Nagle to zobaczyłam. Fala zniszczenia pędząca w moim kierunku. Prędko zeszłam z anteny, obierając pośpiesznie drogę w stronę bunkra. Nogi co chwilę utykały mi w śniegu, lecz adrenalina płynąca w moich żyłach kazała mi biec szybciej. Przez brak uwagi upadłam po raz kolejny, tłucząc szkło w skafandrze. Natychmiast poczułam, jak narastające promieniowanie przedostaje się przez szczelinę, rozprzestrzeniając się po mojej skórze. Nie zwracając uwagi na moje ciężko łapiące oddech płuca, podniosłam się i zaczęłam biec dalej. Śnieżne zaspy stawały się coraz głębsze, utrudniając mi ucieczkę. Nie wiedziałam czy gorąc uderzający moje ciało był spowodowany wyczerpującym biegiem czy zabójczą falą podążającą za mną. Nie miałam odwagi odwrócić się za siebie, by dostrzec jak blisko mnie była. Nie było na to czasu. Moim oczom ukazało się rysujące na horyzoncie laboratorium. Może zdążę. Może jest jeszcze nadzieja. Może jeszcze dzisiaj nie umrę. Z impetem wpadłam na drzwi, wbiegając do pustego laboratorium. Automatyczne wejście od razu zamknęło się za mną. Do moich uszu dobiegł trzask uderzenia, a całe laboratorium zaczęło drżeć. Domyśliłam się, że to Praimfaya uderzyła o bunkier. Odetchnęłam z ulgą, zdając sobie sprawę, że gdybym dobiegła parę sekund później to nic by ze mnie nie zostało. To była ostatnia trzeźwa myśl, jaką zdążyłam pomyśleć, ponieważ zaraz po tym zaczęłam kaszleć własną krwią. Natychmiast ściągnęłam hełm, a czarna posoka zaczęła wypływać z moich ust. To było ostatnie co zobaczyłam, nim przed moimi oczami nastała ciemność.
CZYTASZ
Die for you (clexa)
Fiksi PenggemarChyba naprawdę oszalałam. Co by wydarzyło się, gdybym wykonała na sobie rytuał przyjęcia płomienia? *** Dłużej tak nie wytrzymam *** Poczułam narastający ból karku, przechodzący przez każdy nerw mojego ciała. Moje mięśnie spięły się, jak na zawoł...