Molly uważnie rozglądała się po salonie swojego syna. Od razu dostrzegła bliźniaków, patrzących na nią z przerażeniem. Nie wiedziała, dlaczego, ale pierwszy raz w życiu odniosła wrażenie, że byli pokłóceni. Najchętniej spróbowałby dowiedzieć się, co się stało, jednak od pewnego czasu uczyła się nie ingerować w dorosłe życie swoich synów i córki. Co okazywało się niezwykle trudne, gdyż ciekawość zżerała ją od środka, a chęć kontroli nad sytuacją ograniczała logiczne myślenie.
- Czy coś się stało? - Spytał George, zmuszając się na obojętność, chociaż najchętniej krzyczałby we wniebogłosy z frustracji. Nienawidził kłócić się ze swoim bliźniakiem.
- Nie. Przyszłam wam powiedzieć, że wszyscy dziś spotykamy się na rodzinnym obiedzie. – Odrzekła stanowczo.
- Dziś jest środa mamo. Nie mam zbytnio czasu... - Stwierdził pośpiesznie Fred.
- Oczywiście, że masz! W środy zawsze wasi pracownicy doglądają sklepu, żebyście mogli pracować nad wynalazkami. Dziś przyjdziecie na rodzinny obiad.
- Z jakiej okazji organizujesz obiad w środę? – Dopytywał George.
- Ciotka Muriel odwiedzi nas przejazdem, więc będzie miło zjeść razem obiad... Nie zostawiajcie starej matki z tą paskudną wiedźmą! Widzimy się o szesnastej!
Nie przedłużając dłużej swojej wizyty, zniknęła w kominku. Wiedziała, że bliźniacy będą się z nią kłócić. Wychodząc, nie pozostawiła im wyboru. Musieli przyjść na rodzinny obiad. Zaraz po niej wyszedł Fred. Udał się do Hogsmeade, żeby pospacerować po błoniach. Zawsze pomagało mu to w myśleniu. Jednak obecnie słabo mu to wychodziło. Nie potrafił się nad niczym skupić. W ogóle nie wiedział, co powinien zrobić. Z jednej strony chciałby poznać chłopców i być częścią ich życia, ale z drugiej nie wiedział, czy potrafiłby to zrobić. Analizował każde możliwe rozwiązanie przez kilka godzin, aż przypomniał sobie o obligatoryjnym dla wszystkich obiedzie. Teleportował się do Nory, w której cała rodzina już na niego czekali, żeby rozpocząć posiłek.
Ginny wraz z Ronem przez cały obiad zabijali go wzrokiem. Od razu domyślił się, że Ron również wiedział. Czekał tylko, aż wkurzony Auror rzuci na niego klątwę z pomocą siostry. Harry unikał patrzenia na bliźniaków. Udawał, że wszystko dookoła bardziej go ciekawi. Angelina starała się zachowywać neutralnie, ale nawet w niej Fred dostrzegł nutę goryczy. Jednie George wyglądał na smutnego i wkurzonego jednocześnie, ale nie na swojego klona, tylko na każdego dookoła. Cały rodzinny obiad przebiegł w napiętej atmosferze. Reszta Weasleyów zastanawiała się, co stało się pomiędzy rodzeństwem. Nieoczekiwanie, zadowolona okazała się ciotka Muriel, która stwierdziła, iż Molly w końcu udało się opanować swoje niefrasobliwe dzieci.
Pod wieczór rozradowana Muriel w końcu opuściła Norę. Twierdząc, że musi częściej odwiedzać swoją bratanicę. Po dość czułym pożegnaniu, wściekła Pani Weasley podeszła do stołu i zmierzyła każde ze swoich dzieci morderczym spojrzeniem.
- Czy możecie wytłumaczyć mi, dlaczego jesteście wściekli na siebie?! – Krzyknęła.
- Oj uwierz mi mamo, wolisz nie wiedzieć, jak nieczułego masz syna! – Warknęła Ginny, która ledwo trzymała emocje na wodzy. – Harry, czy możesz oddać mi różdżkę, żebym go w końcu przeklęła?! Czekam na to od dawna! Nie odbieraj mi radości!
- Nie mogę... Ty też Ron nie dostaniesz swojej różdżki. – Odparł Harry do swojej żony i przyjaciela, gdy dostrzegł ich mordercze spojrzenia. Przed rozpoczęciem obiadu zabrał im różdżki dla bezpieczeństwa.
- CO TYM RAZEM ZROBILIŚCIE? - Zwróciła się Molly do swoich dzieci.
- My nic! To twój syn jest skończoną świnią! – Krzyknął Ron.

CZYTASZ
Fremione- Zostań ze mną
FanfictionZłamane serce prowadzi do jednej nocy, jednego romansu, z którego nie mogło wyniknąć nic dobrego. Niestety ucieczka nie okazała się dobrym pomysłem, wręcz przeciwnie stworzyła ogromną gorycz i ból. Jak bardzo Fred i Hermiona skomplikują swoje sprawy...