VI

4 0 0
                                    

Donośny dźwięk dzwonka rozbrzmiał w małej, przydrożnej kawiarni, a do lokalu spokojnym krokiem wszedł czarnowłosy chłopak. Jego jasne, piwne oczy uważnie przeskanowały wszystkie stoliki, po chwili zatrzymując się na jedynym wolnym miejscu, tuż przy automacie z zimnymi napojami. Gdy usiadł na lewitującym, przykrytym kolorową poduszką spodku, rozejrzał się po zatłoczonej kafejce, jakby kogoś poszukując.

- Hej. - miękki, kobiecy głos zabrzmiał tuż obok Rachel.

- Cześć. - przywitała się.

Sara usiadła naprzeciwko czarnowłosej i westchnęła ciężko.

- Ciężki dzień? - zapytała Rachel, czując jak na jej twarz wchodzi kpiący uśmiech. Brunetka rzuciła jej karcące spojrzenie i oparła podbródek o swoją dłoń.

- Żebyś wiedział. - warknęła. Błękitnooka mimowolnie się zaśmiała. Między nimi zapanowała chwila spokojnej ciszy, podczas której Sara wlepiała swoje miodowe tęczówki w twarz Dawida, lekko przygryzając wargę i myśląc nad czymś głęboko.

- Pamiętasz coś? Z tamtej nocy? - zapytała niepewnie.

- Nie. Na szczęście. Nawet boję się myśleć o tym co mogło się tam dziać. - oznajmiła wzruszając ramionami i uśmiechając się lekko. Sara pokiwała głową ze zrozumieniem.

- Graliśmy w butelkę. - zaczęła.

- Mm. Barn zdążył mnie już o tym uświadomić. Tak samo o tym, że cię pocałowałem. - odparła lekko zażenowana czarnowłosa.

- Twoja mina i satysfakcja z tego pocałunku były bezcenne. - zachichotała nie mogąc się powstrzymać.

- ... Dzięki.

- Co ty na to, aby pójść później do mnie i urządzić sobie pojedynek walki na miecze? Tak dla odstresowania. - zaproponowała po chwili. Rachel otworzyła szerzej oczy i pokręciła przecząco głową.

- Mam już plany na dzisiaj. - oznajmiła. Sara westchnęła teatralnie, po czym wstała i już miała zamiar wracać do pracy, gdy nagle głos czarnowłosej ponownie przerwał ciszę - Możemy jutro.

Jasnooka uśmiechnęła się, po czym żwawym krokiem wróciła do wykonywanej wcześniej pracy. Zanim Rachel zdała sobie sprawę z wypowiedzianych przez nią słów minęło kilka dobrych sekund, a ona sama dalej nie mogła uwierzyć, że to zrobiła.

Czarnowłosa odprowadziła brunetkę wzrokiem, po czym gestem dłoni przywołała do siebie jednego z kręcących się w pobliżu robotów i zamówiła latte. Za kilka godzin miała spotkać się z Hero. Doskonale zdawała sobie sprawę, że białowłosy najprawdopodobniej był prawą ręką Maximusa, przez co również możliwym było że to on był Haroldem, bądź jego poplecznikiem i informatorem. Błękitnooka podparła podbródek na dłoni i w ciszy zastanawiała się dlaczego Hero chciał się z nią widzieć oraz dlaczego kazał jej przyjść w całkiem inne miejsce niż poprzednio. Zaczęła nawet brać pod uwagę, że mężczyzna przejrzał jej zamiary i chce zwabić ją w pułapkę.

Rachel nieśpiesznie jadła deser, a po dokończeniu posiłku wstała od stołu i wyszła z kawiarni. Szła przez zatłoczone ulice trzymając dłonie w kieszeniach spodni i rozglądając się za pustym zaułkiem, a gdy wreszcie go znalazła, westchnęła i skryła się w mroku. Jednym, zamaszystym ruchem odstawiła rękę w prawą stronę, a mikrobiomy delikatnie zadrżały w kieszeni jej bluzy. Po zaledwie kilku sekundach w zaułku echem rozniósł się tętent kopyt, a za raz po nim z mroku wyłonił się mały biały punkt umieszczony na dużym, czarnym pysku zwierzęcia. Kara klacz stanęła dumnie tuż obok ręki czarnowłosej, a Rachel zmierzyła ją przenikliwym spojrzeniem. Na sierści konia widać było świeże jeszcze błoto, a jego nogi były koloru szaro brązowego. Błękitnooka pokręciła głową z politowaniem, lekko się uśmiechając.

Przełamać GraniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz