Rozdział Dziewiętnasty

471 28 2
                                    

Wpatruję się jak urzeczona w płomienie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wpatruję się jak urzeczona w płomienie. Tańczą w kominku w mieszkaniu JeongGuk'a. I choć płynie od nich gorąco, a ja siedzę otulona kocem, jest mi zimno. Przeraźliwie zimno.

Jestem świadoma ściszonych głosów, wielu ściszonych głosów. Ale są w tle, dalekie buczenie. Nie słyszę słów. Jedyne, co słyszę, jedyne, na czym jestem w stanie się skupić, to syk gazu w kominku.

Moje myśli biegną do domu, który oglądaliśmy wczoraj, i do dużych kominków - prawdziwych kominków, w których pali się drewnem. Chciałabym się kochać z JeongGuk'iem przed prawdziwym ogniem. Chciałabym się kochać z JeongGuk'iem przed tym ogniem. Tak, byłoby fajnie. Na pewno wymyśliłby coś, aby utkwiło to nam w pamięci, jak wszystkie razy, kiedy się kochaliśmy. Nawet te razy, kiedy się tylko pieprzyliśmy. Tak, one także są godne zapamiętania. Gdzie on jest?

Płomienie kołyszą się i strzelają, a ja wpatruję się w nie jak urzeczona. Skupiam się wyłącznie na ich pięknie. Są urzekające.

„SooRin, urzekłaś mnie".

Powiedział to, gdy po raz pierwszy spał ze mną w moim łóżku. O nie...

Otulam się ciasno kocem. Mój świat się rozpada. Pełzająca pustka we mnie zatacza coraz szersze kręgi. Charlie Tango zaginął.

- Rin. Proszę. - Do rzeczywistości sprowadza mnie łagodny głos pani Jones. Podaje mi kubek z herbatą. Biorę go od niej z wdzięcznością trzęsącymi się dłońmi.

- Dziękuję - szepczę. Głos mam ochrypły od niewypłakanych łez, a w gardle dużą gulę.

Mia siedzi naprzeciwko mnie, na olbrzymiej kanapie w kształcie litery U, trzymając się za ręce z HyoLyn. Patrzą na mnie, a ich kochane twarze pełne są bólu i niepokoju. HyoLyn wygląda starzej - matka martwiąca się o syna. Nie jestem im w stanie zaoferować krzepiącego uśmiechu, nawet jednej łzy - nie ma we mnie nic, jedynie powiększająca się pustka. Zerkam na Jimin'a, Jin'a i TaeHyung'a, którzy stoją wokół baru śniadaniowego, poważni, i rozmawiają cicho. Za nimi w kuchni krząta się pani Jones.

Bi jest w pokoju telewizyjnym, monitorując wiadomości lokalne. Słyszę ciche gdakanie wielkiego telewizora. Nie dam rady ponownie obejrzeć wiadomości - JEONGGUK JEON ZAGINĄŁ - i jego pięknej twarzy w telewizji.

Tak sobie myślę, że jeszcze nigdy nie widziałam tutaj tylu ludzi. Zagubionych, niespokojnych ludzi w domu mojego Szarego. Co on by o tym pomyślał?

Gdzieś tam Kim i Carrick rozmawiają z policją, która dozuje informacje, ale to wszystko pozbawione jest sensu. Fakt jest taki, że JeongGuk zaginął. Nie ma z nim kontaktu od ośmiu godzin. Nic, ani słowa. Poszukiwania zostały wstrzymane - tyle akurat wiem. Jest już za ciemno. I nie wiemy, gdzie on jest. Może być ranny, głodny, albo i gorzej. Nie!

Wznoszę do Boga kolejną bezgłośną modlitwę. „Błagam, niech JeongGuk'owi nic nie jest. Błagam, niech JeongGuk'owi nic nie jest". Powtarzam to w głowie raz za razem - moja mantra, moja lina ratunkowa, coś konkretnego, czego mogę się trzymać. Nie dopuszczam do siebie myśli o najgorszym. O nie. Zawsze jest nadzieja.

Darker Side Of... II Jeon JeongGuk II #2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz