Dziewczyna prowadziła mnie długim, ciemnym korytarzem. Na ścianie wisiały podobizny dowódców. Z uwagą przyglądałam się portretom komandorów, wyczekując tego jednego wizerunku. Natrafiłam w końcu na obraz przedstawiający Lexę. Podeszłam do podobizny bliżej, przejeżdżając czule opuszkami palców po namalowanych rysach twarzy. Obraz wydawał się świeży, zupełnie jakby farba dopiero co wyschła. Zielonooka objęła mnie w talii, kładąc podbródek na moim ramieniu.
- Malują je po śmierci każdej panującej Hedy - wyszeptała, całując miejsce gdzie przed chwilą spoczywał jej podbródek.
Żadna podobizna nie byłaby w stanie uchwycić jej piękna.
-Na żywo wyglądasz sexowniej - wyszeptałam lekko zachrypniętym głosem.
-Tak uważasz?- droczyła się ze mną Lexa, ściszonym tonem, a jej ciepły oddech obijał się o skórę mojej szyi.
Brunetka przyciągnęła mnie do siebie, owijając ciaśniej ręce wokół mojej talii. Poczułam nagłe szarpnięcie pomiędzy moimi nogami. Mój plan droczenia się z nią legł w gruzach, a teraz to ja zostałam postawiona na celowniku. Niespodziewanie obróciłam się w jej ramionach, przyciągając ją do namiętnego pocałunku. Moję ręce zjechały niżej na jej pośladki, ściskając je zaborczo. Gardło Lexy opuścił niekontrolowany jęk, wpadający prosto w moje usta. Uśmiechnęłam się triumfalnie, wiedząc, że moja misja zakończyła się sukcesem. Lexa oderwała się ode mnie, strącając moje dłonie.
-Clarke!- dziewczyna podniosła głos, chcąc wyglądać na zirytowaną, chodź według mnie wyglądała niezwykle uroczo.- Mówiłam ci, że nie tutaj. To jest główny korytarz i każdy może nas nakryć.
-Sama zaczęłaś!- zachichotałam, unosząc ręce w geście obrony.
Poirytowana zielonooka chwyciła mnie za rękę, ciągnąc mnie dalej korytarzem. W odpowiedzi uśmiechnęłam się triumfalnie, nie komentując więcej zachowania brązowowłosej. Dotarliśmy do końca korytarza, gdzie znajdowały się wielkie dębowe drzwi. Brunetka otworzyła drzwi, puszczając mnie przodem. Zaczęłam rozglądać się po ogromnej sali, w której się znalazłyśmy, a dokładniej po szeregach drzwi na każdej ścianie. Żadne z nich nie wyglądało na normalne. Wszystkie były od siebie tak różne, wyjątkowe na swój sposób.
- Każde z tych drzwi prowadzi do wspomnień, które było dla mnie ważne lub mnie ukształtowało - wyjaśniła Lexa, widząc moje zaciekawie.
Komandor zaczęła przechadzać się wzdłuż ścian, a ja uważnie obserwowałam każdy jej ruch. Zatrzymała się przy jednych drzwiach, muskając ich powierzchnię opuszkami palców. Dziewczyna natychmiast cofnęła rękę niczym oparzona, potrząsając głową na boki. Szybko podeszłam do brunetki, zamykając ją w szczelnym uścisku. Lexa odwzajemniła mój uścisk.
- To był dzień w którym naprawdę zaczęłam wierzyć, że miłość jest słabością - wytłumaczyła zielonooka, zacieśniając uścisk.
- Costia - bardziej stwierdziłam niż spytałam, domyślając się całej reszty.
Poczułam nieznaczne skinienie na ramieniu. Trwałyśmy chwile w uścisku, póki Lexa się nie odunęła. Posłała mi łagodny uśmiech, dając mi do zrozumienia, że jest już dobrze. Brązowowłosa splotła nasze palce razem, prowadząc nas do innych drzwi. Zauważyłam, że dziewczyna zamiast dotykać drzwi, pociągnęła za klamkę.Przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam, znalazłyśmy się w kompletnie innym miejscu. Znajdowałyśmy się na rozległej polanie. Zafascynowana jak pięknie tutaj jest, zaczęłam przechadzać się powoli, muskając opuszkami palców kwiaty, które się tam rosły.
- Jak tu pięknie -niekontrolowany podziw wymsknął się z moich ust. - Jakim cudem to jest tak prawdziwe?
- Bo to nie wspomnienie, tylko miejsce - odpowiedziała mi, uśmiechając się.- Em's easy gon delight yu, Skaigada (Łatwo cię zachwycić dziewczyno nieba)
W pełni podekscytowana podeszłam do niej, łapiąc ją pod rękę. Brunetka odruchowo przycisnęła swoje usta do mojego czoła. Szłyśmy powolnym krokiem, rozkoszując się swoją obecnością. W pewnym momencie moim oczom ukazał się ogromny wodospad, zapierający dech w piersiach. Był rozległy i wysoki, wpadający do jeziora o krystalicznej wodzie, na której powierzchni znajdowały się kamienie tworzące drogę prowadzącą za taflę wody. Lexa wyrwała mnie z zupełnego osłupienia, skacząc na pierwszy kamień. Dziewczyna wyciągnęła zachęcająco rękę w moim kierunku, na co posłałam jej niepewne spojrzenie.
- Chyba sobie żartujesz, że będę skakać po tych kamieniach - burknęłam, na co ona posłała mi tylko zawadiacki uśmiech, pomagając mi przejść na pierwszy kamień.
Zielonooka nie czekając na mnie, zaczęła przeskakiwać na kolejne kamienie. Mimowolnie mój wzrok opadł niżej na jej kuszące pośladki. Wygląda seksownie, kiedy zwinnie przeskakiwała po tych kamieniach. Pomyślałam, a ona jakby czytając mi w myślach odwróciła się w moim kierunku, pozbawiając mnie tych wspaniałych widoków.
- Przestań się gapić i chodź - odparła żartobliwie dziewczyna, na co moje policzki zalały się czerwienią.
Niepewnie zaczęłam podążać za nią, przeskakując z kamienia na kamień.
- Chyba cię pogięło, że przejdę przez ten wodospad - powiedziałam z niedowierzaniem, kiedy znalazłam się dość blisko ściany wody.
- Ale ja nie pytam się ciebie o pozwolenie - odparła zielonooka, cofając się na kamień, na którym stałam.
Nie czekając dłużej, przerzuciła mnie przez ramię. Pisnęłam, nie spodziewając się takiego ruchu. Z jednej strony nie podobało mi się zwisanie głową w dół, ale z drugiej nie mogłam narzekać na kuszące widoki. Nagle poczułam jak zimna fala wody uderza o moje plecy. Przeklęłam głośno, uczepiając się mocniej rozbawionej komandor. W końcu Lexa odstawiła mnie na ziemię, chichocząc. To był pierwszy raz kiedy słyszałam jej chichot i muszę przyznać, że to było bardzo słodkie.
- Naprawdę nie było innej drogi?!
- Była - odpowiedziała spokojnie brązowowłosa. - Ale wtedy byłabyś sucha i musiałabyś zatrzymać ubrania.
Wywróciłam oczami, uderzając ją żartobliwie w ramię na ten komentarz.
- Ale i tak powinnaś zdjąć te mokre ubrania - odparła brunetka, sugestywnie poruszając brwiami.
- Chyba będę potrzebować z tym pomocy - odpowiedziałam, przygryzając dolną wargę.
CZYTASZ
Die for you (clexa)
FanfictionChyba naprawdę oszalałam. Co by wydarzyło się, gdybym wykonała na sobie rytuał przyjęcia płomienia? *** Dłużej tak nie wytrzymam *** Poczułam narastający ból karku, przechodzący przez każdy nerw mojego ciała. Moje mięśnie spięły się, jak na zawoł...