2. Burza

2.8K 73 24
                                    


- Moja głowa – zajęczała Veronica obok mnie – Chyba ktoś w nią uderzył.

Dobrze ją rozumiałam bo moja głowa tak jak jej sprawiała ogromny ból. Nie byłam w stanie otworzyć oczu, rażące światło które wpadało przez okno uniemożliwiało mi najmniejsze mrugnięcie. Gdy tylko chciałam jej odpowiedzieć poczułam suchość w gardle i usta które były całe popękane.

- Nie jesteś sama, nie mogę się ruszyć. – Jęknęłam, próbowałam podnieść się opierając na łokciach ale moje ciało było jak jeden wielki siniak. Miałam wrażenie, że ktoś wyjął moje wnętrzności i je poprzestawiał.

Po długich zmaganiach i okrutną walką z kołdrą w końcu udało mi się zwlec się z łóżka. W całym pokoju było czuć smród alkoholu, skierowałam się w stronę okna aby wpuścić trochę świeżego powietrza. Pogoda nie była idealna ale takiej właśnie potrzebowałam. Orzeźwiającego wiatru, wystawiłam głowę za okno mając nadzieje ze lekki podmuch uleczy moje obolałe ciało. Wyglądając w stronę ogrodu zobaczyłam dwa nowe rozkopane dołki i kilka połamanych róż. Ostatnio mało spędzałam czasu w ogrodzie, ciągła nauka i wyjścia. Nie chciałam żeby moja praca poszła na marne. Gdy tylko wyleczę swój organizm od razu wezmę się za prace.

Zerknęłam na zegarek który pokazywał 9 rano. Miałyśmy jeszcze chwile przed przybyciem Susan z pracy. Zastanawiałam się czy jest ktoś w domu. Czy Leo wrócił od kolegi i czy koledzy Lucasa opuścili nasz dom. Przypinając sobie bandę tych chłopców napłynęła fala wspomnień wczorajszej nocy. Pamiętam imprezę ale co dalej?

-Dziewczyny, jak my wróciłyśmy? – Zapytałam w pół przytomna.

- Znajomy Victora nas podwiózł a potem pamiętam tylko wkurzonego Lucasa. – Odmruknęła Sof z nadal zamkniętymi oczami. Leżała wtulona w Veronice, obje były w sukienkach z wczorajszej imprezy, z reszta ja tak samo.

- Co, Luc.. – Nie dokończyłam bo nagle w mojej głowie pojawił się przebłysk wczorajszych wydarzeń. Chłopaka który nas podwiózł, nasze wygłupy w deszczu i bieg. Ciarki przeszły mnie kiedy trafiłam na wspomnienie chłopaka który przyniósł mnie do domu. Może faktycznie byłam kompletnie pijana i kilka rzeczy mogło mi umknąć ale jego głos nadal odbija się w mojej głowie.

- Ostatnie co pamiętam to jak leżałyśmy na stole w kuchni, my tam chyba zasnęłyśmy. – Zaczęłam tłumaczyć przesuwając palcami po twarzy. Moje dłonie były wysuszone, nieprzyjemna i chropowata skóra sprawiała mi ból przy najmniejszym ruchu. Byłam zła na siebie że potrafiłam doprowadzić swoje ciało do takiego stanu.

- Faktycznie, to jak my znalazłyśmy się w Twoim pokoju? – Wymruczała Ver leżąc pod kołdrą. Wystawało tylko jej czoło i poplątane ogniste włosy.

- Pewnie Lucas zlitował się nad nami. – Odpowiedziała Sofia przekręcając się na drugi bok.

No nie popisałyśmy się wczoraj, u niego byli znajomi a musiał zajmować się nami jak największymi dziećmi. Jestem mu winna porządny obiad. Cholera, mam nadzieje, że nie jest na mnie bardzo zły. Też nie raz go kryłam przed mamą, kiedy miał okres uciekania z domu przez okno, teraz się po prostu odwdzięcza. Tak Iv tylko on nie wracał pijany! A jak wracał to świetnie radził sobie sam.

- Idę pod prysznic.– Kiwnęłam dziewczynom, które prawdopodobnie zdążyły znowu zasnąć. Tak jak myślałam, nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi.

Zapragnęłam znaleźć się pod gorącem strumieniem wody. Chciałam zmazać wczorajsze wspomnienia.

Udałam się w kierunku łazienki która była naprzeciwko pokoju Leo czyli na w połowie korytarza.

Invisible PoisonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz