Rozdział 12

379 25 8
                                    

     Słońce zaczęło znikać za horyzontem na różowym niebie. Drzwi do niewielkiej restauracji w Hogsmeade otworzyły się z ogromnym hukiem. Pewny siebie, Roger Davies bez żadnych oporów przekroczył jej próg, rozglądając się powolnie na boki. Ubrany w czarne, idealne dopasowane szaty z delikatnie rozczochranymi włosami. Praktycznie każda wiedźma mogła uznać go za swój idea, jednak to Hermiona miała przyjemność być z nim na randce. Z zawadiackim uśmiechem ruszył w kierunku szatynki, która nerwowo wyglądała przez okno. Momentalnie dostrzegł, jak wypiękniała przez te wszystkie lata. W jego oczach wyrosła z przemądrzałej, mało urodziwej przyjaciółki Harry'ego Pottera, w piękną i niesamowicie inteligentną kobietę z przeszywającym błyskiem w oku. 

- Witaj Hermiono. – Odparł z uśmiechem, zajmując jednocześnie miejsce naprzeciwko niej. – Wybacz spóźnienie, ale musiałem załatwić ważną sprawę.

- Nic się nie stało. Sama przyszłam przed chwilą. – Stwierdziła wyraźnie zdenerwowanym głosem, cały czas poprawiając swoją sukienkę.

- Wyglądasz fantastycznie Hermiono... Zamawiałaś już coś?

- Dziękuje... Nie... Jeszcze niczego nie zamawiałam.

     Roger uśmiechnął się przebiegle.

- W taki razie pozwól, że zrobię to za ciebie. Gwarantuje ci, że będziesz zadowolona. – Odrzekł zalotnie.

     Hermiona nieśmiało uśmiechnęła się na zgodę. Nie do końca wiedziała, jak powinna się zachować. Trochę czuła się speszona jego otwartością i w jej mniemaniu pretensjonalnym podejściem do sytuacji. Jednak postanowiła dać mu szansę, może stres na nich obu tak zadziałał. 

- Dobrze... Z twoich listów wywnioskowałem, że mieszkałaś przez pewien czas w Australii? Tak? – Zwrócił się do Hermiony, gdy skończył zamawiać ich dania.

- Yyy... Tak, ponad trzy lata. Mieszkałam tam z moimi rodzicami i... - W tym momencie Hermiona się zawahała. Nie wiedziała, czy powinna mówić Rogerowi o chłopcach. To nie tak, że się ich wstydziła, wręcz przeciwnie. Po prostu nie sądziła, że to jest dobry temat na pierwszą randkę.

- Wychowywałaś bliźniaki, które masz z Fredem. – Dokończył za nią Roger z uśmiechem.

- Tak, skąd wiesz?

     Roger zaśmiał się serdecznie.  

- Z proroka można wbrew pozorom dowiedzieć się ciekawych rzeczy. I uprzedzając twoje pytanie — nie, w ogóle nie przeszkadza mi fakt, że masz dzieci. Wręcz przeciwnie, sam nie mogę mieć swoich, a zawsze je lubiłem.

- Cieszę się, że tak sądzisz... Bałam się, iż może cię to do mnie zniechęcić. A ja kocham moich synów. Zrobiłabym dla nich wszystko, więc w każdej sprawie będą na pierwszym miejscu. – Odparła pewnym siebie głosem.

     Davies chwycił niepewnie dłoń Hermiony, po czym zaczął ją delikatnie masować, cały czas patrząc jej w oczy. 

- Nie oczekiwałbym od ciebie niczego innego.

     Speszona Hermiona z ogromnymi rumieńcami, w pośpiechu odwróciła wzrok, lecz nie zabrała dłoni. 

- A co z tobą? Mieszkałeś w Bostonie tak?

- Tak grałem tam w Quidditcha, praktycznie od zakończenia szkoły. Niestety nabawiłem się kontuzji, a moja narzeczona mnie zostawiła, więc wróciłem. Dostałem propozycję stanowiska trenera Zjednoczonych z Puddlemere.

     Wywód Rogera przerwał kelner przynoszący dania zamówione przez bruneta. Ku zaskoczeniu Hermiony, Davies idealnie trafił w jej gust. Zupa z białych warzyw była idealna, a zapiekanka pasterska wręcz rozpływała się ustach. Znalazła się w swoim własnym niebie. Co niezwykle ucieszyło Rogera, który postanowił zmienić temat rozmowy na nieco lżejszy. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 24, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fremione- Zostań ze mnąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz