Czy ja istnieje? Czy to kolejne jakieś lśnienie? Czuje się nierealnie, nie... zbyt banalnie.
Nie wiem, tak na prawdę nic nie czuję, szkoda że tylko samej sobie tego nie pokazuje, okłamując się że jestem jakaś głęboka, jedyne co to przepaść we mnie szeroka, i w mojej głowie ciągłe pustkowie. Moje bezkresne mózgowie się ze mną wykłuca, samo sobą o ściany rzuca.
Ma dość takiego egzystowania, to dla niego największa skaza tak żyć, nikim szczególnym dla nikogo nie być.
Czy ja istnieje? Czy to tylko ciche brzmienie twojego serca?
Czy ten świat istnieje naprawde? Czy ty istniejesz? Czy my istniejemy? Co jesli tak na prawde powoli giniemy? A no tak, to już stwierdzone... po co więc to ciągnąć? Dalej i tak nie da się tego uciągnąć.
Jak Syzyf wtaczający kamień na wzgórze, diabeł czeka na ciebie na samej górze... strąci twe marzenia w otchłań ciągłego cierpienia.
CZYTASZ
Zimna lidokaina
PoetryAutorskie wiersze, dotykające w szczególności tematyki depresyjnej ect. Nie chce za dużo się o nich rozpisywać, gdyż każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Mors meta malorum ~ śmierć jest celem życia. Życzę miłej lektury.♡