I
Rozmawiałem ze swoimi rodzicami i zgodzili się na wyjazd mój i Wiktorii ponieważ, stwierdzili że za dużo pracuję i przyda mi się odpoczynek przed nowym rokiem szkolnym. Okazało się też że nad morzem nad które jedziemy mój wujek ma domek letniskowy do, którego co roku jeździ, więc pożyczył nam klucze żebyśmy mogli skorzystać i nie musieli wydawać pieniędzy na hotel. Dzięki temu te pieniądze będziemy mogli przeznaczyć na pamiątki, jedzenie i wiele innych rzeczy.
W końcu nadszedł dzień naszego wyjazdu, moi i Wiktorii rodzice odwieźli nas na dworzec, z którego mieliśmy pociąg. Wsiedliśmy do pociągu szczęśliwi i podekscytowani ze swojego pierwszego wspólnego wyjazdu. Pomachaliśmy rodzicom a pociąg ruszył.
Ten wyjazd to też świetna okazja dla mnie żeby porozmawiać z Wiktorią o studiach i o tym gdzie chce studiować. Będę musiał znaleźć odpowiedni moment na tą rozmowę.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce poszliśmy do domku, który stał na obrzeżach lasu niedaleko plaży. Domek letniskowy był duży i drewniany, weszliśmy do niego i zostawiliśmy bagaże i od razu poszliśmy na plażę.
- W końcu dojechaliśmy, - powiedziała z zachwytem patrząc na rozciągające się plażę i morzę. - Na co czekasz, chodźmy! - Powiedziała wesoła i z entuzjazmem w głosie.
- Dobrze chodźmy.
Świetnie się bawiliśmy graliśmy w siatkówkę, budowaliśmy zamki i inne budowle z piasku, pływaliśmy oraz leżeliśmy i opalaliśmy się. W pewnym momencie Wiktoria powiedziała:
- Chyba powinniśmy wracać. Musimy przecież jeszcze iść zrobić zakupy żeby zrobić dziś i jutro obiad.
- Racja chodźmy do pobliskiego sklepu.
Zebraliśmy rzeczy i poszliśmy. W Sklepie Wiktoria chodziła niezdecydowana od półki do półki zastanawiając się co powinniśmy kupić:
- Co powinniśmy kupić?
- Hmmmmmm, kupmy na pewno jajka, szczypiorek, chleb, masło, wędlinę, ser, pomidory, sok pomarańczowy i bekon na śniadanie. Na obiad możemy kupić wołowinę oraz warzywa takie jak papryka, cukinia, pomidor, ogórek i przyprawę pesto pietruszkowe. Na jutrzejszy obiad kupimy ryż, kurczaka i wykorzystamy resztę warzyw i zrobimy curry.
- Trochę tego dużo.
- Tak ale to na dwa dni.
- Starczy nam pieniędzy?
- No pewnie że tak, dużo zaoszczędziliśmy dzięki temu że wujek udostępnił nam swój domek letniskowy.
Kiedy już wszystko kupiliśmy wróciliśmy do domku i od razu poszliśmy robić obiad. Ja smażyłem mięso z kolej Wiktoria kroiła i smażyła warzywa z pesto.
- Łał nie wiedziałem, że też umiesz gotować.
- Trochę umiem i widziałam często jak mam gotuje, ale Tobie idzie to znacznie lepiej.
- Po powrocie mogę Cię pouczyć jak się robi np. Pancake, tartę, babeczki żebyś miała po mnie pamiątkę, jeśli chcesz.
- Pewnie czemu nie.
Świetnie widziałem że cieszy się, że będziemy mogli razem spędzić czas i czegoś się nauczy, ale nie chciała żeby to była pamiątka po mnie.
Kiedy skończyliśmy robić nakryliśmy do stołu i wszystko podaliśmy usiedliśmy.
- Itadakimasu! - Powiedziałem zadowolony.
- Co? Co to znaczy? - Zapytała zdziwiona Wiktoria.
- Cieszmy się posiłkiem po Jappńsku. Kiedy pierwszy raz na Ciebie wpadłem też mówiłem po Japońsku. Pamiętasz?
CZYTASZ
Rodzinne Miasto Tom I
RomanceTom I Przypadkowe spotkanie chłopaka i dziewczyny, którzy się w sobie zakochują. Ale czy na pewno to był przypadek czy może przeznaczenie? Czego dziewczyna nie chce o sobie powiedzieć, co przed nami ukrywa? Tego wszystkiego dowiecie się czytając. Z...