Księga dziesiąta: Brakowało mi ciebie

216 13 1
                                    

TO OFICJALNE!!!
Zaczynam pisać nową książkę o Marvelu, ale więcej szczegółów na razie nie podam! Pierwszy rozdział tej książki zobaczycie za max 2 tygodnie!
___________________

C A D O L I N E

         Ten miesiąc był naprawdę jednym z trudniejszych. Codziennie rano wstawaliśmy o siódmej i na ósmą szliśmy na jakieś pojebane próby obejmujące kwestie do wypowiedzenia, lub jak stać gdy jest się księżniczką, po nawet jak poprawnie trzymać widelec.

Trudne jest życie w zamku...

Z Thorem się praktycznie nie widywałam - codziennie od rana do wieczora nic nie robił tylko miał jakieś lekcje o panowaniu. Co robić gdy może nastąpić jakiś konflikt i takie tam.

A z Lokim praktycznie w ogóle nie rozmawiałam. Stałam się dla niego cieniem. Osobą która jest tylko tłem życia księcia, osobami takimi są tysiące ludzi mieszkających w Asgardzie.
Każdy był zabiegany i zamyślony, zbyt zabiegany i zbyt pogrążony w swoich myślach co sądzić o nowym następcy króla że stałam się tłem dla każdego. Każdego z wyjątkiem Sieri.

Ta kochana, dobroduszna, złota osóbka codziennie rano budziła się godzinę wcześniej niż ja tylko po to by mnie obudzić, pomóc się przyszykować, przygotować śniadanie do łóżka i spędzić ze mną czas. Potem szłyśmy w stronę tych tortur - zawsze gdy przechodziliśmy obok komnaty Lokiego pukałam do drzwi i pytałam czy idzie z nami. Zawsze spotkała mnie cisza w ramach odpowiedzi. Potem gdy ja kończyłam męczarnie o poprawnym trzymaniu jebanej szklanki i wychodziłam z sali widziałam że ona już na mnie czeka z koszykiem pełnym pyszności z którym szłyśmy potem do ogrodu by zrobić piknik - zawsze pytałam Lokiego czy idzie zjeść z nami, ignorował mnie, albo od czasu do czasu powiedział nie i odchodził.

Czy widziałam że coś jest z nim nie tak?

Oczywiście.

Czy chciałam mu pomóc?

Starałam się, ale zamknął się w sobie do tego stopnia że nawet Frigga, którą tak bardzo kochał ledwo mogła wyciągnąć od niego coś więcej niż kiwanie głową na tak lub nie.

Naprawdę się o niego martwiłam, jednak z czasem, potraktowałam go jak on mnie, czyli jak tło mojego życia, nastąpiło to bardzo automatycznie gdy zrobili nam oddzielne próby...

W pewnym momencie zapomniałam jego głosu, wygląd zanikał, nawet jak przez mgłę widziałam jego piękne zielone oczy.
Zatraciłam się w życiu gdzie jedyną osobą z którą rozmawiałam była Siera.
Przeraża mnie jak bardzo miesiąc mógł mnie zmienić...

Dziś jest dzień koronacji.

Skończyła się ta męka o wszystkim co najmniej przydatne i obudziłam się na swoim łóżku dzień później, jak gdyby nigdy nic.

Zero stresu.

Obok mnie leżała Siera, pamiętam jak wczoraj miałyśmy babski wieczór i zasnęłyśmy kłócąc się o ostatniego migdała pokrytego dużą ilością karmelu.
Pyszności.

Popatrzyłam na zegar, była szósta co oznaczało że koronacja będzie już za niedługo, ale nie powiem dokładnie kiedy - wszystko zależy od Thora.
Bo przyszły król musi się wyspać... Życie...

Lekko tyrpnęłam Sierę by się obudziła, na szczęście to tyrpnięcie wystarczyło i blondynka wstała.

— Co tam śliczna? — zapytała

— Dobrze, musimy zacząć się przygotowywać – odpowiedziałam

— A która godzina? – miała nadal zaspany głos, ciekawe było to że był on naprawdę uroczy

Przyjaźń oby po grób | LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz