Carmen POV:
Cały ten czas byłam w jakimś szoku i nie dochodziło do mnie nic z tego co się działo. Bardzo to wszystko przeżywałam, miałam ochotę się zaszyć w gniazdku i nigdy z niego nie wracać, choć wiedziałam, że to nie realne.
Nie potrafiłam oszukać ani samej siebie, ani rzeczywistości, chociaż nie powiem bardzo tego chciałam. Chyba aż za bardzo, na tamten moment tylko zastanawiałam się co mam zrobić, jak mam dalej żyć, jak mam się podnieść i funkcjonować? Na tamtą chwilę miałam w głowie usunięcie ciąży, popadałam w rozpacz, panikę i tak na zmianę. W końcu dotarło do mnie, że nie chcę tego robić, chciałabym później jednak móc sobie spojrzeć w lustro bez wyrzutów sumienia. Rozmowa z Szymkiem potrafiła dać mi do myślenia i chyba nawet podnieść mnie na duchu, aby nie robić nic złego.
- Powiesz mi dlaczego chciałaś usunąć ciążę? W sensie bałaś się wiem, ale..
- Tutaj nie ma miejsca na ale. Może to faktycznie głupie, ale w tamtej sekundzie chciałam umrzeć. Ktoś kogo tak bardzo kochałam skrzywdził mnie, nie wiem czy ktokolwiek potrafiłby z tym żyć..
- Jest mi bardzo przykro, nie wyobrażam sobie co musiałaś czuć..
Rozumiał mnie i ja to widziałam. Dobrze mieć kogokolwiek komu jednak możesz się zwierzyć. W dalszym ciągu czułam się okropnie, tak jak wspominałam to wszystko nie dawało mi spokoju, którego tak bardzo potrzebowałam. Czułam jakbym utknęła w jednym martwym punkcie i nie potrafiła ruszyć się dalej. Koniec końców zdecydowałam się urodzić mimo bólu psychicznego, który bardzo odczuwałam. Szymek próbował mnie pocieszyć na każdy sposób, aczkolwiek najbardziej zaskoczyło mnie to co wydarzyło się za chwilę. Spojrzał tylko na mnie, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak po prostu zaczął chyba dla mnie śpiewać, byłam w amoku.
Siedzę i proboje zadbać o siebie i zadbać o spokój, trudno mi było przeżywać to życie i normalnie stawiać ten kroczek po kroku, mogę się uczyć jak wychodzić z mroku, mogę nauczyć się patrzeć co w okół...
Powiedziałam mu swoją historię i wyłożyłam karty na stół.
Koniec wiedziałam , że on jest idealnym kandydatem dla mojej córki. Nawet chciałam mu to powiedzieć, ale to byłoby zbyt głupie do zrobienia na obecną sytuację, więc dałam temu spokój. Byłam jednak pewna, że bardzo pasują do siebie i z tego naprawdę mogłoby coś być, no cóż pozostaje czekać i trzymać kciuki. Ten chłopak to naprawdę dobry człowiek widać to, gdyby mógł pomógłby chyba każdemu kto tej pomocy potrzebował. Moja córka również zasługiwała na kogoś wyjątkowego i to wszystko łączyło się dla mnie w całość.
Szymon POV:
Nie wiedziałem co mam powiedzieć ani zrobić gdy usłyszałem całą historię od mamy Kate, nie wyobrażałem sobie przez co musiała przejść i co czuć. Chciałem jedynie, aby poczuła się trochę lepiej i mam nadzieję, że w jakimś stopniu mi się to udało. Podziwiałem ją za to, że potrafiła to wszystko dźwigać na swoich barkach i przetrwać, chociaż wiem, że było jej mega ciężko. Tak, byłem zdecydowanie typem osoby, która nie potrafiła patrzeć na ludzką krzywdę, sam to przerabiałem i wiem jak to działa. Długo myślałem co mam zrobić, ostatecznie nawet już nie to, że chciałem, ale musiałem chociaż "na chwilę" wrócić do mojej pracy. Moje myśli wciąż krążyły wokół jednego, ale Carmen obiecała mi, że będziemy w kontakcie i o wszystkim będzie mówiła mi na bieżąco. To jednak była dobra wiadomość, dlatego postanowiłem trochę uspokoić swoje nerwy właśnie muzyką.
CZYTASZ
" Każdego Dnia" | Sobel
Fanfic22-letnia dziewczyna z problemami w domu i 20 letni chłopak kochający muzykę. Oboje bardzo wrażliwi, którzy przeszli przez nie jedno. Pewnego dnia jednak wszystko diametralnie ulega zmianie, dziewczyna postanawia spełnić jedno z swoich większych mar...