Godzina dwudziesta. Ile godzin już leże w wannie? Który to dzień z kolei? Nie pamietam. Przestałam liczyć na piatym, a może dziesiątym? Nie wiem, nie mam przyszłości... zamiast oddać się miłości... leże i umieram.
Konam coraz bardziej. Jak daleko zajdę? Przekonam się tylko wtedy kiedy wstanę.
Spójrz na mnie! Widzisz ten gniew? Ten powiew złości, ułomności, rozczarowania... już bez zbędnego gadania... czas uciec stąd...
Zostawiając innych daleko w tyle, zamknąć się w mogile i udawać martwą.
Dlaczego udawać? Bo nie mogę się nazwać żywą, gdy jedyną rzeczą dla mnie możliwą jest otwarcie powiek. Nie umiem nawet zapłakać. Nie pamiętam co mnie wpędziło, w ten róg zagoniło... chęci odebrało, do reszty złamało, pozbyło się mnie.
CZYTASZ
Zimna lidokaina
PuisiAutorskie wiersze, dotykające w szczególności tematyki depresyjnej ect. Nie chce za dużo się o nich rozpisywać, gdyż każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Mors meta malorum ~ śmierć jest celem życia. Życzę miłej lektury.♡