Księga ósma: Pod maską boga kłamstw

230 14 8
                                    

C A D O L I N E
          Pogratulowałam Thorowi i poszłam do pokoju Lokiego. Zapukałam.

— Nie chcę gadać, nie lubię! – krzyknął

— Ale za to kłamać uwielbiasz? – zapytałam otwierając drzwi do jego pokoju. Zobaczyłam Lokiego siedzącego na łóżku i obierającego mandarynki.

Taki bez bronny Loki siedzi po turecku i żre cytrusy?

Wzruszające.

Podniósł swój wzrok na mnie i poruszył brwiami pytająco.

— Uwielbiasz gadać, tym bardziej o sobie. – odpowiedziałam mu i usiadłam obok niego – Mówienie co się dzieje, lub okazywanie tego co ludzkie jest normalne – położyłam rękę na jego udzie próbując przekazać mu tym że może mi zaufać.

Myślałam że ją z siebie zdejmie, ale on popatrzył na mnie, uśmiechnął się i podał połówkę świeżo obranej mandarynki.
Chwyciłam ją ręką którą przed chwilą miałam na nim i po kawałku zaczęłam jeść słuchając go.

— Thor to bezmózgi osiłek i ma być królem Asgardu?! – zaczął się wyżalać – A żeby było mało zjawiłaś się ty i-

— Odsunęłam cię jeszcze bardziej od tronu? – przerwałam mu pytaniem przez które wytrzeszczył na mnie oczy

— Urodziliśmy się w ten sam dzień! – powiedział z pretensjami – Dosłownie ta sama data!

— Tak, ale gdy zapytałam Friggi, wtedy po imprezie powiedziała mi dokładną godzinę urodzenia. I wyszło na to że jestem starsza o równą godzinę! – zaśmiałam

— Życie mnie nie lubi... – przewrócił oczami – A wracając. Wiem że istnieje taki syndrom co sprawia że rodzice inaczej traktują pierworodnego, ale to, jak rani mnie mój ojciec to wyższy poziom. – powiedział.

Nasza rozmowa z lekkiej i bezproblemowej stała się poważna. Loki przecież mi mówi jak się czuje. Nie mogę i nie chcę go wyśmiać.
Może naprawdę łączy nas jakaś więź?

— Co się dzieje? – zapytałam

— Od dzieciństwa czułem się pomijany. Każdy nawet najmniejszy błąd był mi wytykany, a każda zasługa pomijana. Wtedy zacząłem być taki. Schowałem się pod maską zimnego i wrednego dupka... Bo po co starać się udowodnić komuś że nie jest się złym skoro ten ktoś mimo wszystko nie wierzy że mówię prawdę. – smutno się zaśmiał – Wiesz... To nie ja odkryłem że jestem bogiem kłamstw i psot, to ludzie mi nadali taki tytuł. A ja? Jak głupi się przystosowałem – spuścił głowę, a na jego policzku pojawił się mokry ślad.

Zrobiło mi się go szkoda więc po prostu go przytuliłam.

Bo wiem ile daje takie tuli, z własnego doświadczenia...

— Dziękuję. – powiedział oddając przytulasa

— Za co? – zapytałam

— Wysłuchałaś mnie, a to wielki gest według mnie – popatrzył na mnie, i może absurdem jest to co powiem, ale jego zielone oczy, lekko zaszklone przez łzy nabrały jeszcze piękniejszej, głębszej barwy. Jego wyraz twarzy był teraz łagodny. Patrzył na mnie łagodnym uśmiechem, ale na tyle mocnym by widać było jego dołeczki.

Taki Loki definitywnie bardziej mi odpowiadał.

Łagodny i uśmiechnięty.

Chociaż jeśli mam być szczera to ta badass bitch też jest nie najgorsza.

— Skąd masz mandarynki? – zapytałam gdy atmosfera się rozluźniła

— Tępa jesteś? Skąd można mieć mandarynki w pałacu? – odpowiedział sarkastycznie

— Boże! – przewróciłam oczami zirytowana

— Tak słucham? – odpowiedział ze śmiechem

— Kto ci je dał w kuchni? – zadałam kolejne pytanie

— Siera, czemu pytasz? Czy kiedykolwiek wcześniej jadłaś coś takiego jak cytrusy? – zapytał zdziwiony

— Tak, chodzi o to że miałam iść do niej uzgodnić gdzie się umówimy – wytłumaczyłam

— Gratulacje randki – odpowiedział

— Nie w tym sensie na Odyna! Przyjacielskie spotkanie!

— To dupa, kolejny ship do kosza – powiedział ze smutkiem 

— Ty shipujesz ludzi?! – moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości – Asgard staje się pojebany jak Midgard... – jeszcze raz go przytuliłam i wstałam z łóżka – Idę się umówić na przyjacielską randkę z Sierą.

Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Szłam korytarzem rozmyślając jakim królem będzie Thor i doszłam do wniosku że:

a) bezmyślnym imprezowiczem

I to tyle moich rozmyśleń. Weszłam do kuchni i od razu zobaczyłam Sierę. Na mojej twarzy od  razu pojawił się uśmiech.

— Hillow, hillow everyone!  – krzyknęłam – Mogę wam ukraść Sierę? Chciałabym z nią pospędzać czas – zaśmiałam się

— Właśnie skończyłam pracę słonko, jestem twoja. – podeszła do mnie z ciasteczkami w ręce – W ogrodzie jest świetne miejsce obok dęba podobnego do tego z Harry'ego Pottera – zaśmiała się 

— A więc na co czekamy? Chodźmy!

____________

DZISIAJ TOM HIDDLESTON MA URODZINY!
Happy b-day for our sunshine!





Przyjaźń oby po grób | LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz