Day 11

2K 86 82
                                    

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się wcale najlepiej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się wcale najlepiej. Od samego rana wydzwaniała do mnie mama, co zaczynało mnie denerwować, ale miała takie prawo, po tym co przedwczoraj powiedział jej Jeongguk.

Zdenerwowana odebrałam telefon. Stres nagle zatoczył się po moim żołądku, ściskając go nieprzyjemnie.

– Hej Mamo – powiedziałam, modląc się do Boga, by mama nie krzyczała.

– Czy zechcesz mi wytłumaczyć, co konkretnie działo się między tobą, a Jeonggukiem przedwczoraj? – spytała od razu, przez co automatycznie zakręciło mi się w głowie. Zagryzłam się na dolnej wardze, starając się nie uśmiechnąć. Wszystkie wspomnienia powróciły jak boomerang, przez co w moim brzuchu pojawiły się motyle.

– Nic, idiota robił sobie żarty, dobrze wiesz, że jest nieobliczalny – powiedziałam. Wiedziałam, że tak łatwo mi nie uwierzy.

– Kochanie – westchnęła – Dobrze pamiętasz o obowiązujących cię zasadach, naprawdę darze cię zaufaniem, ale teraz naprawdę nie jestem przekonana – powiedziała niepewnie, a ja przewróciłam oczami. No i kaplica.

– Mamo, znasz mnie. Dobrze wiesz, że nigdy w życiu nie przespałabym się z kimś na obozie, a tym bardziej z Jeonggukiem – parsknęłam śmiechem – Prędzej musiałabym być nieźle wstawiona, by jakkolwiek go dotknąć. Poza tym jest specyficzny, i nie w moim typie, a poza tym strasznie mnie denerwuje. Nie ma co się nawet nad tym kretynem rozwodzić – powiedziałam, z udawaną odrazą. Kobieta zaśmiała się cicho.

– Nie mów tak – powiedziała, i dałabym sobie uciąć rękę, że uśmiechała się jak głupia.

– Mamo, zaraz mam śniadanie, muszę się zbierać. Kocham cię, pamiętaj żeby jeść i pić dużo wody – powiedziałam, na co ta zaśmiała się melodyjnie.

– Też cię kocham, dbaj tam o siebie – powiedziała, po czym się rozłączyła. Schowałam telefon do kieszeni spodenek, po czym wróciłam się do domku. Spojrzałam na Jeongguka, który stał do mnie tyłem i coś przeglądał na telefonie. Podeszłam do niego, po czym lekko wsuwając dłonie na jego talię, objęłam go. Westchnął, po czym złapał za moje ręce i zsunął je ze swojego ciała. Zmarszczyłam brwi.

– Idę do jadalni – powiedział, jak gdyby nigdy nic, po czym opuścił domek, ignorując mnie. Przewróciłam oczami, po czym udałam się za nim.

– Wszystko w porządku? – spytałam, lekko zaniepokojona. Kilka razy w ciągu dobrych dziewięciu lat, mnie zignoriwał. Zazwyczaj było to, po naszej sprzeczce bądź poważniejszej kłótni, ale teraz nie przypominam sobie bym jakkolwiek na niego naskoczyła. W moim żołądku zatoczyło się na nowo uczucie stresu, połączonego ze strachem. Co jeżeli naprawdę coś zepsułam? O matko, ale kiedy niby miałam to zrobić!

Zatrzymałam się przy tablicy.

Środa

8:30 - 9:25 – Śniadanie

𝗖𝗮𝗺𝗽 | 𝗝𝗲𝗼𝗻 𝗝𝗲𝗼𝗻𝗴𝗴𝘂𝗸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz