Sól

370 14 15
                                    

Dziewczynka, na oko miała około dziewięć lat, szła wraz z mamą przez rynek Encanto, musiały wymienić wyroby kobiety, jakimi były niezwykle już znane mieszanki ziołowe, na jedzenie, ponieważ w swoim ogródku na przydzielonej działce miały tylko i wyłącznie zioła. Podeszły do kolejnego straganu, dziewczynka starannie oglądała cukinię starając się wybrać te najlepsze. Kobieta po chwili przypomniała sobie o czymś ważnym, dała w ręce córki dwa flakoniki po czym dodała.

- Sylvia, idź i kup woreczek soli, zapomniałam, że się skończyła. - M

- Tak mamo. - 💚

Pokiwała głową na zgodę ruszając do jedynego straganu mającego tą przyprawę, bywały tam dosyć regularnie bo raz w miesiącu.

- Peqenia Seniora Sylvia, już się bałem, że o mnie zapomnisz. -

Facet miał dziwną słabość do dziewczynki.

- Buenos Dias Senior Dominic Minero. - 💚

Zaśmiała się przyjaźnie dziewczyna wręczając mężczyźnie dwie fiolki, ten w zamian podał jej woreczek z solą. Niebieskooka zobaczyła kątem oka jakąś bójkę, zawiązała dokładnie przedmiot zirytowana chowając go do swojej torby przewieszonej przez ramię. Ruszyła w tamtą stronę szybko i bez jakiegoś większego zawahania, z uniesionymi rękami weszła między nich. Stając w oko w oko z przynajmniej pół raza większym i starszym chłopakiem, zasłaniając za to tego mniejszego, widocznie słabszego (nie tylko fizycznie).

- Co ty robisz? Po co? Czym on ci, do jasnej ciasnej, zawinił? - 💚

Spytała ostro, nie miała zamiaru, ani jakichkolwiek chęci, być dla niego choć ciut łagodniejszą.

- To Bruno Madrigal! Powiedział mojemu ojcu, że nigdy nie rozkręci biznesu! Na pewno nas przeklął! Ten cholerny mag! - LG

- Bruno.. - 💚

Zwróciła się do niego dużo łagodniej.

- Bruno, jak to było? - 💚

Nie odpowiedział, z jego oczu biły strach, skrucha, ból, rozpacz.. Dziewczynę ten widok zdecydowanie przekonał, to co mówił starszy było prawdą, ale nie do końca, czarnowłosy wcale nie chciał źle.

- Zostaw go, no już, to nie honorowe wyżywać się na młodszych. - 💚

Wysoki chłopak patrzył na nią zszokowany, po chwili prychnął i poszedł w swoją stronę. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, świat pełny jest kretynów i kretyństwa.

- Jestem Sylvia. Choć, zobaczymy co da się na to poradzić. - 💚

Wyciągnęła rękę w jego stronę, chłopak mniej więcej w jej wieku był niepewny, whał się, bał się.

- Ja lepiej nie.. - ⏳

- Jak się nazywasz? - 💚

Zdębiał, przecież niebieskooka znała już jego imię. Czemu się o to pytała?

- Przecież wiesz... - ⏳

- No i? Zacznijmy tę znajomość tak jak powinniśmy zacząć! Jestem Sylvia Blanco, a ty? - 💚

Wyciągnęła rękę w jego stronę. A on wiedział, może jej zaufać.

- Bruno Madrigal. - ⏳

Podał jej swoją rękę.

- Dziękuję za pomoc. Ja.. - ⏳

Chłopiec się zaciął. Nie zamierzała zbyt naciskać, choć oczywiste było, iż jest bardzo ciekawa czemu został w to wplątany.

- Choć na chwilę do mnie. Mama jest dobra w leczeniu ludzi. - 💚

Dziewczyna nie czekając na odpowiedź pociągnęła, zważając na fakt, że ich dłonie nadal były ściśnięte w przywitaniu, go w stronę straganów. Wypatrzyła wzrokiem lekko zmartwioną matkę po czym podbiegła do niej. Kobieta widząc zielonookiego bez zbędnych pytań zgodziła się pomóc i już po chwili zajmowała się jego rozcięciami, córka pomagała jej jak tylko umiała.

Niedługo potem zostali sami w pokoju dziewczynki.

- To.. Jak to było? - 💚

Spytała bawiąc się swoimi bransoletkami jak to miała w zwyczaju kiedy była zdenerwowana.

- Ty.. Nic o mnie nie słyszałaś? No.. Nie mówimy Brunie? - ⏳

- Że.. Co? - 💚

- Umm.. No.. Widzę przyszłość, nasza rodzina ma świece ta świeca daje dary, i moja siostra Julieta leczy za pomocą jedzenia, Pepa zmienia pogodę w zależności od nastroju, a ja widzę przyszłość. Moje przepowiednie nie są zwykle zbyt dobre więc jestem tą czarną owcą. No.. Co złe to ja, tak w skrócie. - ⏳

Wypyścił na jednym wdechu, łzy zbierały się w jego oczach myśląc o tym wszystkim.

- Hey mi Amigo, to wcale nie twoja wina. To oni nie umieją wykorzystać tego co zostało im dane. Świat pełen jest kretynów i kretyństwa. - 💚

Pod dziwnym impulsem przytuliła się do chłopaka.

- Amigos para siempre? - 💚

Zapytała, chciała pomóc mu choć tak.

- Para siempre. - ⏳

Potwierdził z cieniem wesołości w tonie głosu. Tak zaczęła się przyjaźń odważnej i pełnej pomysłów Sylvi z nieśmiałym i cichym Bruno.

Zanim Was Starciłam, Mi Amores. (Bruno Madrigal)  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz