10. Zaginione dzieci

3 1 0
                                    

Melania słuchała nerwowego tłumaczenia Oliwandera ,kiedy próbował wytłumaczyć co się stało.

M-Dobra. Oli, jeszcze raz. -przerwała Melania- Co cie goniło?

O-Nie wiem! To coś, to coś ze snu.

M-Czyli co?

O-Nie wiem!

A- I to co goniło?

O-Nie wiem, chyba tak.

A-Jaja se robisz?

O-Tak, na twardo.

A-Dobra, dobra, zaczyna być dziwnie- wstał Andrew z ziemi- Najpierw dziwna obsesja książkowa Teo, potem dziwna historia z murem w lesie, potem kurtka, potem jebany efo-teollo-stworek a teraz Oliwander świruje o jakimś potworze że snu.

O - Ja nie świruje- burknal - Wiem co słyszałem, chyba....

A-A no kurwa właśnie.

O-Oj spierdalaj-podniusl się z ziemi- Hujowo się czuje, cigle czuje się spragniony kości mnie bolą, mam koszmarny a teraz zna jawie.

A- Ta ! Ja mam rozwiązanie, Freddy Kruere kurwa.

O- ty sam jesteś Freddy głąbie.

A-Pizda.

O- Śmieć

A-Pies.

O-Pajac.

Te zabawną wymianę zdań przerwała im nagle melodia ,która nie jednemu zjeżył by włosy na głowie kieyd by ją usłyszał w środku nocy. Każdy fan Koszmaru z ulicy wiązów zna te przyśpiewkę.

Raz, dwa Freddy już cię ma. ..

Trzy, cztery zaraz w drzwi uderzy...

Melodia wydobywała się z ust Melani która z zamkniętymi oczami ,nuciła sobie melodie demona snów.

Chłopaki po raz kolejny spojrzeli po sobie i zerkneli na nią jeszce raz. Jej różowe włosy leżały na jej twarzy.  Oczy zalśniły zielonym blaskiem kiedy po raz kolejny z jej ust wypłynęły słowa kołysanki..

T-Melania, sorki...ale....kurwa.

M-oj sorka. Odjebalo mi....

T-tiaaaaaaa, coraz gozej z tobą.

O-Mozemy iść już na te sanki? -burknal -Chce o tym zapomnieć. I to kurwa szybko

A-Wodę chcesz ale przed ó?

O-Sam se to pij, dupa moja nie tęskni za pasem.

M-Dobra wy pedałki potem sobie do dup zajrzycie - zasmiala się Melania - Idziemy na te fabryki ?

A-Sama jesteś pedał.

Będąc na fabrykach świątynie się bawili na sankach.

Znajdując połowicznie zniszczony dach opuszczonej hali, wdrapali się na dach. Hala miała połowicznie zniszczony dach, tak że dotykał ziemi tworząc idealny zjazd.

Minusem jednak dachu był sam fakt że był stromy jak cholera i łatwo się było rozpędzić i zajebac w drzewa.

To jednak nie przeszkadzało głupkowatym kolegom Melani w dobrej zabawie, jedynym rozsądnym chłopakiem w ich szaleńczej grupie był Teo, kotry twardo stąpał po ziemi.

Oliwander z Andrew były niemal jak bracia, jedyna różnica między ich charakterami to było to że Andrew co drugie słowo przeklinał. Co bardzo irytowało jego rodziców.

Andrew wygodnie ułożył się na sankach szykując się do zjazdu.

Śmiejący się do tej pory Teo nagle ucichł. Dziwny niepokój uderzył w jego duszę. Serce zaczęło mu kołotać, zimny pot zalał jego plecy,a ręce zaczęły się trzasc.

Łowcy XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz