IV

42 5 3
                                    

Przez okno, do przestronnego pokoju wpadły poranne promienie słońca, które delikatnie otuliły ciało młodej dziewczyny leżącej w poprzek na szerokim łóżku. Czarnowłosa leniwie podniosła się do siadu, a jej długie włosy spłynęły kaskadą po ramionach. Zamrugała kilkukrotnie, przecierając dłońmi oczy, po czym rozciągnęła się, głośno przy tym wzdychając. Jej zaspany wzrok krążył po pomieszczeniu, po krótkiej chwili zatrzymując się na krajobrazie za oknem.

Rachel westchnęła ciężko, przyglądając się ludziom, którzy pośpiesznie przemierzali zatłoczone ulice, zastanawiając się, co będzie dzisiaj robić. Oparła czoło o zimną powierzchnię szyby, a po chwili przed jej oczami pojawiła się wizja przyłożonej do jej czoła lufy pistoletu. Zdezorientowana szybko się cofnęła, wykonując przy tym zamaszysty ruch ręką, tak jakby chciała przyłożyć z pięści w twarz stojącej za nią osobie, po krótkiej chwili, kiedy jej ręka zdążyła swobodnie opaść u jej boku, a zdziwione, lekko zaniepokojone spojrzenie okrążyło pusty pokój, zdała sobie sprawę, że to była tylko jej bujna wyobraźnia.

Czarnowłosa potrząsnęła głową ciężko wzdychając. Robiła się coraz bardziej przewrażliwiona. Podeszła do szafy wyciągając z niej pierwsze lepsze ubrania, które pośpiesznie na siebie zarzuciła, po czym chwyciła leżącą na szafce szczotkę do włosów i spokojnym krokiem ruszyła do łazienki. Nie minęło dziesięć minut, kiedy opuściła swój apartament zakluczając za sobą drzwi.

Szła długim, pustym korytarzem podziwiając widoki zza przeszklonych ścian i zastanawiała się co dziś będzie robić. Weszła do windy i już miała zamykać drzwi, gdy w ostatniej chwili do środka wszedł Albert. Włosy blondyna sterczały na wszystkie strony, a wory pod jego zielonymi, przekrwionymi oczami były niemalże sine. Rachel zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu, jednak nawet nie próbowała rozpoczynać rozmowy.

- Jak przebiega misja? - zapytał po dłuższej chwili mężczyzna.

- Pomyślnie. Na razie mam jedynie kilka podejrzeń, żadnych potwierdzonych informacji. - odparła rzeczowym tonem.

- Mianowicie? - uniósł lekko brwi. Nie dostał jednak odpowiedzi. Albert obserwował czarnowłosą bacznym wzrokiem, nie spuszczając jej z oczu chociażby na sekundę.

- Dawid był jedynie pionkiem. – oznajmiła w końcu. – Bardziej zainteresował mnie jego 'znajomy' – Hero. – dodała.

- Ciekawy pseudonim. – mruknął pod nosem Albert. Winda powoli zbliżała się do pięćdziesiątego piętra cicho przy tym trzeszcząc. – Masz już jakieś plany na dzisiaj?

- Muszę iść do kawiarni. Z tego co się domyślam, Dawid widywał tam dość często, dlatego też nie mogę zaniedbać jego rutyny. - oznajmiła niebieskooka nonszalancko opierając się o szklaną ścianę. Albert jedynie pokiwał głową.

- Gdyby coś cię niepokoiło, mów od razu. – dodał na koniec, gdy drzwi windy rozsunęły się ukazując główny hol.

- Postaram się. – mruknęła cicho, jednak blondyn nie zdołał jej już usłyszeć.

Idąc przez zatłoczone ulice, czarnowłosa pogrążyła się w swoich myślach. Włożyła dłonie w kieszenie swoich długich, czarnych spodni i próbowała pozbyć się przytłaczającego uczucia, które ponownie zagościło w jej sercu. Szła pewnym krokiem przed siebie, oglądając sklepowe wystawy i mijając zabieganych przechodniów. W ciszy cieszyła się tą chwilą samotności i spokoju, ale gdy zbliżyła się do drzwi kawiarni, mimowolnie zwolniła tempa i głośniej odetchnęła. Lekko przekręciła nadgarstek, a mikrobiomy otoczyły jej ciało ponownie zmieniając ją w całkiem inną osobę. Podeszła do drzwi kawiarni i spojrzała na swoje odbicie w szybie, przyglądając się swoim krótkim, czarnym włosom i piwnym oczom, a następnie głęboko westchnęła.

Przełamać GraniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz