19. Krew i łzy

568 59 41
                                    

Hej, kochani! 💜

Dzisiaj może zaboleć...

I OSTRZEŻENIE! Rozdział zawiera krwawe sceny, miej to na uwadze w trakcie czytania.

Miłego czytania 💜

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sala konferencyjna była bardzo dobrze oświetlona. Wręcz oślepiająco. Ludzie jednak byli na tyle mądrzy, że mieli przy sobie ciemne okulary przeciwsłoneczne. Co prawda dostawali je w zestawie z czarnymi garniturami, będącymi znakiem rozpoznawczym członków Portowej Mafii, ale był to tylko mało ważny szczegół. Wszyscy ci ludzie stali za plecami swoich przełożonych, jednak gdy tylko Dazai wszedł do sali, byli oni zmuszeni przyklęknąć, kiedy ich herszci pochylali się nisko z wyrazami szacunku. Też powinni byli uklęknąć na jego kolano, jednakże na podłodze znajdowała się taka ilość krwi, że szef widząc ją, gestem pozwolił im na lekki skłon, tym samym zapewniając im brak wycieczki do najbliższej pralni po teście lojalnościowym Nakahary, który swoją drogą znalazł się w sali zaraz po swoim przełożonym. Rozejrzał się. Nigdzie nie widział przywódców Yakuzy, a tym samym swoich byłych przełożonych. Tym bardziej nigdzie nie widział swojej byłej partnerki, której bardzo chętnie skręcił by kark. Dostrzegł tylko poszczególne oddziały Portówki oraz ich dowódców. Posłał pytające spojrzenie w stronę Ozaki, zupełnie jakby chciał ją zapytać dlaczego wszyscy się zebrali i o co właściwie chodzi. Kobieta posłała mu jedynie delikatny, czuły uśmiech, po czym spuściła wzrok. Dała w ten sposób jasno do zrozumienia, że jej samej nie podoba się sytuacja, w jakiej aktualnie rudzielec był.

Osamu uśmiechnął się w wyuczony, perfidny sposób, spoglądając w stronę Czarnych Jaszczurek. Kiedy te dostrzegły także lekkie skinienie głowy szefa, szybko podniosły się z klęczek i na moment wyszły z sali konferencyjnej. Szatyn dał im chwilę czasu, po czym zrobił kilka kroków w stronę już wyprostowanych hersztów oraz ich ludzi. Chłodne spojrzenie, które im posłał, dało tylko do zrozumienia, iż nie podoba mu się fakt testowania lojalności w ten sposób. Nie spodziewał się jednak po nich zrozumienia. Mieli to czego chcieli, w zamian mieli zapanować w końcu nad swoimi podwładnymi, którzy doprowadzili do tej sytuacji. Zaraz po tym odwrócił się na pięcie i spokojnym krokiem podszedł do ukochanego. Ukradkiem posłał mu łagodny uśmiech, po czym zaszedł go od tyłu, kładąc mu kościste dłonie na ramionach.

- Co się tu dzieje, Dazai? - Padło pytanie, na które prędko nie dostał odpowiedzi. Wszyscy w sali mogli wyczuć jego zakłopotanie, niechęć. Zupełnie, jakby naprawdę się bał tego, co może się stać.

- Ludzie nie wierzą w Twoją lojalność wobec Portowej Mafii i mnie. - Laurowe tęczówki Nakahary były rozbiegane. Stojąc nieruchomo, obserwował wszystkich, nie wiedząc na czym lub na kim, skupić swoje piękne spojrzenie. - Chcą, abyś udowodnił, że jesteś teraz częścią Portówki, nie Yakuzy. - Osamu zdawał się wszystkim doskonale bawić, gdy tłumaczył sytuację. Choć tak naprawdę, miał ochotę uciec z sali razem z Chuuyą. Obawiał się jak spotkanie dawnych oprawców może wpłynąć na niższego. Nie mógł jednak go stąd zabrać. Sam zgotował mu oraz sobie taki los.

- W jaki sposób mam to zrobić? - Odpowiedź pojawiła się wraz z powrotem Czarnych Jaszczurek. Ludzie Hirotsu wprowadzili do pomieszczenia szarpiących się ludzi, po czym powalili ich na kolana, na środku sali. To byli przywódcy Yakuzy. Skrępowani, wijący się, oraz starający się wyrwać. Okazywało się to jednak bezskuteczne... bezsensowne. - Co to ma znaczyć, do cholery?! - Nakahara wyrwał się z uścisku szatyna, odwracając się do niego przodem. Pierwsze szeregi oddziałów Portówki momentalnie skierowały lufy pistoletów w stronę pięknookiego, a ich dowódcy byli gotowi dobyć swojej, gdyby zagrożenie tego wymagało. Znali możliwości Chuuyi, dlatego też pozostawali czujni.

Zrozumienie (Soukoku - Bungou Stray Dogs) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz