Rozdział 5

320 17 9
                                    

Hermiona siedziała na kanapie w komnatach, które szkoła zorganizowała dla jej rocznika, tych którzy postanowili skończyć edukację i napisać egzaminy, jednak to nie było wymagane. Minister magii obiecał posady, dla ubiegłorocznych uczniów z ostatnich klas bez obowiązku pisania egzaminu końcowego. W końcu walczyli i ginęli za czarodziejski świat, byli bohaterami wojennymi. Nie było podziału na domy, tylko w teorii ponieważ część z nich dalej przypisywała się do starego domu. Spojrzała na Draco który przyglądał się uważnie paczce rodzynek, znajdujących się na stoliku między nimi.

-wiedzieliście że rodzynki to suszone winogrona? -ona i Harry spojrzeli na niego. Bliznowaty dusił śmiech, by nie urazić swojego narzeczonego.

-Serio? Ty tak na serio? -dziewczyna zakryła usta dłonią by się bardziej nie roześmiać. Wiedziała że jako czarodziej czystej krwi, nie zdaje sobie sprawy z pewnych rzeczy które wymyślili mugole, dotychczas jadł tylko świeże owoce, nigdy suszone.

-No tak, teraz się dowiedziałem. -nie wytrzymali, jego podekscytowanie uległo znacznemu osłabieniu. -Czemu się śmiejecie? To nie śmieszne!

-Trochę jest. -harry oparł się głową o jego ramie, za to ślizgon skrzyżował ręce na swojej piersi i naburmuszony odwrócił głowę. -nie dąsaj się.

-No Drakuś, sprzeciwiłeś się czarnemu panu a obrażasz się o głupie suszone owoce? -upiła łyk herbaty.

-To nie głupie suszone owoce! To bardzo dobre suszone owoce. -Wywróciła oczami, ale cofnęła rękę przy sięganiu po ciastka. Uroki ciąży, mdłości. -Chyba się będę zbierać, mam jeszcze trochę pracy. 

-Zbladłaś, wszystko w porządku? Od dłuższego czasu jesteś dziwna. I, nie chce cię obrażać ale przytyłaś. -Spojrzała na bliznowatego i kwaśno uśmiechnęła, a Draco parsknął śmiechem. 

-Ona jest w ciąży idioto, nie zauważyłeś? -zielonooki zamrugał, spojrzał na narzeczonego potem na przyjaciółkę.

 -Nie mów mi że...

-Nie żeby coś, ale ty też święty nie jesteś. Więc nie patrz się tak, jakbyś Voldemorta w różowej sukience, tańczącego kankana zobaczył. -Uśmiechnęła się lekko na wyobrażenie takiej sceny. 

-No tak, ale że ty? -przetarł twarz dłonią. -Nie wierzę, przecież ty zawsze byłaś taka...

-Niewinna? Fleur dawała mi rady, trochę przed sylwestrem, kilka miesięcy przed wojną nawet podejrzewałam że mogłam wpaść. -wzruszyła ramionami, mina chłopca który przeżył była bezcenna. Szeroko otwarte zielone oczy. -Zamknij te usta, bo wpadnie ci tam ropucha.

-znaczy, ja nie podejrzewałem że wy...

-To normalne? Harry nie odwalaj -blondyn oparł się czołem o jego ramię i objął w talli.- wiem że to szokująca wiadomość, ale przecież oni nie żyją w celibacie a z tego co wiem Mionka nie jest zakonnicą czy smarkulą a dorosłą, atrakcyjną kobietą.

-pochlebia mi twój komplement, naprawdę raduje moje serduszko. Zostałabym dłużej ale, sami wiecie.

Po tym kiedy dziewczyna wyszła z pomieszczenia, gryfon mocniej się wtulił mocniej z chłopaka.

-nie wierzę że Snape dotykał ją w taki sposób. -wzdrygnął się lekko.

-myślałem że się z nim już lubisz. Poza tym co w tym złego? -mruknął i wtulił twarz w jego włosy.

-Nie lubimy a tolerujemy...ze względu na Hermionę i ciebie. Jak was nie ma, dalej rzuca obelgi w moją stronę

-taki już jest, nic na to nie poradzisz że nasz kochany profesor Snape jest cynicznym dupkiem. -blondyn delikatnie musnął jego policzek.

-możesz mnie nie całować kiedy rozmawiamy o tym nietoperzu? To niezbyt komfortowe. -burknął i rozluźnił swój krawat.

***

Dziewczyna usiadła na miękkim fotelu, i spojrzała na Minerwe, trzymająca w dłoniach teczkę.

-ministerstwo przeprowadziło śledztwo, odnośnie tego co się stało na twoim egzaminie, możesz go zdawać ponownie egzamin, przy obecności pracownika z ministerstwa, egzaminatora i osoby od nas. Zgaduje że to będzie Severus, mam rację? -kiwnęła potakująco głową. Kto jak kto, ale on mógł jej pomóc w zachowaniu spokoju.-wybraliście imię dla dziecka?

-jak dla dziewczynki... myślałam o Eileen, po jego matce. A dla chłopca Thomas, bardzo mi się podoba jednak on jest bardziej za Williamem. Ciężko się dogadać w tej sprawie. Coś czuję że bardziej by chciał córkę, taka córeczka tatusia, wiesz o co chodzi -uśmiechnęła się.

-wiem wiem, a tak swoją drogą, Hermiono kiedy idziesz na "macierzyński" -starsza kobieta upiła łyk parującej herbaty z filiżanki.  Dziewczyna spojrzała na nią zdezorientowana. Czy już chciała się jej pozbyć?

-nie wiem, chyba niedługo. Będę pracować ile tylko będę mogła. Wiesz że nie usiedzę w jednym miejscu 

niedługo potem, jak wyszła z gabinetu młoda dziewczyna spojrzała krytycznie na uczennice ze ślizgońskiego domu. Właśnie dała jej do rąk małą torebkę ze śpioszkami.

-spokojnie, normalne nie przeklęte. Nie patrz tak na mnie- zamrugała parę razy w niedowierzaniu. -Żyjesz? -pomachała dłonią przed jej twarzą.

-to...zaskakujące z twojej strony Parkinson. Kim jesteś i co zrobiłaś z Pansy. -skrzywiła się lekko.

-Mugolskie poczucie humoru jest... intrygujące. Jednakże muszę przyznać... że nie jest zbyt zabawne. Nie jestem pod wpływem imperiusa czy Weasley która zażyła eliksir wielowiekowy. Po prostu, usiłuje być milsza i bardziej tolerancyjna. Po kilku rozmowach z Draco i ukochanym nietoperzem z lochów, że to we mnie tkwi sedno problemu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że rozdział krótszy, ale chciałam się wywiązać z terminu. Dedykacja dla WiktoriaWalukiewicz8, zachęcam wpaść do niej <3

Ps. Uznałam że jednak zostawię tu tego Voldemorta w sukience... Nie oslepnijcie xD

























Wiem, mam ogromny talent artystyczny jeśli chodzi o rysowanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wiem, mam ogromny talent artystyczny jeśli chodzi o rysowanie.

~Sophie

Ps. Oto poprawiony art

 Oto poprawiony art

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nowe życie |Sevmione||ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz