– Nie będzie kanapek z nutellą? – spytał Maciek, z rozczarowaniem wpatrując się w swój talerz, na którym wylądowała spora porcja makaronu z sosem carbonara.
– Sorry, młody – odparł Michał, podając Gosi zapełniony talerz. – Obawiam się, że gdybym ci je zaserwował drugi raz w ciągu kilku dni, dostałbym po uszach od twojej mamy.
– Oj, zdecydowanie byś dostał – potwierdziła Gosia. – Synku – zwróciła się do Maćka – rozmawialiśmy już o tym, że nie można jeść tylko słodyczy.
– Ale ty w ogóle nie pozwalasz mi na nic słodkiego! – oburzył się chłopiec.
– Bo wystarczy, że wujek cię w tej kwestii rozpuszcza. Myślicie, że nie wiem o wypadach na lody i ciastka z kremem po treningach? Nie doceniacie czujności matki.
Słuchając tej wymiany zdań, nie mogłam się nie zaśmiać. Okońskim najwyraźniej nie przeszkadzało to, że stałam się mimowolnym świadkiem ich rodzinnych potyczek. Zresztą Gosia wyglądała na taką kobietę, która mówi, co myśli, bez względu na okoliczności. Prawie jej nie znałam, ale już zaczynałam lubić.
– Młody, właśnie zostaliśmy zdemaskowani. – Michał westchnął ciężko. – Obawiam się, że nasze słodkie wypady będą musiały pójść w odstawkę.
– Ej, to nie fair! – krzyknął Maciek. – Mówiłeś, że po porządnym treningu należy mi się nagroda.
– Maciej, zachowuj się – skarciła go matka. – Zjedz ładnie kolację, to może uda ci się wynegocjować jeden kaloryczny deser w tygodniu. Ale koniec z regularnym spożywaniem kanapek z nutellą.
Młody wyglądał na niepocieszonego, ale potulnie chwycił widelec i zaczął nabierać na niego makaron. Zrobiło się trochę szkoda dzieciaka, chociaż Gosia zapewne miała rację – dieta bogata w krem czekoladowy raczej nie była odpowiednia dla ośmiolatka. Ale czy to coś złego, że wujek od czasu do czasu pozwalał mu na tę przyjemność? Z tego, co wspominał Michał, jego siostra była zwolenniczką zdrowego odżywania, momentami aż do przesady. Nic więc dziwnego, że chciał dać chłopcu chociaż trochę kulinarnej radości.
– Nie przesadzaj, wcale nie daję mu ich tak często – bronił się Okoński. – Poza tym odrobina słodkości nikogo jeszcze nie zabiła. A po tych twoich brukselkach i szpinakach należy mu się coś od życia.
– Nwaśnie – wtrącił niewyraźnie Maciek z pełną buzią.
– Będziesz miał własne dzieci, to będziesz je karmił po swojemu – odparła Gosia, ignorując syna. – Zobaczysz wtedy, jak to jest fajnie, kiedy dziecko nie śpi przez pół nocy, bo brzuch go boli od nadmiaru czekolady.
Mimo poważnego tematu rozmowa prowadzona była w dość lekkim tonie. Gosia niby się piekliła, ale przecież gdyby naprawdę miała pretensje do brata o rozpieszczanie jej syna, pewnie już dawno temu zwróciłaby mu uwagę. Michał natomiast zdawał się lekceważyć pretensje siostry, ale coś czułam, że faktycznie nieco ograniczy ilość wypadów z Maćkiem do lodziarni.
– Czy dobrze wnioskuję, że to ty jesteś starsza? – spytałam, postanawiając w końcu włączyć się do rozmowy.
Nawet nie wiem, czemu nasunęła mi się taka myśl. Może dlatego, że odkąd zjawili się z Maćkiem, zdawała się matkować nie tylko jemu, ale też bratu.
– Ta, o całe trzy minuty – mruknął Michał, przewracając oczami. – O czym nie omieszka mi regularnie przypominać. – Łypnął na nią znacząco.
– Nie moja wina, że mimo trzydziestki na karku wciąż jesteś dużym dzieckiem – odparowała, na co Michał sapnął z obruszeniem. – Ciesz się, że mnie masz – dodała, cmokając w jego stronę.
CZYTASZ
(Nie taka) Prosta sprawa (Pestka #2.5)
Aktuelle LiteraturKalina Dziurowicz, studentka dziennikarstwa, marzy o karierze reporterki śledczej i ma do tego całkiem niezłe predyspozycje. Jako córka karnisty oraz siostra informatyka-specjalisty od spraw beznadziejnych świetnie odnajduje się w odkrywaniu tajemni...