Słońce zaczęło znikać za horyzontem na różowym niebie. Drzwi do niewielkiej restauracji w Hogsmeade otworzyły się z ogromnym hukiem. Pewny siebie, Roger Davies bez żadnych oporów przekroczył jej próg, rozglądając się powolnie na boki. Ubrany w czarne, idealne dopasowane szaty z delikatnie rozczochranymi włosami. Praktycznie każda wiedźma mogła uznać go za swój idea, jednak to Hermiona miała przyjemność być z nim na randce. Z zawadiackim uśmiechem ruszył w kierunku szatynki, która nerwowo wyglądała przez okno. Momentalnie dostrzegł, jak wypiękniała przez te wszystkie lata. W jego oczach wyrosła z przemądrzałej, mało urodziwej przyjaciółki Harry'ego Pottera, w piękną i niesamowicie inteligentną kobietę z przeszywającym błyskiem w oku.
- Witaj Hermiono. – Odparł z uśmiechem, zajmując jednocześnie miejsce naprzeciwko niej. – Wybacz spóźnienie, ale musiałem załatwić ważną sprawę.
- Nic się nie stało. Sama przyszłam przed chwilą. – Stwierdziła wyraźnie zdenerwowanym głosem, cały czas poprawiając swoją sukienkę.
- Wyglądasz fantastycznie Hermiono... Zamawiałaś już coś?
- Dziękuje... Nie... Jeszcze niczego nie zamawiałam.
Roger uśmiechnął się przebiegle.
- W taki razie pozwól, że zrobię to za ciebie. Gwarantuje ci, że będziesz zadowolona. – Odrzekł zalotnie.
Hermiona nieśmiało uśmiechnęła się na zgodę. Nie do końca wiedziała, jak powinna się zachować. Trochę czuła się speszona jego otwartością i w jej mniemaniu pretensjonalnym podejściem do sytuacji. Jednak postanowiła dać mu szansę, może stres na nich obu tak zadziałał.
- Dobrze... Z twoich listów wywnioskowałem, że mieszkałaś przez pewien czas w Australii? Tak? – Zwrócił się do Hermiony, gdy skończył zamawiać ich dania.
- Yyy... Tak, ponad trzy lata. Mieszkałam tam z moimi rodzicami i... - W tym momencie Hermiona się zawahała. Nie wiedziała, czy powinna mówić Rogerowi o chłopcach. To nie tak, że się ich wstydziła, wręcz przeciwnie. Po prostu nie sądziła, że to jest dobry temat na pierwszą randkę.
- Wychowywałaś bliźniaki, które masz z Fredem. – Dokończył za nią Roger z uśmiechem.
- Tak, skąd wiesz?
Roger zaśmiał się serdecznie.
- Z proroka można wbrew pozorom dowiedzieć się ciekawych rzeczy. I uprzedzając twoje pytanie — nie, w ogóle nie przeszkadza mi fakt, że masz dzieci. Wręcz przeciwnie, sam nie mogę mieć swoich, a zawsze je lubiłem.
- Cieszę się, że tak sądzisz... Bałam się, iż może cię to do mnie zniechęcić. A ja kocham moich synów. Zrobiłabym dla nich wszystko, więc w każdej sprawie będą na pierwszym miejscu. – Odparła pewnym siebie głosem.
Davies chwycił niepewnie dłoń Hermiony, po czym zaczął ją delikatnie masować, cały czas patrząc jej w oczy.
- Nie oczekiwałbym od ciebie niczego innego.
Speszona Hermiona z ogromnymi rumieńcami, w pośpiechu odwróciła wzrok, lecz nie zabrała dłoni.
- A co z tobą? Mieszkałeś w Bostonie tak?
- Tak grałem tam w Quidditcha, praktycznie od zakończenia szkoły. Niestety nabawiłem się kontuzji, a moja narzeczona mnie zostawiła, więc wróciłem. Dostałem propozycję stanowiska trenera Zjednoczonych z Puddlemere.
Wywód Rogera przerwał kelner przynoszący dania zamówione przez bruneta. Ku zaskoczeniu Hermiony, Davies idealnie trafił w jej gust. Zupa z białych warzyw była idealna, a zapiekanka pasterska wręcz rozpływała się ustach. Znalazła się w swoim własnym niebie. Co niezwykle ucieszyło Rogera, który postanowił zmienić temat rozmowy na nieco lżejszy.

CZYTASZ
Fremione- Zostań ze mną
FanfictionZłamane serce prowadzi do jednej nocy, jednego romansu, z którego nie mogło wyniknąć nic dobrego. Niestety ucieczka nie okazała się dobrym pomysłem, wręcz przeciwnie stworzyła ogromną gorycz i ból. Jak bardzo Fred i Hermiona skomplikują swoje sprawy...