~Gdy szczęście podaje ci dłoń~

57 2 0
                                    

Mańka nerwowo maszerowała w tą i z powrotem po alejce, przy której znajdowała się kwatera Ali. Dziewczyna co chwilę zerkała to na bramę, to na zegarek upewniając się, że jego wskazówki funkcjonują jak należy.

W pewnym momencie zauważyła, że w jej kierunku zmierza dwóch mężczyzn w płaszczach i kapeluszach.

Niemcy.

-Guten morgen. <Dzień dobry.>- przywitał się jeden z nich zatrzymując się przed dziewczyną i zasłaniając nakryciem głowy twarz w taki sposób, że Mańka nie mogła jej dostrzec.

Zmarszczyła brwi. Skądś znała ten głos. Dziewczyna delikatnie odsunęła kapelusz z twarzy wyższego chłopaka.

-Maciek! Niezły teatrzyk.- zaśmiała się.
-Wybacz spóźnienie, łapanka na koszykach.- chrząknął.-Długo czekasz?

Mańka otworzyła usta, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć odezwał się drugi mężczyzna:

-Gołąbeczki, później sobie pogruchacie, przejdźmy do rzeczy ważniejszych.

Dowódca.

Maciek nie opowiedział jej o nim zbyt wiele, ale prawdę mówiąc też niewiele chciała wiedzieć. W końcu życie w niewiedzy jest dużo prostsze, prawda?

-Załatwmy to sprawnie. Wybrałaś sobie pseudonim?

Dziewczyna podniosła wzrok, spojrzała na mogiłę przyjaciółki i odetchnęła. Jakkolwiek dziwnie może to zabrzmieć, czuła jej obecność. Mańka przeniosła oczy na Alka, który delikatnie uśmiechnął się w jej stronę.

-„Ala".- powiedziała, czując napełniające ją uczucie... wewnętrznego spokoju.

***

-I jak się czujesz?- zapytał Maciek, szeroko się uśmiechając, kiedy szli leniwym krokiem na przystanek tramwajowy.
-Spełniona.- szepnęła, a kąciki jej ust samoistnie powędrowały do góry.

Nastała cisza, ale bynajmniej nie jedna z tych niezręcznych. Ta była raczej czymś w stylu niemej celebracji.

-Może byśmy to jakoś uczcili?- zaczął Dawidowski.- Co powiesz na szybką wizytę w kawiarni Forkasiewicza? Ja stawiam!- zaproponował wyciągając w jej stronę rękę.
-Zgoda, niech stracę!- zaśmiała się łapiąc dłoń chłopaka.

***

Po dłuższej chwili spędzonej w zatłoczonym warszawskim tramwaju, jak przystało na godziny szczytu, wysiedli na śródmieściu i ruszyli w stronę wspomnianej wcześniej przez Alka cukierni. Kawiarnia znajdowała się na Kruczej 11. Kiedy przekroczyli próg lokalu do Mani dotarł niesamowicie przyjemny zapach. Słodki, ale wyrazisty.

-Ciasto marchewkowe.- rozmarzył się Maciek.-Skosztujesz?- spytał, podchodząc do lady jednocześnie wciąż wpatrując się w Mańkę, która z aprobatą kiwnęła głową, po czym z uśmiechem na ustach zwrócił się do ekspedientki.-Dwa kawałki tego marchwiowego proszę.

-I dwie kawy z cykorii. Z cukrem.- dodał szybko, jakby o czymś sobie przypomniał. Sprzedawczyni uśmiechnęła się jakby zrozumiała o co chodzi, po czym zabrała się do przygotowywania zamówienia.

Mańka siedziała przy stoliku czekając na ciastko. I na Maćka, przy okazji. Kobieta w fartuchu zadzwoniła dzwonkiem znajdującym się na ladzie na znak, że kolejny posiłek jest gotowy do odbioru. Chłopak zręcznie zgarnął tackę pełną przysmaków i w niebywałym skupieniu, wpatrując się uważnie w kubki kawy uważając, żeby cała zawartość została w naczyniu, przetransportował wszystko do stolika, który zajęła Mania.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 16, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~Pozwól odejść~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz