2. Powrót podopiecznych i Yakuza

1K 90 56
                                    

Hej, kochani!

Wpada kolejny rozdział. Jaram się za każdym razem, jak coś dla was publikuję. Cudowne uczucie!

Miłego czytania~ 💜

~~~~~~~~~~~~~~~~

Wieczór spędzony w barze, bardzo dobrze wpłynął na humor szefa Portowej Mafii. Siedząc w Lupinie aż do zamknięcia dużo rozmawiał z barmanem, z którym, swoją drogą, złapał całkiem dobry kontakt, jak na jego brak umiejętności w nawiązywaniu ludzkich relacji. Chuuya, jak się okazało, był otwarty na nowe znajomości, gdyż dopiero co niecały miesiąc temu przeprowadził się do Yokohamy ze stolicy, jaką było Tokyo. W nowym miejscu zamieszkania nikogo nie znał. Dlatego też dość chętnie zagadywał Dazaia, który krok po kroku również otwierał się na relację z pięknookim. Oczywiście Osamu pilnował się, aby nie otworzyć się za bardzo. Nie mógł powiedzieć zbyt dużo. Nie mówił Chuuyi czym się zajmuje, ale też sam rudzielec o to nie pytał, co szatyna cieszyło, gdyż nie musiał go okłamywać. W końcu każdy miał jakieś tajemnice, o których nie powinien, a bardziej nie mógł mówić. Choć Dazai w razie pogłębienia relacji z Nakaharą, był skłonny do wyznania sekretu. Jednak to była daleka przyszłość i jak na razie nie trzeba było o niej myśleć, zwłaszcza, iż mężczyźni dopiero się poznali.

Jednak wracając, Osamu miał bardzo dobry humor, co zaskoczyło egzekutorów, gdy ten mijał ich na korytarzu. Niewielki uśmiech cały czas przyozdabiał jego przystojną twarz i zwracał uwagę na tyle, iż sekretarki myślącące, że szatyn jest tylko egzekutorem w Mafii, chciały wezwać lekarza. Oczywiście mówił im, aby odpuściły, gdyż ma za dużo zajęć, aby zajmować się takimi pierdołami, jak spotkania z psychologiem lub psychiatrą, w zależności od tego kogo by wezwały. Te jednak nalegały, przez co czekoladowooki w końcu, dla świętego spokoju, musiał się zgodzić. Był szefem Portowej Mafii czy nie, z kobietami wolał nie dyskutować. Przez to ostatecznie wylądował w swoim biurze razem z lekarzem psychiatrą, z który tylko pogawędził o sytuacji politycznej w kraju, bo zwierzać mu się akurat w żaden sposób nie zamierzał. Innymi słowy, porozmawiał z psychiatrą o tym jak gładko politycy okłamują ludzi. Nie żeby Dazai pod tym kątem był od nich gorszy. Cała rozmowa zajęła godzinę, przez co, ku niezadowoleniu egzekutorów, szatyn spóźnił się z nimi na spotkanie dotyczące spraw wewnętrznym Mafii. Jednak sam Osamu z powodu swojego spóźnienia się nie smucił, a bardziej miał je kompletnie gdzieś. I tak się nie odzywał. Jedynie co jakiś czas skinął lub kręcił głową na znak swojej niezgody lub zgody na poszczególne propozycje zmian. Poza tym tylko się nudził, ale nawet to nie psuło mu nastroju.

- Szefie, Pana podopieczni wrócili z Tokyo. Chcą się z Panem widzieć. - Gdy spotkanie dobiegało końca, rudowłosa egzekutorka zerknęła na Dazaia znad ekranu swojego telefonu, na który dostała wiadomość do przekazania.

Poza trzymaniem pieczy nad sprawami Mafii, szatyn miał dodatkowe zajęcia. Jak każdy poprzedni szef tej organizacji, posiadał podopiecznego, a od jakiegoś czasu nawet dwóch, którymi w pewnym sensie się opiekował. Pilnował ich treningów, osobiście przydzielał im zadania. Nie mieli oni statusu egzekutorów, jednak byli bezpośrednio pod szefem i pod nikim innym więcej. Sprawowali rolę jego prawej oraz lewej ręki. Zastępowali go tam, gdzie nie mógł być. Chłopcy byli bardzo młodzi. Starszy z nich - Akutagawa Ryuunosuke miał niespełna dwadzieścia lat, a drugi - Atsushi Nakajima dopiero niedawno skończył osiemnaście. Byli zaufanymi ludźmi Dazaia, jednak trzeba było pamiętać, że gdzieś tam byli jeszcze dziećmi i potrzebowali momentami więcej uwagi niż starsi członkowie organizacji. Oczywiście szatyn miał to na uwadze, gdy ich przyjmował pod swoje skrzydła, lecz mimo to nie mieli co liczyć na taryfę ulgową.

Zrozumienie (Soukoku - Bungou Stray Dogs) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz