Rachel weszła do kawiarni chwilę przed dziesiątą zauważając, że Edward był już w środku. Mężczyzna w skupieniu zapisywał coś na przenośnym panelu, co chwilę kręcąc głową i spoglądając przez okno. Na jego twarzy malował się niepokój, a jego siwe włosy były w większym nieładzie niż zazwyczaj.
Czarnowłosa udając, że go nie spostrzegła, udała się w głąb lokalu i zajęła jeden z dwuosobowych stolików. Odchyliła się na taborecie dalej spoglądając w stronę jasno włosego.
Zdenerwowanie mężczyzny wzbudziło w niej nie małą ciekawość, w końcu co mogło pójść nie tak? Co trudnego mogłoby być w unieszkodliwieniu kilku smarkaczy? Tym bardziej, że podani w spisie ludzie nie mieli nawet dwudziestu lat. Jedyną rzeczą, jaka ją w tej sytuacji niepokoiła, był Konrad.
Już poprzedniego dnia miała wrażenie, że chłopak coś kombinował, jednak dziś, gdy zobaczyła jak ukradkiem zabrał ze sobą dodatkową amunicje i broń obsługującą naboje o większym kalibrze miała już pewność. Czarnowłosy chciał skontaktować się z Edwardem.
Wzrok Rachel mimowolnie powędrował w stronę okna, gdzie za budynkami czekali na nią jej pomocnicy. Z jej perspektywy cała sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Nie miała pewności, co postanowi Konrad, ani tym bardziej, czy pozostała dwójka za nim podąży. Gdyby jakimś cudem Michaelowi i Simonowi nie udało się go powstrzymać...
- Zamawiasz coś? - zapytała Sara pojawiając się przy jej stoliku. Błękitny kosmyk zwisał swobodnie wzdłuż jej twarzy podczas gdy reszta brązowych włosów związana była w wysokiego koka. Jej brązowe oczy uniosły się znad dotykowego tabletu spoczywając na swoim rozmówcy.
- Nie. - odpowiedziała nieobecnie.
- Gorszy dzień?
Brunetka zajęła siedzenie naprzeciwko niej i uśmiechnęła się pocieszająco. Czarnowłosa skinęła głową w potwierdzeniu i poprawiła się na krześle.
- Kończę dziś o 18. Możemy, wiesz. Wyjść gdzieś, rozerwać się. - ciągnęła Sara. Rachel podparła podbródek na dłoni.
- Masz na myśli ćwiczyć szermierkę, huh? - zapytała z uśmiechem.
- Rozumiemy się bez słów. - zaśmiała się, puszczając oczko w stronę czarnowłosej. - Barn do końca tygodnia pracuje na dwie zmiany i nie ma czasu ze mną trenować. Byłabym dozgonnie wdzięczna gdybyś mógł się zgodzić chociaż ten jeden raz. Rachel zaśmiała się.
- Nie sądziłem, że Barn trenuje. Wygląda jak patyk. - dodała spoglądając w stronę lady.
- Ma więcej siły niż wygląda, uwierz. - zapewniła Sara. - Mieczem macha niczym Geralt.
Rachel nie zdołała zatrzymać prychnięcia cisnącego się na jej usta. Nie była w stanie sobie tego wyobrazić.
- Zobaczymy jak tobie pójdzie. - zaśmiała się Sara nieśpiesznie wstając od stołu.
- Pamiętaj, że ja w życiu miecza nie trzymałem! - zawołała za nią czarnowłosa.
Rachel ze znudzeniem patrzyła, jak brunetka podchodzi do kolejnych stolików i zbiera zamówienia nie mogąc się nadziwić jak długo dziewczyna może utrzymać swój profesjonalny uśmiech. Skąd ona bierze na to tyle energii? Na dodatek wygląda dość prawdziwie i przekonująco.
- Dawid.
Edward odwrócił się w jej stronę, pozwalając swojemu ramieniu zwisać swobodnie wzdłuż oparcia krzesła. Jego zniecierpliwiony wzrok wiercił dziurę w czole czarnowłosej.
- Czego tam siedzisz. Jak skończyłeś już rozmawiać ze swoją panienką, to może przyszedłbyś zająć się robotą? - zapytał, a na jego twarz momentalnie wpłynął zadziorny uśmiech.
CZYTASZ
Przełamać Granice
ActionRok 2545 Nowoczesny świat miał być ostoją pokoju, sprawiedliwości i kontroli, jednak jak wiadomo, ludzie zawsze będą walczyć o władzę... Rachel zatrudnia się jako płatny morderca w jednej z największych organizacji przestępczych w celu odnalezienia...