25. Zemsta Nie Zna Granic.

68 8 1
                                    

Carmelita POV:
Siedziałam obecnie w domu cały ten czas zastanawiając się co dalej powinnam zrobić. Nie mogłam ot tak stwierdzić, że nic się nie stało i zakończyć plan, dlatego czas grał ważną rolę. Potrzebowałam ponownego zaufania Szymona i na tym byłam najbardziej skupiona. Gdybym dała sobie spokój nie umiałabym na siebie spojrzeć, dlatego musiałam działać pewnie i uparcie tak jak zawsze. Mogło być trudno i za pewne tak będzie, ale kto nie ryzykuje ten nie wie.
Miałam na ten moment chyba jedno wyjście i było nim studio, więc zebrałam się żeby tam pojechać i zobaczyć co się dzieje. Mam nadzieję, że zastanę tam kogokolwiek z kim będę mogła zamienić parę słów, wcale nie musiał to być sam Szymon, aczkolwiek tak byłoby dla mnie najlepiej. Bez zbędnego gadania udałam się na miejsce i byłam tam już w przeciągu 15 minut, szybko to zleciało.
Rozglądałam się dookoła, ale nie zauważyłam jeszcze żadnej twarzy, którą bym znała. Nikogo dzisiaj by tutaj nie było? Nie możliwe. Zdecydowałam się usiąść i poczekać, tyle ile trzeba. Po dość krótkim czasie zobaczyłam najpierw znajomych Szymka, a za chwilę jego. Spojrzał na mnie zimnym wzrokiem, a ja wstałam żeby z nim porozmawiać.
- Cześć.. Słuchaj przepraszam.. Nie chciałam żeby tak wyszło..
- Taa.. Co Ty tu robisz, co? Mówiłem Ci, że nasza współpraca jest zakończona. Nie zmienię zdania.
Był zły widziałam to. Dziewczyno rusz głową, jeszcze sekunda i będzie za późno. - pomyślałam sobie i faktycznie. Nie mogłam do tego dopuścić.
- Z tego co wiem każdy popełnia błędy, Ty również masz je za plecami. - powiedziałam pewna siebie.
- Czego chcesz? Po prostu mi to powiedz i nie marnujmy więcej czasu.
- Rozmowy. Myślę, że obydwoje mamy sobie coś do powiedzenia.
Nie odezwał się już, a tylko popatrzył na mnie i powiedział, że po pracy możemy się spotkać. Udało się, zrobiłam to i byłam z siebie bardzo dumna. Kto jak nie ja sama? Może w końcu się otworzy i powie mi coś więcej, coś co będę mogła wykorzystać do celów własnych. Jeśli będę tak dobrze grała jak do tej pory to nie ma opcji, żeby się nie udało i tego się właśnie trzymałam. Teraz przyszedł czas na kolejny cel czyli jak sprawić, aby zaczął ufać mi na nowo. Zwykła rozmowa nie wystarczy, na szczęście miałam jeszcze trochę czasu i mogłam sobie wszystko przemyśleć. Będzie warto. Zdecydowałam się napisać do niego i spytać czy na pewno nasze spotkanie jest aktualne. Długo nie musiałam czekać, odpowiedź pojawiła się prawie od razu.
" Muszę jeszcze zostać w studiu, przyjedź za 20 minut. " uśmiechnęłam się tylko do ekranu telefonu, zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy do torebki i udałam się na miejsce. Tam również mogę znaleźć coś co mi się przyda, dlatego zobaczymy, ale ta opcja bardzo mi się spodobała. Gdy dojechałam na miejsce pierwsze co zobaczyłam to reszta chłopaków na zewnątrz, rozmawiali, śmiali się, ale zignorowałam to i weszłam do środka udając się do pomieszczenia gdzie siedzi Szymon.
Teraz trzymać tylko kciuki, będzie dobrze. Pomyślałam i weszłam do pomieszczenia.
- Hej.. - spojrzałam na niego, chyba był trochę zajęty, jakaś papierkowa robota.
- Cześć, cześć. - odparł również spoglądając na mnie.
- Wiem, że głupio wyszło Szymek, przepraszam.. Naprawię to jakoś jeśli mi pozwolisz.
- Muszę to przemyśleć, to wszystko jest na tą chwilę zbyt skomplikowane, daj mi czas okej? Sam się odezwę za kilka dni. Teraz nie potrafię Ci dać innej odpowiedzi.
- Jeśli tak wolisz jasne. Rozumiem. Dziękuję, że zgodziłeś się spotkać tak swoją drogą.
- Drobiazg serio, poczekaj chwilę zaraz wrócę i proszę Cię niczego nie ruszaj. - powiedział, wstał i wyszedł. Oto nadeszła moja chwila.
Nie wiedziałam ile go nie będzie, dlatego nie mogłam czekać i siedzieć, a szukać wszystkiego co może być istotne i zaczęłam od biurka i wszystkich szuflad jakie tam były. Znalazłam jego zdjęcie, które oczywiście wzięłam czemu nie? Będzie mi dobrze służyło mam nadzieję. Oprócz tego na moje szczęście również umowa z wytwórnią, którą mogłam przerobić według samej siebie. Czyżby bingo? Być może. Teraz musiałam wszystko zrobić tak jak było, aby niczego się nie spodziewał. Akurat wrócił.
- O jesteś. Fajnie. Wiesz co ja już będę lecieć, ale naprawdę dziękuję. Odezwij się jeśli będziesz mógł. Do zobaczenia. - rzuciłam tylko tyle i zebrałam się do wyjścia. Ktoś mądry mówił: "wykorzystuj szansę póki ją masz" i tak właśnie zrobiłam ja. Wiem, że to jakieś błędne koło dopóki nie udowodnię na co naprawdę mnie stać. Zemsta nigdy nie zna granic.

 Zemsta nigdy nie zna granic

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
" Każdego Dnia" | Sobel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz