O ile maj pozostawał miesiącem zadumy, to czerwiec w czarodziejskim Londynie uważano za okres celebracji zwycięstwa dobra nad złem. Na terenie Wielkiej Brytanii co tydzień urządzano mniejsze i większe przyjęcia, jednak nic nie mogło się równać z bankietem na cześć zakończenia Drugiej Wojny Czarodziejów. To było wydarzenie na skalę międzynarodową. Zapraszano przedstawicieli rządów zaprzyjaźnionych z Brytyjskim Ministerstwem Magii, najwybitniejszych naukowców i znanych artystów. Cała śmietanka towarzyska gromadziła się w przestronnym, ministerialnym atrium, pełniącym tego wieczoru rolę sali balowej. To był idealny moment na zawieranie znajomości, które w magicznym świecie były połową sukcesu. W tym roku Hermiona nie zamierzała próżnować. Chciała przekonać wszystkich dyrektorów Szkół Magii i Czarodziejstwa do wprowadzenia systemu adaptacji mugolaków. Nie potrafiła porzucić aktywizmu, jednak teraz ukierunkowała go na problem, który znała od podszewki. Miała pewność, że ta sprawa byłą całkowicie słuszna i nie ocierała się o żadną hipokryzję. Draco mógłby być z niej dumny.
Właśnie. Draco, z którym wciąż nie udało jej się porozmawiać. Trup został ukończony. Teraz tylko czekał na korektę i druk. Była więcej niż zadowolona z przebiegu fabuły. Megara, oprócz mordercy, znalazła jeszcze miłość. Tworzyli z Kingiem iście wybuchową mieszankę, pełną pasji i namiętności. Podczas czytania niektórych scen Hermiona nie potrafiła opanować rumieńców. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy Draco był równie dobrym kochankiem co Orion.
Niestety na razie nie mogła się o tym przekonać. Ponoć jego wyjazd miał się przedłużyć do połowy czerwca. Cóż, zapewne chciał spędzić swoje urodziny w towarzystwie matki i ojca. Czarownica miała go zobaczyć dopiero w dniu premiery książki, która – według jej informacji – nie została jeszcze ustalona. Musiała zatem czekać, a zaczęło jej brakować cierpliwości. Średnio trzy razy na tydzień pytała Słomka o najnowsze informacje w sprawie Dracona, na co skrzat odpowiadał zwykle zdawkowymi zdaniami, które przychodziły mu z trudem. Nie miała serca go dłużej męczyć, więc jedynie przełykała tę gorzką pigułkę z fałszywym uśmiechem. Malfoy przejął jej myśli na własność i robił to codziennie. Każdego dnia, jednak nie dzisiaj. Dzisiaj najważniejszy był bal i projekt dotyczący mugolaków. Dziś to Draco miał czekać.
Kwadrans po szesnastej w towarzystwie zielonych płomieni pojawiła się znajoma ruda czupryna. Ginny tachała ze sobą długą welurową suknię w bordowym kolorze, parę złotych szpilek i ogromny kufer, z Merlin wiedział czym. Z dezaprobatą spojrzała na Hermionę, która znów miała na sobie ten paskudny beżowy dres.
– Zdejmuj to, zanim wypali mi oczy. Kazałam ci go wyrzucić – mruknęła z wyrzutem.
– Kazałaś mi wyrzucić połowę mojej garderoby, Gin. – Hermiona przewróciła oczami.
Przyjaciółka od lat bezskutecznie próbowała podrasować styl Hermiony, która jak na tak zorganizowaną osobę do kwestii ubrań podchodziła nad wyraz niedbale. Miały być praktyczne i wygodne. Widocznie ten wyciągnięty dres spełniał wszystkie kryteria. Ginny poprzysięgła sobie, że gdy tylko Hermiona go zdejmie, spali go w kominku.
– Czemu nie jesteś w sukience? – powiedziała niemal oskarżycielsko. – Tylko mi nie mów, że zapomniałaś jej odebrać od Madame Malkin.
Hermiona rzuciła jej pytające spojrzenie. Przecież dziś rano otrzymała paczkę z suknią od dużego ptaszyska, które namolnie stukało w jej szybę. Karteczka głosiła, że to jeden z przyjaciół zlecił jej dostarczenie. Wątpiła, że Ron i Harry mogli maczać w tym palce. Z modą mieli jeszcze mniej wspólnego niż Granger. Była pewna, że to właśnie przyszłej pani Potter zawdzięczała tę przysługę.
– Przecież wysłałaś mi ją sową...
– Gdybym na to wpadła, sama nie musiałabym godzinę temu przebijać się przez tłumy na Pokątnej, Herm. – Ginny zmarszczyła brwi. – Może to sprawka Madame Malkin? Wiesz, musiała się upewnić, że na pewno ubierzesz coś, co wyszło spod jej różdżki. Zrobisz jej niezłą reklamę w tej satynowej kiecce.
CZYTASZ
Morderstwo w Hogwart Ekspressie | Dramione
FanficHermiona Granger od zawsze ceniła wszystkie książki, jednak od pewnego czasu jeden tytuł stał się dla niej szczególnie wyjątkowy. Piątkowe spotkanie autorskie miało być spełnieniem jej marzeń, lecz zamiast tego, zamieniło się w istny koszmar... Beto...