Ruszyliśmy przed siebie, zaglądając do poszczególnych sal. Koło każdych drzwi znajdowało się małe okienko, przez które bez problemu można było dostrzec osoby tam leżące, bez konieczności wchodzenia. Sala jeden pudło, sala trzy także, sala pięć i siedem nic. Spojrzałem zaniepokojony na Nialla, który stał po drugiej stronie korytarza, sprawdzając salę, których nie sprawdziłem ja, natychmiast złapał mój wzrok.
- Została nam sala osiem, spójrz sam. - powiedział, spoglądając ukradkiem przez okienko do ostatniej sali na tym piętrze, gdy nagle zaciekawił się nami pewien lekarz. Spojrzał na nas spokojnym wzrokiem, a my próbowaliśmy być jak najmniej spanikowani, trzymać nerwy na wodzy.
- Witam, szukacie kogoś? - zapytał miło osobnik, zatrzymując się podczas swojej dumnej przechadzki po korytarzu, ukradkiem spojrzałem na jego plakietkę, na której było napisane Dr Luke Hemmings. Wyglądał naprawde młodo, był wysoki, a jego blond włosy opadały równomiernie na biały kołnierzyk.
- Szukamy… - zacząłem.
- Szukam swojego brata, Harry Styles. W której sali leży? - zapytał spokojnie Niall, z delikatnym uśmiechem, ratując całą sytuację.
- Ouh, macie szczęście. Jest tutaj pod ósemką. - powiedział, wskazując drzwi przed nami. - Jednakże prosiłbym o ciszę, żeby go nie denerwować, sporo przeszedł i jest wykończony. - powiedział ze smutkiem, nie dopytując o nic więcej, zwyczajnej wpuścił nas do środka.
Zajrzeliśmy do środka, uchylając drzwi najciszej jak to możliwe. W sali znajdowały się jedynie dwa łóżka, jedno było puste, zaś na drugim leżał on. Spojrzałem na chłopaka, na którego moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Chłopak obok widząc moje zawahanie, spojrzał na mnie, kręcąc głową i popychał mnie w stronę łóżka.
- Stanę na czatach, gdyby coś zapukam. - oświadczył krótko i wyszedł.
Podszedłem ostrożnie do jego łóżka, czułem jak z każdym krokiem moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Jakby wchodził pod bardzo stromą górę, z każdym krokiem było tylko gorzej. Na miękkich nogach dotarłem do miejsca docelowego.
Włosy tworzące luźne loczki były rozłożone na poduszce, jego oczy były zamknięte, a twarz tak niesamowicie blada. Pomimo swojego stanu wyglądał tak spokojnie, jakby spał, taki czysty i niewinny. Stanąłem nad nim niczym duch, dość dosadnie się z nim utożsamiając, to co czułem było tak odległe, jakby nie z tej ziemi. Moje serce rozerwało się na miliony kawałków, gdy ujrzałem prawą rękę. Była od łokcia do nadgarstka zawinięta w bandaż, który już nieco przesiąkł krwią, tworząc na jej powierzchni brązowe plamy.
Gdy nogi zaprzestały chęci funkcjonowania, usiadłem tuż obok niego na krześle. Nie mogłem opanować łez, które zaczęły ponownie wydostać się spod moich powiek.
- Harry, czemu to zrobiłeś… tak bardzo przepraszam. - zacząłem szeptać, ostrożnie podniosłem swoją dłoń, kładąc na tej jego. Pragnąłem poczuć jego dotyk, jego fakturę skóry, te małe rzeczy, za którymi naprawdę tęskniłem, coraz bardziej byłem tego świadomy.
Patrzyłem na długie rzęsy, otulające zamknięte powieki, trzymałem dłoń na tej jego, pragnąć zobaczyć znów uśmiech, który zniknął z jego twarzy tuż po imprezie, tuż po tamtej sytuacji.
- Sądzisz, że jestem w stanie być dla kogoś tym jedynym? - zapytał.
- Ja nie sądzę, ja wiem. Jesteś silniejszy ode mnie i to o wiele, Harry. - stwierdziłem szybko z delikatnym uśmiechem.
Nie był…
- Nie jestem odpowiednią osobą, wybacz…
A co, jeśli w tamtym momencie zapragnąłem nią być?
CZYTASZ
Your touch || Larry
FanfictionPIERWSZA CZĘŚĆ - YOUR TOUCH Chłopak mieszkający w Holmes Chapel, borykający się z bólami życia codziennego. Był inny, niż chciałby być, potrzebował kogoś by zrozumieć siebie i wyjść do świata. Co się stanie, jeśli jego psycholog będzie niejaka pani...