Księga druga: Będziesz mi towarzyszyć?

443 22 13
                                    

C A D O L I N E

         Frigga pogratulowała mi wygranej i powiedziała o której godzinie przyjdzie po mnie abyśmy się udały do jubilera, a potem pozwoliła nam iść do swoich pokoi.

— Cadie! – zawołał na mnie Loki i próbował dogonić – jak ty mnie tak no wiesz... W sensie...

— Zabrałam nad tobą kontrolę? – nie zatrzymałam się by popatrzeć na niego

— No tak, jak? – teraz już szedł równym krokiem ze mną

— Czarownica nie zdradza swoich sztuczek – zaśmiałam się

— Ale mamy tak podobne moce! Jestem pewny że też bym to umiał zrobić! – wciąż się upierał

— Może kiedy indziej Loki, na razie nie zmienię zdania – myślałam, że zakończyłam tą rozmowę, ale najwidoczniej się myliłam:

— Dlaczego? – zapytał jakby przygnębiony. To pewno manipulacja, chciał dowiedzieć się jak za wszelką cenę

— Jeszcze godzinę temu mnie obrażałeś! Chcesz to wiedzieć tylko i wyłącznie po to by być ode mnie lepszy, nigdy nie zrozumiesz że moglibyśmy być przyjaciółmi. Zawsze Cię obserwowałam Loki, uważnie. I uwierz, chcę mówić teraz głupoty, ale sam wiesz jaki jesteś.

— Mylisz się co do mnie – odpadł i szybkim krokiem udał się do swojej komnaty

Przystanęłam na chwilę. On. Loki, bóg kłamstw, nie dogryzł mi, nie uniósł się dumą, tak po prostu odszedł. Najwidoczniej muszę poznać go lepiej, od tej innej strony.

— A ciebie co ugryzło? – zapytał Thor który wyszedł właśnie ze swojego pokoju

— Wiesz może jak zbliżyć się do twojego braciszka? – zapytałam

— Nie mam pojęcia księżniczko, mi się nie udało, do obiadu

— Do obiadu – weszłam do swojej komnaty.

Mam dużo czasu do posiłku. Tym razem nie będzie to jednak rodzinny obiadek tylko uczta w której będzie ponad 300 osób, najważniejszych dla rodziny królewskiej. Jeszcze do tego na moją cześć... Nigdy nie sądziłam że dożyję takiego zaszczytu. Odczarowałam swój kombinezon - o którym totalnie zapomniałam - w swoją sukienkę i weszłam do garderoby. Zastanawiałam się w czym mogłabym iść do jubilera i wypadło na delikatną, długą do podłogi, aksamitną suknię w szafirowym kolorze - pasującym do niezapominajek które mam zamiar wpleść do warkocza który nieźle się utrzymał mimo treningu. Jeszcze ogarnęłam takie rzeczy jak lekki makijaż, mgiełkę i byłam gotowa. Nie stroiłam się Odyn wie jak. Na to będzie czas przed obiadem. Popatrzyłam na zegar. Była jedenasta dwadzieścia trzy. Miałam jeszcze ponad pół godziny do wyjścia do jubilera. Wzięłam więc pierwszą lepszą książkę z półki i wypadło na "Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i Stara Szafa" - midgarska książka o czwórce dzieci przenoszących się do magicznego świata włażąc do szafy, gdzie pokonują złą czarownicę z pomocą lwa. Jestem na pięćdziesiątej ósmej stronie gdy słyszę melodyjkę grającą z zegara - wybiła dwunasta.

— Zaraz przyjedzie Frigga – mówię do siebie melodyjnie i wstaję z łóżka by odłożyć książkę. Jak jestem przy regale ktoś puka do drzwi.

— Proszę! – krzyczę w stronę odgłosu i widzę jak wchodzi do mojego pokoju Frigga.

— Gotowa do wyjścia? – zapytała pogodnie, a gdy pokiwałam głową wyciągnęła do mnie rękę którą chwyciłam  – A więc chodźmy.

          Wyszłyśmy z pokoju i przemierzałyśmy korytarzem gawędząc o pierdołach, kierując się do wyjścia. Gdy wyszłyśmy z pałacu zobaczyłam złotą karocę prowadzoną przez dwa białe konie. Wsiadłyśmy do niej, a konie popędziły w stronę dużego domu, wręcz willi należącej do rodu jubilerskiego.

Przyjaźń oby po grób | LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz