27. Prawda zawsze wyjdzie na jaw.

53 7 0
                                    

Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu, przed nami ukazał się widok wielkiego budynku oraz podwórka, a raczej wielkiego dworca.
Moją uwagę zwrócił napis nad brama " sierociniec nowego życia", odwróciłem się do chłopców.
- Co my tu robimy? Oskar? Jesteś pewien, że to tu?
- Tak Szymonku, jestem pewien, mam pewne informacje. Ona tu się wychowywała, później była adaptowana.
- No dobra ale co dalej, wejdziemy tam i co? Tak się niczego nie dowiemy.
- Poczekajcie - Usłyszałem głos Deemz'a
- Panowie ale musimy coś teraz wymyślić, Szymek ma rację, jak wejdziemy na pewniaka to wyjdziemy szybciej niż myślimy. - Dodał Kuba.
Nastała chwilowa cisza.
- Mam pomysł ale nie wiem, czy Wy na to się zgodzicie, jest to dość poj*bany pomysł ale myślę, że skuteczny.
Kuba spojrzał na Mnie, Oskara i Deemz"a
- Już się boję co tam masz, ale no cóż musimy coś zrobić.
- Stary dawaj z tym pomysłem! - Wykrzyknął Oskar.
- No dobra to słuchajcie, wejdziemy tam do środka wszyscy.
- Woow to twój genialny pomysł? - Zapytał Oskar.
- Oskarku, daj mu dokończyć - powiedziałem.
- Rozejrzymy się, myślę że gdzieś tam będą zdjęcia coś jak w szkołach. Jest 98% szans, że gdzieś tam będzie.
- No dobra, ale co wiemy o niej? Nawet nie wiemy, czy ona tak naprawdę ma na imię.
- Kuba, spokojnie po rocznikach będziemy szukać. Następnie Kuba podejdzie do recepcji, czy co oni tam mają i zagada tam tą babkę.
- To ma sens, ale co mam powiedzieć, że chce dziecko adaptować?
- Nie to jest zbyt banalne, podasz się za Pana z sanepidu i spróbujesz ją odciągnąć. A Szymon i Oskar zakradną do archiwum i poszukają taczkę z jej danymi, jeżeli była tu wychowanką. To musi zostać po niej ślad.
Nikt nic nie mówił, chyba każdy był w szoku.
- To co Panowie? Robimy to? - Zapytał z entuzjazmem Deemz
- K*rwa stary to jest genialne! - Wykrzyknął Oski.
- To prawda, wchodzę - Dodał Kubuś
- Szymon?
Spojrzałem na chłopców i się uśmiechnąłem
- Jesteś poj*bany, ale ten pomysł jest genialny ale co z kamerami?
- Jakimi kamerami, spójrz na ten budynek, daj spokój Szymonku. Czyli co wchodzisz w to?
- Pewnie, jak wszyscy to wszyscy.
- To do dzieła, Panowie.
Weszliśmy do środka, budynek faktycznie był starszej generacji i był w większości zniszczony, ale Nadim miał rację. Nie było nigdzie kamer to nam ułatwiało sprawę.
Na szczęście zdjęcia były na głównym korytarzu i poszukiwanie rocznika Carmelity nie były tak trudne do znalezienia.
- Szymek zobacz, tutaj jest.
Spojrzałem na zdjęcie, faktycznie to była ona.Myślałem, że będzie nam trudniej znalezienie zdjęć, póki co szło wszystko zgodnie z naszym planem.
- Zrób zdjęcie - powiedział Nadim
Miał w sumie rację, jeżeli dojdziemy prawdy, musiałem to jakoś udowodnić. Miałem wrażenie, że widzę kogoś w niej, kogo znam.
- To co idziemy dalej?
- Tak Kubuś lecimy.
- To chyba tu - wskazał palcem Kuba.
- Dzień dobry Panowie, w czym mogę pomóc?
Odwróciłem odruchowo głowę w kierunku głosu.
- Dzień dobry Pani, Ja jestem z sanepidu, ten jeden to mój pomocnik, a Ci dwaj to nasi stażyści. Dostałem donos i przykro mi ale muszę się tu rozejrzeć.
Kurde dobry jest, Kubuś wczuł się w rolę, pomyślałem.
- Z sanepidu? I tyle Was wysłali? Hmm z którego regionu?
- Proszę Pani, tak tyle ponieważ najwyraźniej coś się tu dzieje, bez powodu nas by nie wysłali. Poza tym kiedy Ci młodzi ludzie mają się nauczyć? Każdy dobrze wie, że w praktyce wszystko wychodzi najlepiej. Ale dobrze niech Pani będzie, najwidoczniej Pani ma coś do ukrycia, Ja zadzwonię do szefa i powiem, że utrudniacie sytuację.
Spojrzałem na Kubę i recopcjonistkę. No nie Kuba co Ty wyprawiasz, a może aż tak bardzo się wczuł? Oby to co powiedział niczego nie zepsuło. Kuba odwrócił się tyłem do Recepcji i wyciągnął telefon i puścił nam oczko. Wiedziałem, że ma dobry pomysł, ale czy to wystarczy? Szukał czegoś w telefonie, wybrał jakiś numer i czekał aż ktoś odbierze, prywatny teatrzyk Pana Kuby czas zacząć.
- Halo dzień dobry szefie
- Proszę chwilę zaczekać! Pan się rozłączy.
Kuba się odwrócił do dziewczyny spojrzał na nią,Jednocześnie odkładając telefon
- Możemy wejść?
- Tak ale dwójka z Was, a dwójka zostaje.
- Okej to Ja biorę stażystę, a drugi stażysta zostaje tu i rozejrzy się wraz z kolegą z tej strony.
- Dobrze niech tak będzie.
- Jeszcze proszę mi powiedzieć, macie tu kamery?
- Nie obecnie nie jest nas stać, ale mamy w planach to jakiś problem?
- Nie skąd, nie mamy z tym problemu. To co Pani nas prowadzi?
Dziewczyna skinęła tylko głowa i poszła przodem.
Kuba odwrócił się zawołał Oskar, uśmiechnął się do nas i dał nam znak. Po kilku chwilach cała trójka znikła za rogiem.
- To co chłopie? Robimy to? Nie ma chyba już odwrotu.
- Nie ma Deemz, zaszliśmy zbyt daleko żeby teraz odpuści.
Nawet znalezienie archiwum nie było za bardzo skomplikowane. Nie mogłem uwierzyć, mieliśmy na tyle szczęścia i los nam chciał pomóc, czy po prostu tu jest wszystko takie.
- Wchodzimy Szymonku?
- Tak.
Na dodatek w drzwiach był klucz. Szczęście nam też w środku dopisze? Otworzyłem drzwi i weszłem z Nadim'em do środka.
Było mnóstwo szafek ale to nie problem. Wystarczyło znaleźć jej rocznik.
- Mam! - Krzyknął Deemz
- Nie krzycz stary, otwieramy szafkę, bierzemy co mamy wziąć i spadamy stąd, nie mamy czasu.
- Już, już szefie.
Usłyszałem bieg w drzwiach pojawił się Oskar.
- No jak jest? Musimy się pospieszyć, Kuba improwizuje jak może ale na dłuższą metę nie da rady, musimy stąd wyjść póki jeszcze nie odkryli naszych prawdziwych intencji.
- Zgadzam się z Tobą Oskar. Deemz proszę pośpiesz się.
- Ale cisza! Dajcie mi się skupić. Nadim odwrócił się i pochylił nad wybraną szafka, zajęło mu to chwilę,coś strzeliło, a On po chwili wysunął szafkę.
- Częstujcie się
Zaczęliśmy w trójkę szukać, było dość dużo tego. Oskar nagle zamarł.
- Oski? Co jest?
- Mam... Ale to Ci się nie spodoba. Pokaże Ci w samochodzie. Sam nie wiem co mam powiedzieć.
- Ale stary, jak w aucie?! Daj mi to teraz.
- Szymon Oskar ma rację, chodźmy bo ktoś się zbliża.
Nie wiedziałem co to wszystko ma znaczyć.
Wyszliśmy w pośpiechu. Oski schował całą kartotekę pod bluza. Pod wyjściem widziałem Kubusia z dwiema kobietami.
- Panowie już też zakończyli rozpoznanie?
- Tak-odpowiedzieliśmy jednogłośnie.
Kuba spojrzał na Nas, a Deemz skinął głową na co Kuba się uśmiechnął, a mi nie było do śmiechu. Oski zwykle się tak nie zachowuje. Tylko jak chce przed czymś mnie ochronić.
- To dobrze, możemy już się pożegnać, bo Panowie nic nie znaleźli prawda? Powiedziała ta druga. To chyba dyrektorka jakaś.
- Nic, tak oczywiście Do Widzenia Panią.
- Do Widzenia.
Wyszliśmy i w kierunku samochodu szliśmy w milczeniu.
Kuba pierwszy postanowił przełamać tą ciszę.
- Co taka cisza? Mówcie jak poszukiwania. Macie to?
- Tak Kubuniu-Oski sięgnął ręka pod bluzę i wyciągnął całkiem grubą teczkę.
- Tylko jestem w szoku i nie wiem jak mam to powiedzieć.
- Co takiego?
- Szymon mówi Ci nazwisko Rose?
Spojrzałem na Oskara, zrobiło mi się gorąco i poczułem się jakby ktoś mnie uderzył.
Rose? Przecież moja ukochana ma tak na nazwisko. To niemożliwe... A ona przecież nie ma siostry,chyba że jej siostra tak naprawdę przeżyła i ma się świetnie. Imię się zgadzało, jej wygląd też. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami, szum w głowie. Nie docierało do mnie co chłopcy mówią. Kuba podszedł do mnie i pokazał mi teczkę , ostatnie co zobaczyłem był napis lekko już starty.
"Carmelita Rose" i nagle poczułem jak moje ciało się osuwa na dół.
ocknąłem się na ziemi byłem oparty o samochód, nade mną stali chłopcy, miałem rozmazany obraz. Kubuś się pochylił i lekko mnie szturchnął
- Szymon? Szymon? Halo chłopaku, żyjesz?
- Może polejemy go wodą? - Usłyszałem głos Oskiego.
- Dajcie mu chwilę, zrozumcie Go... Sam bym tak zareagował,zresztą jak każdy z nas.
- Ale o co tu chodzi tak właściwie? - zapytał Oskar.
- Nie wiem, Jeżyku ale wiem, że z nią było coś od samego początku nie tak, wiecie taka intuicja. - Rzekł Deemz.
Potrzebowałem chwili, aby dojść do siebie. Kiedy to wszystko minęło, postanowiłem wstać.
- W porządku?
- Tak dziękuję Kuba, znaczy nie do końca. Po prostu nie spodziewałem się, tego czego się dowiemy. Wiecie co to znaczy?
Chłopcy spojrzeli się na Siebie.
- Carmelita to wszystko zaplanowała, szukała zemsty, musimy wracać, nie wiemy do czego jeszcze ta dziewczyna się posunie.
- Masz rację, ale co proponujesz? Wrócimy i co dalej?
- Muszę powiedzieć wszystko Kate oraz Jej Mamie, sam do końca nie wiem, jak to mam zrobić. Kate ledwo wyszła z tego i dochodzi do siebie, a tutaj takie coś.
Poczułem uścisk na ramieniu.
- Wiesz dobrze, że mogę z Tobą być przy tej rozmowie? Wspólnie damy radę, sam jestem szoku, ale musimy jej pokrzyżować plany, póki nie będzie za późno.
W drodze nie myślałem o niczym innym tylko o tej sytuacji. Zastawiłem się jak mam to powiedzieć? Boże przecież Mama Kate może to ciężko znieść, była przekonana, że ta druga nie żyje. Panowie się nie odzywali chyba chcieli dać mi dojść do siebie, a może sami nie wiedzą co o tym tak naprawdę myśleć?
Myślałem, że wszelkie problemy już znikną, ale najwidoczniej jeszcze nie teraz. Jechaliśmy bardzo długo, albo to moje wrażenie.
- No to mamy przymusowy postój - Wyrwał mnie z myślenia głos Kuby.
- Co jest Kuba?
- Wypadek, nie wiem ile to potrwa, a zawrócić już nie możemy i jechać objazdem nie damy rady.
- No to pięknie - Usłyszałem zawiedziony głos Deemz"a.
Pomyślałem to jakieś zrządzenie losu? Oparłem głowę o siedzenie i modliłem się w duchu żeby nie było za późno.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


" Każdego Dnia" | Sobel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz