Rozdział 4

343 32 8
                                    

     Ginny wbiegła do Nory na niedzielną pieczeń, zostawiając za sobą Harry'ego z dziećmi, który w pośpiechu udał się do ogrodu, żeby uniknąć gniewu żony. Ginny zdawała sobie sprawę, że George wraz z Angeliną powinni już przybyć. Polowała na młodszego bliźniaka od kilku dni. Niestety jak na razie bezskutecznie. Zawsze był z nim jego niczego nieświadomy klon idiota, przy którym nie mogła krzyczeć. Pragnęła wygarnąć George'owi wszystkie okropności, które powiedział Hermionie. Co prawda obiecała, że nic takiego nie zrobi, ale ona nie mogła tak o zostawić tej sprawy. W końcu szczęście jej dopisało, George był sam w salonie. Natychmiast wycelowała w niego swoją różdżkę. Rudzielec spojrzał na nią zszokowany.

- Ginny, co ty robisz? – Spytał zdziwiony.

- Jak śmiałeś jej powiedzieć, że jest potworem, a chłopcy nie zasługują na swoje rodowite nazwisko! – Krzyknęła bliska płaczu.

– O widzę, że dwie wiedźmy w końcu się spotkały... Fakt, z tym nazwiskiem przesadziłem, w końcu od bycia Weasleyami nie uciekną. Jednak nadal uważam, że jest potworem. Wiedziała, na co się pisze, gdy zgodziła się na układ z Fredem.

– Gdyby twój bliźniak go nie zaproponował, nie miałaby na co się zgadzać!

– Gdyby nie zaciągnęła go do łóżka, nigdy by na to nie wpadł.

– Gdyby nie wykorzystał okazji, że była rozżalona i zdradzona nic takiego by się nie stało.

– Naprawdę stajesz po jej stronie, a nie swojego brata?!- Spytał zszokowany i rozżalony jednocześnie. Nie wierzył, że szatynka wywołała rozłam w rodzeństwie.

– Tak! Bo gdyby nie on, nigdy nie straciłabym swojej najlepszej przyjaciółki! Nie było jej trzy cholerne lata! A to strasznie bolało!

– Nie rób z niej Merlina! Gdyby użyła trochę tej swojej słynnej odwagi, nigdy nie bylibyśmy w tej sytuacji! To nie Freda wina!

– Nie musiałaby się ukrywać, gdyby twój bliźniak miał trochę uczuć w sobie! Więc to też nie Hermiony wina!

– Nie osądzaj go! Nie musi jej kochać, tylko dlatego, że z nią sypiał lub przez przypadek zrobił jej dzieci!

– Właśnie dlatego uciekła i zniknęła! Bo Fred jest nieczułym dupkiem, bez jakiejkolwiek zdolności do szczerych uczuć takich jak miłość!

– NIE! UCIEKŁA, BO NAS POMYLIŁA. TA CAŁA AFERA WZIĘŁA SIĘ STĄD, ŻE NAS POMYLIŁA PIERWSZY RAZ W ŻYCIU! STCHÓRZYŁA! DODAŁA SWOJĄ IDEOLOGIĘ I UCIEKŁA, ODBIERAJĄC FREDOWI SZANSĘ NA BYCIE OJCEM!

– NIE MUSIAŁABY UCIEKAĆ, GDYBY MIAŁA CHODŹ CIEŃ NADZIEI, ŻE FRED ZACHOWA SIĘ, JAK NALEŻY, ŻE MOŻE OCZEKIWAĆ OD NIEGO WSPARCIA I ZROZUMIENIA, A NIE BĘDZIE SIĘ ZMUSZAŁ DO WSZYSTKIEGO! BARDZO DOBRZE WIEDZIAŁA, ŻE JEGO BIERNOŚĆ ODBIJE SIĘ NA CHŁOPCACH I NA NIEJ SAMEJ! DO CHOLERY ONA GO KOCHAŁA, A TEN WYZWAŁ JĄ OD DZIWEK! DLATEGO UCIEKŁA... WIEDZIAŁA, ŻE NIC POZA WYRZUTEM JEJ TUTAJ NIE CZEKA... I JA CIĘ OSTRZEGAM, JEŚLI JESZCZE RAZ POWIESZ COŚ LUB DASZ JEJ DO ZROZUMIENIA, ŻE NIKT JEJ TU NIE CHCE, TO MOJE UPIOROGACKI BĘDĄ TWOIM NAJMNIEJSZYM PROBLEMEM. NIE POZWOLĘ, ŻEBY PONOWNIE ZNIKNĘŁA!

     George miał coś odpowiedzieć, gdy do salonu weszła Pani Weasley wraz z Fredem. Szukali zaginionego rodzeństwa. Obiad czekał już na stole w ogrodzie wraz z resztą rodziny, tylko ich brakowało. Molly przybrała swoją pozę wściekłej matki, gdy zobaczyła, jak Ginny celowała różdżką w swojego brata. Nienawidziła, gdy jej dzieci się kłóciły, zwłaszcza w niedzielę. Pragnęła spokojnego rodzinnego obiadu na łonie natury, tym bardziej że zbliżał się koniec września i mógł być to ostatni posiłek w tym roku w ogrodzie.

Fremione- Zostań ze mnąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz