Dwudziestojedno latka siedziała u Madrigal'ów wesoło z nimi rozmawiając, były urodziny trojaczków, a to dla nich wszystkich było bardzo ważne święto. Miała przygotowane trzy prezenty, które zrobiła własną ręcznie z znalezionych rzeczy.
Dla Pepy chustę na włosy, czerwoną, pełną słońc.
Dla Juliety mała drewnianą, miała nadzieję, że ładnie pomalowaną łyżkę jako przypinkę.
A dla Bruno kolczyka. Tsa.. Niech się pomęczy.
Znalazła niebieski kamyk w rzece, był nietypowy, wzięła się za szlifowanie i stwierdziła jedno, nienawidzi kamieni.
Wszystkim złożyła życzenia. Przyszedł czas na jej nieszczęsnego narzeczonego. Bardzo szybko nałożyła mu ozdobę.
— I nie waż się tego zdjąć, nawet o tym nie myśl. — 💚
— Au.. Nawet nie wiem jak miałbym to zrobić. — ⏳
— To kilps, nie prawdziwy kolczyk, nie dramatyzuj. — 💚
Pocałowała go w policzek, impreza była rozkręcona na dobre. Pełno w niej było śmiechu i tańca.
CZYTASZ
Zanim Was Starciłam, Mi Amores. (Bruno Madrigal)
FanfictionPrzybyła do Encanto wraz swoją rodziną, uciekając przed nieznajomymi jej ludźmi. Małe miasteczko okazało się dla niej prawdziwym domem. I spotkała tam jego. Trochę nieporadnego, trochę zagubionego, trochę niezrozumianego.. I zakochała się w jego zie...