie znać na tych całych funtach, bo pod wodą inne monety i skarby.
— Chodzi o to, żebyś miał dowód, że was nie oszukam.
— A oszukiwanie? — zapytał podejrzliwie, na co Liam od razu zaczął zaprzeczać poprzez głośne nie, nie, nie. — To super, ufam ci. Mój Nil i Lima, najlepsze przyjaciółki zaraz po Zee, więc na pewno dbanie o mnie i Lou. Można mi zapisać cyfry na kartce, a jak Lou wróci, to pokażemy. Może być.
— Tak, jasne. Dziękuję za zaufanie Harry.
Chłopiec przystawił dłoń do ust i posłał mu buzinkę, a następnie wrócił do jedzenia późnego śniadania, które tak naprawdę było obiadem. Harry nie dbał o tego typu rzeczy — przed popłynięciem do podwodnego królestwa uczył się ze swoją nauczycielką o zasadach żywienia, więc wiedział, że najważniejszy był balans. Nie miał ochoty się nad tym zastanawiać, ponieważ jego najszczęśliwszy dzień to był dzień, w którym spędzał dużo czasu z Louisem i jadł całą kostkę sera. Poza tym szatyn zawsze powtarzał mu, że nie powinien sobie niczego odmawiać póki czuje się ze sobą dobrze, a jako że brunet mu ufał, to robił tak, jak on mu zalecił.
CZYTASZ
loving shade of blue | part 2
FanfictionDruga część Lonely Shade Of Blue. Harry i Louis żyją razem na lądzie już trzy miesiące. Jakim cudem znajdą się w podwodnym królestwie? I czemu papa Harry'ego tak bardzo domagał się przybycia przeznaczonego syna?