1.10. niewyjaśnione zniknięcie.

299 29 12
                                    






LEILA zareagowała natychmiastowo, chwytając Sokkę z łokieć. Pociągnęła go w stronę wyjścia z uliczki. Ruszyli biegiem prosto pod budynek Cai Club, który znajdował się w pobliżu miejsca, w którym Jet miał spotkanie. Weszli do środka, przeciskając się nieco obok tych wszystkich ludzi, aż w końcu odnaleźli rozmawiających ze sobą Katarę i Aanga.

— Gdzie wyście byli? Właśnie obejrzeliśmy błyskawiczny pojedynek Błęki... — zwrócił się do nich Aang, lecz nie miał możliwości dokończyć zdania.

— Kataro twój chłopak to świr — wyrzucił z siebie Sokka, stając wprost przed siostrą.

— Zero taktu Sokka... — wymamrotała Leila.

Katara na dziewięćdziesiąt osiem procent mu nie uwierzy... — wysnuła w myślach Leila.

— O czym ty gadasz? — zmarszczyła brwi zdezorientowana. — Sokka, czy ty znowu piłeś coś dziwnego?

— Nie — pokręcił głową. — Ja mówię poważnie. Jet jest podejrzanym typkiem. Bardzo podejrzanym. Złym do szpiku kości...

— Sokka gadasz bzdury — przerwała mu dziewczyna. Leila westchnęła.

— Poczekaj Kataro, to wcale nie tak, że Sokka gada bzdury, myśmy... — zaczęła tłumaczyć, ale nie zdołała dokończyć, bo przeszkodził jej powrót pewnego jegomościa, którego to dotyczyła ta rozmowa. Jet uśmiechnął się do nich, wywołując u Leili przewrót żołądka.

— Już jestem — powiadomił, zmarszczył brwi, przyglądając się im. — Coś nie tak?

— Nie, nic — odparła szybko Katara, posyłając bratu ostrzegawcze spojrzenie.

Sokka prychnął, ale nie odezwał się słowem.
Leila zaś otaksowała Jeta wzrokiem. W głębi duszy miała nadzieję, że dostanie za swoje. Jednakże musieli znaleźć dowody i konkrety, ale oczywiście zamierzała w nie długim czasie wyjaśnić wszystko Katarze. Jednak nie w pobliżu Jeta. Na spokojnie. W jakimś ustronnym miejscu, aby przekonać ją do słuszności swoich racji i zapoznać z wiedzą, jaką wraz z Sokką posiadali na temat Jeta.

Niestety na tę chwilę nie była w stanie już znaleźć takiej możliwości.

Na razie Jet kleił się do nich (z naciskiem na Katarę). Robiło się od tego nieprzyjemnie. Leila nie wiedziała, jak delikatnie przekazać przyjaciółce, że Jet to doprawdy straszliwy frajer i trzeba by mu trochę dokopać za chęć wykorzystania uczuć dziewczyny. Facet musiał ponieść konsekwencje.

Poproszona przez Aanga, Leila poszła razem z nim kupić coś do picia. Trwała przerwa między pojedynkami i wielu ludzi siedziała przy stolikach. Sokka udał się zając dla nich jeden, aby mogli usiąść i wypić napoje.

Wybrali lemoniady oraz sok z grejpfruta.

Na nic innego i tak liczyć nie mogli bez posiadania dowodu. Chociaż według prawa Black Cliffs Sokka i Jet osiągnęli już pełnoletność. Chociaż tam, gdzie dotychczas mieszkali granica wieku, od którego zyskiwali możność do legalnego picia alkoholu, sięgała lat powyżej dwudziestu.

Jet nie miał z tym problemu. W końcu nadużywał już tytoń, nic nie robiąc sobie z reprymend nauczycieli. Jednakże Socce lepiej było pilnować. On już raz próbował. Źle się to skończyło nie tylko dla niego, a również zmuszonych do pilnowania go Leili i Kataray.

— A gdzie Katara i Jet? — zagadnął Aang, stawiając przez Sokką szklankę lemoniady.

— Poleźli gdzieś razem i kazali mi pilnować miejsca — rzucił smętnie, opierając się o oparcie kanapy. — Zaraz i tak zacznie się pojedynek, a ci gdzieś poszli...

catharsis. HOW SOULS CATCH ON FIRE || avatar the last airbender AU || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz