§ 6.

151 12 36
                                    

Marcelina Gacek okazała się na tyle skrytą osobą, że nie udało mi się na jej temat ustalić nic więcej ponad to, co znalazłam na jej Facebooku. Dziewczyna naprawdę dobrze chroniła swoją prywatność, co w dzisiejszych czasach było dość niespodziewane. A nawet wręcz podejrzane. W końcu przeciętna dwudziestoparolatka zwykle aktywnie dzieli się swoim życiem w social mediach. W przypadku Marceliny wyglądało jednak na to, że posiadała konto na fb tylko po to, żeby figurować w Internecie jako żywa osoba.

Przeczucie podpowiadało mi, że istniał konkretny powód, dla którego Gacek nie udzielała się w sieci. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie chciała odkryć tego powodu, ale obecnie nie miałam odpowiednich środków do tego, aby rozwikłać tę zagadkę. Jedynym miejscem, gdzie mogłabym zdobyć jakieś informacje, był hotel, w którym pracowała Marcelina. Uznałam, że najlepiej będzie porozmawiać z jedną z jej koleżanek – Agatą. Dziewczyna, w przeciwieństwie do kochanki Denki, bardzo chętnie dokumentowała swoje życie na Facebooku. Stąd też wiedziałam, że dzisiaj wracała z urlopu i jutro powinna stawić się w pracy. Tak więc musiałam zaczekać co najmniej jeszcze dzień, zanim spróbuję coś z niej wyciągnąć. Miałam nadzieję, że będzie gadatliwa. Po jej profilu mogłam sądzić, że to ten typ, który chwali się wszem wobec i przy okazji szuka taniej sensacji. Może uda mi się ją odpowiednio pociągnąć za język.

Tak więc akcja rozpracowania Marceliny Gacek została na chwilę wstrzymana, ale nie zamierzałam przez ten czas siedzieć z założonymi rękami. Uznałam, że równie przydatne może być zebranie informacji o Gabrielu i Wioletcie. Co prawda nie obejmowała tego moja umowa z Michałem, ale intuicja podpowiadała mi, że jednak warto tym też się zainteresować. Może państwo Denko również trzymali jakieś trupy w szafie, które Marcelina miała zamiar wyciągnąć na światło dzienne podczas procesu? Tata nieraz powtarzał, że prawnik musi być gotowy na wszystko i nie może być pewny niczego, dopóki nie zapadnie wyrok. Jeśli więc miałam okazję uchronić Michała przed niemiłymi niespodziankami na sali rozpraw, to musiałam z niej skorzystać.

Na pierwszy ogień poszła Wioletta. Stwierdziłam, że z nią pójdzie mi łatwiej niż z Gabrielem. Jeszcze raz uważnie prześledziłam jej konto na fb. Nie pojawiło się na nim nic nowego, ale moją uwagę przykuły polubione przez brunetkę posty studia jogi Harmonia. Było tego całkiem sporo i wskazywało na to, że Wioletta regularnie uczęszczała na zajęcia dwa razy w tygodniu. Widać naprawdę się tym pasjonowała.

Osobiście wybrałabym coś bardziej dynamicznego, na przykład aerobik, ale w sumie nie miałam nic przeciwko jodze. W końcu co szkodzi spróbować? Tym bardziej, że już od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem zapisania się na jakieś zajęcia ruchowe. Nie można przecież wiecznie zalegać na kanapie przed telewizorem.

I w taki oto sposób we wtorkowe popołudnie wylądowałam w Harmonii. Zapisałam się na zajęcia internetowo dzień wcześniej, a teraz młoda recepcjonistka witała mnie z szerokim uśmiechem. Ciekawe, czy płacili jej dodatkowo za ten entuzjazm. Stawki mieli dość wysokie, więc niewykluczone, że dopłacałam za tę nadmierną i zapewne nie do końca szczerą uprzejmość.

Dziewczyna wskazała mi drogę do szatni, gdzie mogłam się przebrać w sportowe ciuchy. W środku było już kilka kobiet, w dość sporym przedziale wiekowym – od dwudziestoparolatek do pań pod pięćdziesiątkę. Mimo to zdawało się, że wszystkie dobrze się znają i wymieniają ploteczkami.

Część z nich obrzuciła mnie zaciekawionym spojrzeniem, ale nic nie powiedziały. Byłam chyba najmłodsza w tym gronie, co zapewne nie ułatwi mi nawiązania kontaktu z pozostałymi uczestniczkami zajęć. Ale w sumie może wystarczy mi samo podsłuchanie ich rozmów. Coś czułam, że w ten sposób mogę się dowiedzieć ciekawych rzeczy.

Rozlokowałam się w kącie szatni, dyskretnie rozglądając się dookoła. Nigdzie nie zauważyłam Wioletty. Do rozpoczęcia zajęć zostało jeszcze kilka minut, więc może dotrze na ostatni moment. A może nie pojawi się wcale. Liczyłam jednak na to, że będę miała okazję zamienić z nią parę słów. Oczywiście w charakterze nowej uczestniczki zajęć.

(Nie taka) Prosta sprawa (Pestka #2.5)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz