V

31 6 0
                                    

Sara szeroko otwartymi oczami przyglądała się długim rzęsom Dawida, które znajdowały się zaledwie paręnaście milimetrów od jej twarzy nie mając pojęcia jak powinna zareagować.

Powieki Rachel lekko zadrgały, a po krótkiej chwili jej piwne oczy napotkały wpatrzone w nią miodowe źrenice.

Butelka ze stukotem zatrzymała się w bezruchu, wskazując na Barna i siedzącą naprzeciwko niego dziewczynę, jednak nikt w tej chwili nie myślał już o grze.
Rachel oderwała się od Sary ze stoickim spokojem, posyłając reszcie zebranych zwycięski, pijacki uśmiech, na który reszta odpowiedziała donośnym wiwatem i gwizdami. Sara z zażenowaniem ukryła twarz w dłoniach, a jej twarz rozjaśnił uśmiech rozbawienia.

- Tobie już chyba wystarczy. - mruknęła spoglądając na dalej wyszczerzonego Dawida. Chłopak jedynie pokiwał głową, nie będąc w stanie ułożyć sensownego zdania. Brunetka spojrzała na stojącą nieopodal Emmę, która obserwowała ich z założonymi ramionami. Usta blondynki zaciśnięte były w wyraźną linię, a jej oczy błyszczały z wściekłości.

- Ja się nim zajmę. – warknęła w odpowiedzi na pytające spojrzenia. Sara wzruszyła ramionami i obserwowała, jak dziewczyna przerzuca przez ramię rękę na wpół przytomnego czarnowłosego. Jej nogi zachwiały się pod dodatkowym ciężarem sprawiając, że obydwoje zatoczyli się do tyłu. Emma przeklęła starając się odzyskać równowagę, jednak nie zbyt jej się to udawało, a już po chwili leżała na ziemi przygnieciona mężczyzną.

- Emma daj spokój. Też ledwo stoisz na nogach. - zawołał Barn starając się odciągnąć Dawida na bok. Dziewczyna pokręciła szybko głową, ponownie chwytając za ramię piwno-okiego, jakby bała się, że ktoś jej go zaraz zabierze, jednak reakcja Barna była zdecydowanie szybsza. Odciągnął ledwo przytomnego chłopaka, opierając go na swoim barku i zaczął prowadzić go w stronę wyjścia.

- Kurwa. - warknęła ochryple Rachel czując jak potyka się o próg.

Barn zaśmiał się pod nosem rzucając krótkie „trzeba był tyle nie pić" i bez dłuższego zastanowienia ruszył dalej. Gdy wyszli na zewnątrz, u ich boku pojawiły się Sara i Oliwia, które szybkim krokiem podeszły do bruneta.

- Co z nim? – zapytała niepewnie przyjaciółka Sary klepiąc Rachel po policzkach w celu przywrócenia przytomności.

- Jest na haju. – mruknęła brunetka z wyraźnym zdegustowaniem. – Emma mu coś podała.

Barn posadził chłopaka na ławce i spojrzał po swoich towarzyszkach.

- Co z nim zrobimy? - zapytał niepewnie.

- Może zawieźmy go do szpitala. Niech dowiedzą się, co konkretnie mu podali. -głos Oliwii lekko zadrżał. – Jeśli on tuta umrze, to wszyscy będziemy mieli przechlapane.

Sara i Barn wymienili się spojrzeniami, po czym brunetka odwróciła się w stronę jasnowłosej chwytając ją za nadgarstek.

- Nie martw się, nie umrze. Widziałaś jak Emma na niego patrzy? – zapytała retorycznie, próbują ją uspokoić. Oliwia skinęła lekko głową, po czym odsunęła się nieznacznie.

- Pójdę po samochód. – oznajmiła i ruszyła żwawym krokiem w stronę parkingu. Gdy znalazła się poza zasięgiem wzroku, Barn wyjął z kieszeni klucze do samochodu i ponownie chwycił ramię czarnowłosego.

- Więc? – zapytał. – Gdzie mam go zawieźć? Do szpitala?

Sara zmierzyła Dawida wzrokiem i westchnęła.

- Nic mu nie będzie, zaufaj mi. – odparła, jednak w jej głosie była dostrzegalna nuta niepewności. – Możesz przenocować go u siebie? W ten sposób byłoby najbezpieczniej.

Przełamać GraniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz