𝐀𝐧𝐲𝐚'𝐬 𝐦𝐞𝐭𝐡𝐨𝐝𝐬

123 10 1
                                    




- Dokąd idziemy? - zapytałam Lexy.

- Zobaczysz - odpowiedziała brunetka, przewracając oczami.

Przez dłuższy czas maszerowałyśmy leśną ścieżką, lecz gdy zadawałam pytanie, odpowiedź Lexy brzmiała dokładnie tak samo jak pięć minut temu. Po chwili do moich uszu doszedł szum strumienia. Przyspieszyłam kroku, zrównując swoje tempo z zielonooką.

- Zabierasz mnie nad wodę? - zadałam kolejne pytanie, w odpowiedzi otrzymując od niej lekkie skinienie głową.

Dziewczyna odsunęła przede mną gałęzie krzewu, przepuszczając mnie. Moim oczom ukazało się jezioro. Jego tafla była tak spokojna i całkowicie nieruchoma, że sprawiała wrażenie niemalże szklanej. I choć myślałam, że na Ziemi spotkałam się ze wszystkimi barwami i nic mnie już nie zaskoczy, to nigdy wcześniej nie widziałam podobnego koloru jaki miała ta woda. Jakby srebrny, połączony z błękitem i przebłyskami złota w niektórych miejscach. Samo jezioro było ogromne, można by wręcz rzec że monumentalne. Odbijał się w nim otaczający je klif oraz rosnące dookoła drzewa. Jednak Ziemia nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać swoim pięknem.

- Chodźmy do wody - oznajmiła Lexa tonem nie wzoszącym sprzeciwu, wymijając mnie.

- Oszalałaś?! Jest zimno, a ja nie umiem pływać! - zawołałam, a brunetka spojrzała na mnie przez ramię, uśmiechając się.

- Nauczę cię.

Odwróciła się do mnie, po czym jednym ruchem ściągnęła z siebie koszulkę. Moje oczy przeskanowały umeśnione ciało komandor.

- Ale będę mokra - jęknęłam, przewracając oczami.

- Już jesteś - odpowiedziała, posyłając mi zawadiacki uśmiech.

Brunetka podeszła do mnie, błyskawicznie przerzucając mnie przez ramię.

- Lexa puść! - pisnęłam, uczepiając się jej mocniej

Nie zdążyłam nabrać powietrza w płuca nim zetknęłam się z lodowatą taflą wody. W panice nie wykonałam jakiekolwiek ruchu, gdyż poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii. Momentalnie uczepiłam się kurczowo sylwetki dziewczyny, zaczynając krztusić się wodą. Lexa chichocząc, odgarnęła mokre kosmyki przylegające do mojej twarzy.

- Mówiłam ci, że nie umiem pływać - wydusiłam pomiędzy kaszlnięciami.

- Spokojnie, właśnie dlatego tu jesteśmy - odpowiedziała uspokajająco zielonooka, zmierzając w głębszą część jeziora.

- Lexa. Nie. - warknęłam śmiertelnie poważnym tonem, lecz w odpowiedzi od niej dostałam tylko cichy chichot. - Lex przysięgam na Boga! Jeśli się kurwa nie zatrzymasz, to śpisz dzisiaj na kanapie!

- Dobrze, kochanie. Tak zrobimy - odpowiedziała brunetka, nie zwalniając kroku dopóki woda nie zaczęła nam sięgać do brody.

Oplotłam ramionami jej sylwetkę bardziej desperacko, a uścisk brązowowłosej również się zacieśnił. Lexa złożyła czuły pocałunek na moich wargach,następnie wskazując mi punkt gdzieś wysoko na klifie.

- Gdy byłam pod opieką Anyi, udałyśmy się w tamto miejsce. Byłam zdziwiona, ponieważ wcześniej powiedziała mi, że nauczy mnie pływać. Nastawiłam się wtedy na małą sadzawkę, jednak nie doceniłam umiejętności Anyi. Kazała mi stanąć na krawędzi tamtej półki skalnej pod pretekstem pięknego widoku. W momencie gdy to zrobiłam, poczułam silne popchnięcie w plecy i Anyę wydzierającą się na mnie z góry "Nie umieraj!". Tak właśnie wyglądała moja pierwsza i ostatnia lekcja pływania. Nie ubliżając zasług Anyi, powiodła się - zakończyła opowieść ze śmiechem, powodując u mnie chichot.

- Mam nadzieję, że nie zastosujesz metody Anyi - dodałam pół żartem pół serio.

- Ze mną jesteś bezpieczna, Clarke - powiedziała Lexa, przejeżdżając z troską kciukiem po powierzchni mojego policzka.

Die for you (clexa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz