~*~*~*~
pov LouisWróciłem do domu przed Niallem, zegarek wskazywał godzinę czternastą. Po drodze odwiedziłem jeszcze market w celu zakupienia najpotrzebniejszy artykułów na podróż. Znalazły się w nich słone i słodkie przekąski oraz trzy duże butelki wody. Zawsze mogliśmy dokupić coś po drodze, więc nie miałem zamiaru brać więcej i tak przytargałem do mieszkania chłopaka dwie duże siatki. Rozłożyłem wszystko do torby podróżnej, która jak obstawiałem powinna wytrzymać zdecydowanie dłużej, niż torby foliowe.
Zostało dwie godziny do powrotu chłopaka, więc postanowiłem zrobić obiad, nasz ostatni obiad. Nie przewidywałem, żebym jeszcze kiedyś mógł z nim zamieszkać. Także to miał być pożegnalny obiad. Wziąłem w sklepie makaron, różne warzywa, pomidory w puszcze i końcowo godnie zaprezentowałem nasz obiad. Zastawiłem stół makaronem i pysznie pachnącym sosem do spaghetti wraz z dodatkami.
Wyłożyłem w małe naczynko starty wcześniej parmezan, stawiając go tuż koło patelni z sosem, która stała na metalowej kratce. Porozkładałem po dwóch stronach stołu duże talerze wraz ze sztućcami oraz po jednej szklance, przy każdym z dwóch talerzy. Trochę mi zajęło szukanie dużego dzbanka, w który mógłbym nalać sok pomarańczowy, końcowo znajdując jakiś litrowy, który wylądował na stole.
Gdy tylko skończyłem spojrzałem na zegarek, który wskazywał, że za dziesięć minut zjawi się blondyn, zostało mi tylko czekać. Przykryłem makaron wraz z sosem szklanymi pokrywkami, które w mgnieniu oka zaparowały. Kolejno ruszyłem zmęczonym krokiem do salonu, strzepując po drodze resztki z obiadu ze swoich spodni, które nadawały się już tylko do prania. Nawet nie wiem, kiedy przymknąłem mi się oko i odpłynąłem.
~*~*~*~
pov NiallNaprawdę nie byłem zbyt przekonany do pomysłu Louisa, był szalony i cholernie nieodpowiedzialny. Z opowiadań wynikało, że to właśnie Harry był tym odpowiedzialnym, ale on nie widział, nie żeby to było coś złego, bo nie było, ale odpowiedzialność w jego stanie nabierała znacznie innego wydźwięku. Zupełnie nie potrafiłem sobie tego wyobrazić, bałem się, że stanie się im coś niedobrego. Nie chciałem już nawet myśleć o tym, co poczują rodzice jednego jak i drugiego.
To była popaprana sprawa, nie wiem czemu zgodziłem się oddać moje autko. To wszystko była wina Zayna, ten jego cholerny uśmiech i to, że mieliśmy razem dojeżdżać, sprowadziło mnie z tropu. Właśnie dopiero po głębszych analizach mnie olśniło, zrozumiałem, że zrobił to specjalnie. Był sprytniejszy, niż myślałem.
Wracałem z uczelni, ciesząc się, że w końcu zaczyna się weekend. Z drugiej strony wiedziałem, że dziś ostatni dzień spędzę z Louisem. Było mi z tego powodu nieco przykro, ostatnie dwa tygodnie często budził mnie w nocy, gdy miał koszmary. Potrafił rozbawić mnie do łez, miałem zwyczajnie z kim pogadać i do kogo wrócić. Wiedziałem, że będzie mi tego strasznie brakować. Nigdy nie miałem za wielu znajomych, na dodatek nigdy z nikim nie mieszkałem. Zdecydowanie stwierdziłem, że to będzie właśnie to za czym będę tęsknić najbardziej. Nie lubiłem być sam, może dlatego często bywałem w klubach, poznając tam Zayna.
Nawet nie wiem kiedy, droga minęła mi tak szybko. Ocknąłem się, gdy wkładałem kluczyk do drzwi mieszkania. Od progu zaatakował mnie bosko pachnący zapach sosu pomidorowego, na którego zaczęła mi wręcz lecieć ślinka.
- Louis, jestem! - krzyknąłem, zamykając za sobą drzwi, ale odpowiedziała mi jedynie głucha cisza.
Wszedłem dalej, zostawiając w holu swoją torbę i kurtkę. Zauważyłem, że chłopak skulony w kulkę spał na kanapie, więc podszedłem do niego.
CZYTASZ
Your touch || Larry
ФанфикPIERWSZA CZĘŚĆ - YOUR TOUCH Chłopak mieszkający w Holmes Chapel, borykający się z bólami życia codziennego. Był inny, niż chciałby być, potrzebował kogoś by zrozumieć siebie i wyjść do świata. Co się stanie, jeśli jego psycholog będzie niejaka pani...