29. Za wszystkie moje krzywdy.

52 8 0
                                    

Pov Carmelita :

Miałam plan idealny ,ale w jednej chwili wszystko runęło. Były dwa wyjścia, odpuścić, lub zmienić taktykę? Odpuścić Carmelita? Nie to totalnie nie w moim stylu. Potrzebowałam chwili, aby się zastanowić. Miałam wrażenie, że zraziłam Szymka tą głupią wpadką ,na dodatek jego koledzy mi przeszkadzali w dalszym działaniu. Musiałam wpaść na coś takiego, aby pozbyć się ich wszystkich i zostać sama z Szymonem. Gdybym miała inne życie zostawiłabym ich w spokoju. Ale nie mogłam, gdy Ja miałam źle, Pani Kate miała lepiej i była tą wybraną. Poczuje zemstę osobiście na swojej skórze i zobaczy, czy warto być zawsze tą lepszą. A Mojej " Mamusi" też się oberwie, nie wiem której bardziej nienawidzę. Rozmyślałam i po kilku godzinach wpadłam na plan, w międzyczasie próbowałam skontaktować się z Szymonem, ale bezskutecznie.

No cóż... Pomyślałam Szymon jeszcze się przekona na co mnie naprawdę stać. Spojrzałam na zegarek było już późno. Carmelita pora spać, czas wypocząć jutro mamy nowy plan do wykonania. Noc minęła dość szybko ,ale to mi wystarczyło, aby wypocząć i nabrać siły do realizacji swojego cudownego planu. Mam nadzieję, że tym razem nikt mi nie pokrzyżuje planów. Zjadłam szybkie śniadanie, ubrałam się w eleganckie ubrania, pomalowałam się. No dalej mała pora trochę namieszać. Wyszłam z mieszkania i ruszyłam w kierunku swojego samochodu. Podróż do studia trwała nieco dłużej niż zwykle. Gdzie Ci ludzie tak się śpieszą? Minęły trzy godziny zanim uwolniłam z tego tłoku samochodów. Zdziwiło mnie troszkę, że nikt do Mnie nie dzwonił. Aż tak Szymek jest obrażony? A o reszcie nawet nie wspomnę. Wyszłam z auta i ruszyłam w kierunku studia. Obok studia mieściła się mała kawiarenka w której zawsze kupowałam kawę i drugie śniadanie. Zajrzałam do środka, co jest do cholery?! Tu też tyle ludzi, dobra jakoś to przeżyje i tak jestem już spóźniona,więc parę minut w tą czy w tamtą nie zrobi mi różnicy. Zrobiłam zakupy byłam w pełni spełniona byłam już pod wejściem do studia. Ale nie widziałam Szymka samochodu, co jest do cholery?! Weszłam do góry, wszyscy byli zajęci sobą.

- Cześć!

Nie usłyszałam odpowiedzi. Serio? Powtórzyłam jeszcze raz i głośniej. Oskar i Kuba spojrzeli na mnie i odpowiedzieli.

- Gdzie jest Szymon?

- A Co Cię to obchodzi? - Odpowiedział mi Oskar.

- Wyluzuj się stary, tylko spytałam, nie musisz być taki.

- Szymuś pojechał do Kasi do szpitala wybudziła się, całe szczęście.

- Słucham?!

- Widzę, że Ci to nie na rękę co Carmelita?

- Naprawdę Oskar, bez przesady serio masz o mnie takie zdanie? Dlaczego aż tak bardzo mnie nie lubisz?

- Hm po prostu przeczucie mnie nie myli do ludzi, a Ty coś ukrywasz, a Ja z przyjemnością się dowiem.

- Nic nie ukrywam, po prostu jesteś zazdrosny z Kubą, o Szymona, że zajmę wasze miejsce.

- Widzisz Kubuś na dodatek jaka skromna. Chodź idziemy mamy swoją robotę Deemz czeka na nas na dole, wytłumaczę Ci wszystko po drodze i całej reszcie.

Czyżby mój plan znowu miał się nie udać i co teraz mam zrobić? Jechać za Szymonem,

czy ich pilnować? Nie mogłam się rozdwoić, a jego wielcy koledzy coś planowali. W jednej chwili mnie olśniło. Miałam przecież swoją wierną przyjaciółkę, która wiedziała co planuję i chętnie pomoże jak będzie trzeba, nie myśląc ani chwili dłużej wybrałam do niej numer i kazałam podjechać pod nasza ulubioną kawiarnie.

" Każdego Dnia" | Sobel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz