Rozdział 8 Ostatni Dzień

21 1 0
                                    


Przez pozostały tydzień, który nam został po powrocie z wakacji spędzaliśmy każdy dzień razem, razem gotowaliśmy, poszliśmy do kina, spacerowaliśmy po Zielonej Górze rozmawiając i żartując, graliśmy razem w gry komputerowe i planszowe a nawet zaprosiłem ją na kolacje z moimi rodzicami, którą też znowu przygotowywałem. W przed ostatni dzień rodzice Wiktorii postanowili, że zrobią kolację z okazji wyjazdu i mnie zaprosili. Po zakończonej kolacji podziękowałem a Wiktoria powiedziała, że mnie odprowadzi. Po krótkiej chwili milczenia zaczęła:

- Jutro zaczynasz szkołę stresujesz się ostatnią klasą w końcu będziesz miał egzaminy i maturę.

- Nie stresuję się, egzaminy zawodowe są bardzo łatwe a do matury mam dużo czasu. A ty sobie poradzisz w końcu zmieniasz szkołę ale kierunek zostaje ten sam, nie cofną cię do klasy niżej?

- Kiedy sprawdzili moje stopnie oraz pierwsze egzaminy, stwierdzili że nie ma sensu mnie cofać do klasy niżej ponieważ straciła bym cały rok. Spokojnie poradzę sobie.

Kiedy już doszliśmy do moje domu powiedziała:

- Poczekaj tu na mnie chwilę. - Po tych słowach podbiegła na parking który jest przed blokiem i wyciągnęła prezent z bagażnika samochodu, który co dopiero podjechał i w którym siedział tata Wiktorii. Po chwili była z powrotem. - Proszę to dla ciebie mój, prezent pożegnalny.

- Mogę teraz rozpakować?

- Pewnie - powiedziała podekscytowana bardziej niż ja, oczekując mojej reakcji.

Gdy otworzyłem prezent zauważyłem dwie książki jedna to książka o podstawach pisania scenariuszy filmowych a druga to nauka języka japońskiego, do tego dodatkowo pierniki.

- Łał! Kupiłaś coś co mi się i przyda i coś co lubię, pierniki sama robiłaś?

- Długo zastanawiałam co Ci kupić więc stwierdziłam, że pomogę ci, żebyś uczył się i napisał scenariusz dzięki któremu przyjmą Cię na scenopisarstwo, ale chciałam też sprawić Ci przyjemność więc wybrałam pierniki, które sama robiłam. Mam nadzieję, że będą ci smakować.

- Dziękuję ci bardzo. - Po tych słowach przytuliłem ją. - Jestem pod wrażeniem, że czekałaś do ostatniej chwili by dać mi ten prezent i zaplanowałaś sobie nawet powrót do domu haha.

- Tak więc to nasz ostatni raz kiedy się widzimy na żywo?

- Spokojnie na święta i przerwę wezmę wolne i przyjadę do was jeśli będziesz chciała. Wytrzymamy ten rok a później zobaczymy co będzie.

- Dobrze.

Po chwili stania w ciszy pocałowaliśmy się i już w ciszy rozeszliśmy się spoglądając się na siebie. Niestety mi nie udało się skończyć przygotowywać prezentu, więc szybko wbiegłem do domu i całą noc nad nim siedziałem i dopiero o 3 w nocy poszedłem spać a o 7 już musiałem wstać i przygotować się na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Tak więc nadszedł 1 września dzień rozpoczęcia ostatniej klasy technikum i dzień wyjazdu Wiktorii. Ubrałem się wziąłem do plecaka prezent założyłem słuchawki i wyszedłem.

Po drodze myślałem co zrobić, może wyślę ten prezent pocztą chociaż za nim dojdzie to miną z dwa tygodnie. Tak więc stałem na apelu nie wiedząc co zrobić. Apel skończył się o 9 i mieliśmy mieć spotkanie z wychowawcą w klasie ale przez to że było dużo nowych osób w szkole które nie wiedziały gdzie mają iść było małe zamieszanie które wykorzystałem i wybiegłem ze szkoły. Jest dopiero 9 może jeszcze Wiktoria nie wyjechała do Zamościa jedzie się siedem godzin jeśli przykładowo by wyjechali o 9 lub 10 byli by na miejscu 16, 17. Biegłem ile sił pomimo nie wyspania jednocześnie zastanawiając się którędy będzie najkrótsza droga. Żeby przewieźć wszystkie rzeczy muszą wynająć firmę przeprowadźkową, więc zanim wszystko zapakują to trochę im to zajmie czasu. Ciągle myślałem czy zdążę czy jeszcze będą.

W końcu dobiegłem na miejsce cały zadyszały i zobaczyłem dwie ciężarówki do których są pakowane wszystkie pudła i meble. Hura udało się! Zdążyłem! Ciekawe jakie konsekwencje mnie czekają za opuszczenie spotkania haha. Po chwili stania i łapania oddechu zauważyła mnie Wiktoria.

- Co Ty tu robisz!? - Wykrzyknęła nie wierząc własnym oczom.

- Daj mi chw... chwilę na zła... złapanie od... oddechu. - Wymamrotałem siadając na ziemi.

Po pięciu minutach i szklance wody poczułem się lepiej.

- Możesz już normalnie mówić?

- Tak, dzięki za wodę.

- Tak, więc co tu robisz? Masz w końcu rozpoczęcie roku co widać nawet po twoim ubiorze.

- Tak apel się skończył i wykorzystałem małe zamieszanie żeby nie postrzeżenie wyjść ze szkoły. Wczoraj dałaś mi prezent pożegnalny. Też mam dla ciebie prezent ale wczoraj nie był jeszcze gotowy więc całą noc go robiłem. Niestety nie jest zapakowany. - Mówiąc to wyciągnąłem z torby album który jej wręczyłem.

- Co to jest?

- Album z naszymi zdjęciami wspólnymi jaki i osobnymi oraz moimi krótkimi opisami każdego zdjęcia.

- Dziękuję bardzo, a przecież mogłeś wysłać to pocztą.

- Wolałem dać Ci to osobiście. Tak więc ja czekałem do naprawdę ostatniej chwili żeby wręczyć Ci prezent haha.

Siedzieliśmy przed domem rozmawiając w czasie kiedy ekipa od przeprowadźki wszystko pakowała. W końcu kiedy wszystko było już gotowe wstaliśmy.

- Teraz to już na pewno nasza ostatnia chwila na żywo. - Po tych słowach przytuliłem ją i szepcząc jej do ucha powiedziałem - będę czekał.

- Dobrze - dopowiedział i przytuliła się do mnie.

Po chwili usłyszeliśmy trąbienie taty Wiktorii,i więc puściliśmy się i patrzyłem jak odjeżdża. Tak oto skończyły się wakacje i zaczął się rok szkolny. 

Rodzinne Miasto Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz