ROZDZIAL XVIII

70 6 0
                                    

Harry przebudził się wieczorem, czując się jak nowonarodzony. W końcu, po paru dniach przebywania w skrzydle szpitalnym mógł wreszcie spać w – prawie – swoim łóżku, ciesząc się wszechobecną miękkością i ciepłem. Otworzył oczy przyzwyczajając je do ciemności. Odszukał dłonią okularów i nałożył je, utwierdzając się w przekonaniu, że nie ma koło niego Draco. Westchnął cicho i przewrócił się na plecy, dłonią poprawiając spadający bandaż. Kiedy będzie mógł go zdjąć? Zastanawiał się do czasu, aż usłyszał skrzypnięcie drzwi. Podniósł się lekko na łokciach i jęknął cicho patrząc na kropelki wody spływające po bladym torsie Draco, które kończyły swoją podróż na ciemnym ręczniku przepasanym - bardzo - nisko na jego biodrach.
- Jak się czujesz? – zapytał blondyn przypatrując się bladoróżowym rumieńcom na twarzy Harrego. Gryfon otrząsnął się z szoku i przywalił sobie mentalny policzek, ponieważ jego mózg w zapytanym zdaniu doszukał się takiego podtekstu, od którego Harremu zrobiło się bardzo ciasno w spodniach.
- D-dobrze... - jęknął w odpowiedzi. Lewą ręką zjechał niepewnie pod kołdrę i spróbował odpiąć pasek od spodni w sposób niezauważalny dla Draco. Następnie siłował się z guzikiem, który poszedł na ugodę i odpiął się trochę szybciej. Czując większą swobodę podniósł wzrok na Ślizgona, który przez cały ten czas przypatrywał się Potterowi z coraz większym fascynacją. Potter stwierdził, że na agenta nie nadaje się w żadnym wypadku.
- Harry... - szepnął w zastanowieniu Ślizgon. - Harry... co ty robiłeś?
Brunet w odpowiedzi przygryzł wargę, czując jak z każdym kolejnym, wypowiadanym słowem jego oczy robią się coraz ciemniejsze, a bokserki coraz ciaśniejsze. Draco podszedł do łóżka od strony Gryfona i wyciągnął rękę. Zielonooki ujął dłoń i został brutalnie pociągnięty w stronę stojącego blondyna.
Draco jedną dłoń położył na biodrze Harrego, a drugą przejechał po ciepłym policzku.
- Podnieciłem się przez ciebie... - wymruczał przybliżając twarz do twarzy bruneta. Zjechał dłonią na opaloną szyję i musnął usta Harrego swoimi. Przygryzł delikatnie jego dolną wargę, otrzymując w zamian melodyjne i ciche westchnięcie. Gryfon oplótł rękoma szyję Draco, ocierając się jeszcze bardziej o jego tors. Poczuł, jak jego bluzka robi się mokra od kropelek wody, które doprowadziły ich do takiego momentu. Dłoń Ślizgona powędrowała spokojnie pod spodnie Harrego, usadawiając się na jego pośladku. Przyciągnął bruneta jeszcze bliżej siebie, czując jak męskość Harrego dotyka jego. Mruknął w jego obrzmiałe usta i powędrował swoimi wargami na linię żuchwy, a później na jego obojczyk.
Gryzł i lizał na przemian miękką skórę, a Potter stwierdził, że od samej tej pieszczoty mógłby dojść w jego ramionach. Draco powrócił do okupowania jego ust i popchnął Harrego na łóżko, gdzie zawisł nad nim dominująco.
- Dra-co~... zróbmy to..., p-proszę... - wyszeptał Gryfon, patrząc ufnie w oczy Ślizgona.
Ten uśmiechnął się szelmowsko i kiwnął chętnie głową. Pocałował go delikatnie i usiadł na nim okrakiem, a ręcznik z każdą sekundą stawał się coraz luźniejszy. Ręką uniósł jego bluzkę i pocałował jedną z blizn, znajdującą się niedaleko pępka. Harrego przeszedł dreszcz i wciągnął głośno powietrze, na co Draco całował każdą kolejną bliznę z taką samą nabożnością co poprzednią, dochodząc do bladej kreski znajdującej się obok prawego sutka. Wziął go do buzi, a lewym - zajęła się ręka. Potter zaczął jęczeć a jego dłonie zacisnęły się mocno na pościeli. Usta Draco zaczęły torować sobie mokrą drogę na dół, a ręce sprawnie ściągać spodnie Harrego. Blondyn przesunął się w dół i dotknął opuszkiem palca przyrodzenia Harrego. Gryfon syknął, co cholernie podnieciło Draco. Pocałował przez bokserki penisa Harrego, czując, że materiał jest już mokry. Oblizał usta, chuchnął na bokserki bruneta i wsunął dwa zimne palce pod pasek bielizny, obniżając tym samym jej stan. Kiedy kolejna fala niewyobrażalnej ekscytacji przeszła przez ciało Harrego, Draco spojrzał na jego rozanieloną twarz i warknął ściągając jego spodnie i bokserki za jednym zamachem. Gryfona przeszedł dreszcz, spowodowany nagłym napływem zimna na wiadome miejsca. Blondyn bez uprzedzenia włożył męskość Harrego do buzi ssąc, liżąc i pieszcząc go jak najlepiej umiał. Jęki zielonookiego powoli przeradzały się w krzyki rozkoszy, które popędzały Draco do dalszych działań. Zassał się na główce penisa, a zimną ręką ruszał po całym jego trzonie. Harry nieświadomie chwycił platynowe włosy Draco i zacisnął mocno na nich pięść.
- Merlinie... Draco ja zaraz dojdę... - jęknął Harry a Draco podniósł głowę.
- O niee, to jeszcze nie pora kocurku... - stwierdził i bez przygotowania włożył w Harrego dwa palce, zaprzestając ruchów na jego stojącej męskości. Potter krzyknął głośno i zacisnął powieki, stwierdzając, że to nie było przyjemne... w żadnym kurwa wypadku nie było.
Wytarł pojedyncze łzy, które wypłynęły nieproszone i przygryzł mocno wargę patrząc na poczytania blondyna.
Draco zdjął przeszkadzający mu ręcznik i pochylił się głębiej aby ucałować zaciśnięte usta Pottera. Kiedy ich języki się połączyły, Ślizgon dodał jeszcze jeden palec, aby lepiej przygotować Harrego.
Nie chciał iść po różdżkę, dzięki której mógłby użyć zaklęcia nawilżającego, czy poślizgowego, ponieważ nie chciał psuć tego nastroju, który powstał między nimi. Wiedział, że to nie będzie przyjemne dla Harrego, ale w tamtym momencie był strasznym (Ślizgonem) samolubem i chciał już zaspokoić swoje potrzeby...
Kiedy stwierdził, że Gryfon jest wystarczająco rozciągnięty, wyciągnął palce co Harry przyjął jękiem dezaprobaty, a chwilę później włożył wolno swojego zapomnianego i gotowego penisa w Pottera.
Brunet wciągnął głośno powietrze, czując jak przyrodzenie Draco pulsuje w nim rozgrzewając wszystko wokół. Wydawało mu się, że członek jest za duży na jego biedne wnętrze, ale kiedy w końcu unormował oddech i mógł już racjonalnie myśleć, poprosił Ślizgona aby ten się w nim poruszył. Draco zrobił to chętnie, bo gorące wnętrze Harrego, wcale nie pomagało mu w utrzymaniu podniecenia i orgazmu. Zaczął poruszać się delikatnie, aby Harry mógł jeszcze bardziej przyzwyczaić się do tego nowego uczucia. Przełożył sobie nogi Gryfona na ramiona, a swoje przedramiona umieścił koło głowy Harrego.
Brunet oplótł rękoma szyję Draco, przybliżając jego głowę do swojej i całując go zachłannie w usta, uśmiechnął się targając jego blond włosy. Był strasznie szczęśliwy, pomimo bólu i dyskomfortu, który na szczęście przemijał. Ślizgon poruszał się rytmicznie, a po jakimś czasie Harry dostosował swoje ruchy do niego, wychodząc mu naprzeciw. Kiedy penis blondyna natrafił na prostatę Gryfona, brunet jęknął głośno w usta Draco, czując, że spełnienie jest już niedaleko. Sięgnął do swojego członka i zaczął go stymulować w rytmie uderzających o siebie ciał.
Niewiele wystarczyło aby Harry doszedł na ich brzuchy, zaciskając tym samym pośladki co pozwolił Draco dojść już po paru kolejnych pchnięciach z imieniem Harrego, na obrzmiałych ustach. Ostatni raz pocałował delikatnie Gryfona i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Harry... Kocham cię, wiesz? - zapytał, a brunet uśmiechnął się i spojrzał ciepło na swojego chłopaka.
- Ja ciebie też kocham Draco. Nie zapominaj o tym, dobrze?
Draco kiwnął głową i przewrócił się na plecy wychodząc z Gryfona.
Stalowoszare tęczówki były ostatnią rzeczą, jaką Harry zobaczył nim przebudził się naprawdę.

Only you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz