rozdział 2

366 24 13
                                    

Dziewczyna spojrzała już lekko podirytowana na Severusa, który jak tylko usłyszał że bolą ją plecy, kazał jej usiąść i odpoczywać a sam robić obiad który ona zaczęła robić. Wywróciła oczami widząc jak zmierza w jej stronę z kocem i poduszką, nie należała do osób które lubiły siedzieć bezczynnie. Wstała z kanapy i poszła do gabinetu, który ona od niedawna zajmuje, zaczęła czytać wypociny uczniów z pierwszego roku i w myślach przeklinała ich za ich tępotę. Kiedy weszła w buty Severusa, poczuła jak irytujące jest kiedy trafia się głośna grupa cymbałów gdzie jednostki recytują zakute formułki z książki, wymądrzając się przy tym. Trafił się jej taki jeden krukon, i jak on jeszcze umie teorie zastosować w praktyce to pewien gryfon się wymądrza bardziej niż inni, a w praktyce nie umie zrobić nic. Westchnęła głęboko, przymknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu.

-co się dzieje kochanie? -Spojrzała na niego i zmrużyła oczy.

-Sprawa jest, sprawdzisz takie jedno wypracowanie i powiesz mi do czego mogę się przywalić? -widząc jego zdezorientowany wzrok uśmiechnęła się lekko. -chce popalić takiemu przemądrzałemu Gryfonowi który w praktyce nie umie nic, irytuje mnie to jego recytowanie formułek z książek. Nie patrz się tak, ja to robiłam by... By czuć się częścią tego wszystkiego. By odnaleźć się mimo pochodzenia w tym magicznym świecie, a on? Czysto krwisty czarodziej który nie umie wiedzy zastosować w praktyce przez to jak się zachowuje. Przemądrzały gryfon.

-Byłaś identyczna, mądrzyłaś się na każdym kroku, i ten zarozumiały uśmieszek -podszedł do niej i pocałował w czoło po czym wziął do ręki pergamin i zaczął po woli czytać. -Perfekcjonista, kolejny -rzucił jej wymowne spojrzenie. -irytuje cię fakt, że zachowuje się tak, a ty byłaś niemalże identyczna. Aż tak cię irytuje brat panny Brown?

-Tak! Nawet mi o nim nie wspominaj, Daje mi z Parkinson wycisk. -Spojrzała mu w oczy i skrzywiła. -masz na mnie zły wpływ Snape.

-Więc teraz zwracamy się nazwiskami, pani Snape? Poza tym, jaki zły wpływ. Nazwisko do czegoś zobowiązuje -złożył delikatny pocałunek na czole żony i wziął do ręki sowie pióro zamaczając je uprzednio w bordowym atramencie, i zacząć coś kreślić na pracy. Mimo wszystko, wziął inny pergamin napisał komentarz i podał brunetce. Teraz wiedziała jakim cudem potrafił znaleźć u niej błędy. Zła pisownia? Zakreślił. Brak przecinka czy innego znaku interpunkcyjnego? Poprawił. Podkreślał nazwy zwyczajowe i pisał komentarz że powinien używać tych naukowych.

***

Kobieta wzięła do dłoni starą, dotkniętą przez czas fotografia. Pierwszy raz ja widziała, nie miała co się dziwić skoro pierwszy raz weszła na strych w celu poszukania starego kufra, co poleciła jej kobieta z obrazu, wiszącego nad kominkiem. Zmrużyła oczy, przedstawiała nie zadowolonego czarnowłosego chłopca, stojącego obok szczupłą kobietę, oraz siedzącego na krześle niezadowolonego mężczyznę z czarnymi włosami i haczykowatym nosem.  Jedyna, zadowolona tam osoba to kobieta, która się lekko uśmiechała. Podejrzewała że
Eileen, jak wynika z tego co mówił jej Severus, przymusiła jego i jego ojca do wspólnego zdjęcia. Wiedziała że jej partner nie zbyt przepada jak drąży jego przeszłość ale, co ma do stracenia? No właśnie, nic. A jedynie może zyskać informacje, by się do niego bardziej zbliżyć, bo mimo wszystko dalej jest lekko wycofany i skryty. Znalazła jeszcze, kilka drewnianych samochodzików, poznała że są mugolskiej roboty, jej ojciec kiedyś jej pokazywał niemalże identyczne, do tych jakie tu znalazła.

-Wróciłem! -usłyszała znajomy głos i zamknięcie drzwi wejściowych.

-Na górze! -krzyknęła dalej przeglądając rzeczy znajdujące się skrzyni. Zobaczyła fotografie z lekko uśmiechniętym Severusem obok jakieś dziewczyny która się radośnie uśmiechała.

Nowe życie |Sevmione||ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz