𝐌𝐞𝐧𝐭𝐡𝐨𝐫

129 10 1
                                    

Tak jak mi obiecała, rankiem udałyśmy się do dobrze znanej mi już komnaty. Tylko w tym wypadku doskonale wiedziałam już co robić, przykładając razem z Lexą dłoń do odpowiednich drzwi.

Tym razem wspomnienie szybko nabrało ostrości, a ja zauważyłam postać wchodzącą do namiotu. Nie chcąc stracić jej z oczu, pośpiesznie weszłam za nią, nim klapa zdążyła opaść. Zobaczyłam Lexę siedzącą dumnie na tronie. Myślałam, że jest to wspomnienie naszego pierwszego spotkania, jednak moje wrażenie okazało się mylne. Gdy komandor zobaczyła postać przechodzącą przez wejście, jej maska bezlitosnego dowódcy opadła. Heda podniosła się z tronu i zbliżyła się do przybysza.

- A już myślałam, że Ludzie Nieba pojmali wielkiego przywódcę Trikru - odparła żartobliwie brunetka, ściskając dłoń swojej mentorce.

- Myślisz, że twoja mentorka i najlepsza wojowniczka dałaby się złapać bandzie dzieciaków? - zaśmiała się Anya, odwzajemniając uścisk dłoni.

- Żarty na bok - powiedziała zielonooka. - Zdaj raport.

-  Około setki, w tym cztery groby.Sami młodzi, na oko nie przekraczają dwudziestki. Są... - zaczęła, a Lexa przekrzywiła lekko głowę, zachęcając ją do kontynuowania. - Niezdarni. Brak im rozwagi i ostrożności. I na Pramhedę cholernie głośni!

Lexa prychnęła prześmiewczo, wiedząc jak łatwym celem dla niej jesteśmy.

- Ale jest jedna blondynka. Rozważniejsza i bardziej temperamentna niż reszta, najwyraźniej ich przywódca - nagle Lexa zaciekawiona tematem odwróciła głowę, a Anya dodała kąśliwie. - Spodobałaby ci się. Ma duże interesujące atuty...

- Interesujące atuty? - spytała komandor, marszcząc brwi.

- No wiesz... Duże. Interesujące. Atuty - zaczęła, podkreślając każde słowo z osobna, równocześnie gestykulując przy tym znacząco dłońmi. - Takie... Bardzo w twoim typie - posłała swojej byłej sekundantce zawadiackie spojrzenie, na co ona wybuchła śmiechem.

- Ja walczę z wrogiem, a nie zabieram ich do łóżka, Anya.

- Interesujące atuty, tak? - spytałam ciekawsko, odwracając się w stronę Lexy.

- No cóż. W tej sprawie Anya się nie myliła - uśmiechnęła się prowokacyjnie brunetka.

- I nie zabierasz wrogów do łóżka? - odpowiedziałam wyzywająco, zarzucając ramiona na jej szyję.

- Teoretycznie nie byłaś już moim wrogiem, kiedy się ze sobą przespałyśmy.

Pokręciłam zrezygnowana głową, po czym pocałowałam malinowe wargi Lexy.

22 maj 2150r

Dzisiejsze wydarzenie było dla nas obu dobrą odskocznią po wczorajszej trudnej rozmowie. Lexa zasnęła wykończona naszymi wieczornymi aktywnościami, a ja siedziałam obok niej na łóżku. Moje palce kreśliły drogę po rozmaitych bliznach na jej plecach, przejeżdżając po ich nieco wypukłej powierzchni. Zdałam sobie sprawę, że nawet w przestrzeni umysłowej blizny pozostają jako przypomnienie tego co nas ukształtowało i tym kim kiedyś byliśmy. Po dłuższym momencie wpatrywania się w Lexę, ucałowałam jej skroń, po czym udałam się na balkon. Odniosłam wrażenie, że Anya była dla Lexy jak siostra. Widząc Lexę tak swobodną w jej towarzystwie, zaczęłam żałować że nie poznałam Anyi od tamtej strony. Kiedyś na pewno rozpiszę się o tym bardziej, ponieważ Lexa powiedziała, że jutro planuje dla nas nieco inną formę spędzenia dnia.

Die for you (clexa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz