Ręka, którą poczuł młodzieniec należała do wysokiego, czarnowłosego mężczyzny. Mając świadomość, kto go spotkał wiedział już, że uniknięcie konsekwencji nie będzie możliwe w tym przypadku. Człowiek ten, był bowiem opiekunem domu, do którego należał Malfoy. Chłopak słysząc oddech śmierciożercy na swoim karku, odwrócił się powoli chcąc ujrzeć wyraz jego twarzy. Zobaczył przed sobą jedynie kamienne oblicze, co długo nie trwało gdyż profesor zaczął mówić.
- Malfoy, co to miało być. Masz odprowadzić Granger do skrzydła szpitalnego i opowiedzieć, co się stało. Nie sądzę, żeby była sama w stanie tam dojść i opowiedzieć wszystko- Mówiąc to, Severus widocznie się krzywi, spoglądając na dziewczynę, której dopiero co udało się ustać.
-Dobrze - Wymruczał niezadowolony blondyn, mimowolnie wzdychając gdy starszy mężczyzna ruszył wolnym krokiem w drugą stronę. Gryfonka widząc, że profesor zostawił ich samych, jedynie zagryzła nerwowo wargę i spojrzała na chłopaka wzrokiem pełnym złości, co wystarczyło, aby podszedł i pomógł jej dalej iść.
-Tego mi tylko brakowało, żeby teraz robić za jakąś niańkę szlamie. - Przekręca oczami, idąc powoli
-Gdybym była w stanie, to już dawno rzuciłabym na Ciebie Cruciatus Malfoy. - Hermiona ledwo wypowiada te słowa przez ból, który powoduje jej ręka, jednak ich przekaz doskonale dociera do odbiorcy.
Dalszą drogę do skrzydła szpitalnego spędzili w ciszy, co jakiś czas unikając tylko spojrzeń zainteresowanych. Gdy byli przed wielkimi drzwiami, Draco zapukał od razu w nie i po chwili ujrzeli kobietę, którą można było od zawsze spotkać w tym miejscu. Bowiem mowa jest o Poppy Pomfrey. Zaniepokojona od razu rzuciła wzrokiem na rękę Hermiony.
-Pomóż jej położyć się na łóżku i powiedz co się stało - rzuciła stanowczym tonem głosu, jednocześnie podchodząc do szafki z różnymi miksturami
-Dobrze. -Mruczy w stronę pielęgniarki, jednocześnie podprowadzając Gryfonkę do łóżka, na które od razu się kładzie. - A więc, ta szla-szlachetna dziewczyna przewróciła się na korytarzu i zrobiła sobie coś z ręką - Przekręca oczami, mając mimo wszystko nadzieję, że starsza kobieta nie zwróci mu uwagi. Nie wiedząc czym się zająć, oparł się o ścianę obok i skupił swój wzrok na Hermionie i Poppy.
-Ta szlachetna dziewczyna nie przewróciła się na korytarzu, tylko została popchnięta przez Twoją koleżaneczkę, co zresztą bardzo poparłeś - Gryfonka wycedza przez zęby, patrząc prosto w oczy chłopaka, który po chwili zerwał z nią kontakt wzrokowy
-Widzę, że w takim razie znowu nasz Ślizgon potwierdza reputację swojego domu - Prycha cicho, patrząc surowym wzrokiem na chłopaka - Granger będziesz musiała do jutra posiedzieć tutaj. Nałożę Ci różne maści, a przy okazji podam mikstury, żebyś nie czuła takiego bólu. Malfoy przydaj się na coś i pójdź do Snape'a po eliksir słodkiego snu. - Rzuca w jego stronę, zamyślonym głosem.
Chłopak słysząc to przekręca oczami i od niechcenia idzie w stronę lochów. Lubił to miejsce ze względu na klimat, który tam panował. Aczkolwiek aktualna sytuacja sprawiła, że chciał jak najpóźniej dotrzeć do tego miejsca. Szedł spokojnie, szykując w głowie wypowiedź na temat stanu Hermiony, gdy nagle zobaczył czarnowłosą dziewczynę. Na jej widok, od razu zaczął się denerwować i tylko podszedł do niej szybko mierząc ją wzrokiem.
-Uciekłaś, przez co teraz to ja muszę płacić za tą sytuację. Mam pójść do Snape'a po eliksir słodkiego snu dla tej szlamy. Wielkie dzięki Pansy. - Mówi to wszystko zdenerwowanym głosem, przez co oczy dziewczyny zaczynają być szklane. Chłopak nie mówiąc nic więcej odchodzi od niej, a ona próbując użyć ostatniej deski ratunku krzyczy, żeby wrócił. Jednak nie uczynił tego, przez co Ślizgonka zapłakana pobiegła w stronę łazienki. Malfoy widząc już drzwi, za którymi kryją się lochy wzdycha cicho, po czym puka stanowczo w drewno. Tym razem usłyszał tylko krótkie proszę. Wszedłszy do środka, od razu zauważył przed sobą nauczyciela eliksirów, który stojąc przy swoich półkach z książkami, szuka czegoś wzrokiem.
-Po co przyszedłeś? Odprowadziłeś Granger do skrzydła? - Pyta, dalej nie patrząc na chłopaka
-Poppy kazała mi przyjść po eliksir słodkiego snu - Wzrusza ramionami, starając się obserwować cały czas mężczyznę
-Ah no tak. Zapomniałem o tym, że ostatnio zużyła resztę - Mruczy cicho, odwracając się do szafy, z której wyjmuje fiołkę z fioletową cieczą, od razu podając ją swojemu wychowankowi. - Nigdy więcej takich akcji Draco, gdyby Minerva, albo Dumbledore się o tym dowiedział to gwarantuję Ci, że nie skończyłoby się na tym, co Cię spotkało - Kręci głową, na co chłopak nic nie odpowiada tylko wychodzi z pomieszczenia cicho wzdychając. Ma świadomość tego, że teraz może być jeszcze bardziej obserwowany przez Severusa, co nie jest mu na rękę. Będąc już w skrzydle od razu podaje pielęgniarce miksturę. Kobieta przyjmując ją kiwa jedynie głową, po czym wskazuje na drzwi.
-Już możesz iść. - Rzuca krótko, dzięki czemu Draco poczuł ulgę. Gdy był już przy drzwiach, mimowolnie rzucił kątem oka na śpiącą Hermionę. Zagryzając nerwowo wargę, przyspieszył kroku i już po krótkim czasie znalazł się w dormitorium Slytherinu.
- I jak? Nie zaraziłeś się niczym od tej szlamy? - Prycha cicho Vincent, który siedzi na fotelu.
-Na szczęście nie. Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę musiał przebywać w otoczeniu takiej szlamy - Blondyn kręci głową, po czym przygląda się przyjacielowi, który jak zwykle się czymś zajada. Nie zwracając na to więcej uwagi, łapie pierwszą lepszą książkę z szafki, którą od razu otwiera. Chcąc odpoczynku, skupił się jedynie na czytaniu, co zostało przerwane przez wejście innego Ślizgona, który podszedł bliżej Draco
-Malfoy, ktoś chce z Tobą pogadać na korytarzu teraz. - Mówi obojętnym tonem głosu, po czym kieruje się do swojego łóżka
CZYTASZ
Przez brak Twoich słów | Dramione
FanfictionCzyżby dwa różne światy, mimo wielu różnic potrafiły znaleźć wspólną drogę i nią podążać? Z tym pytaniem zmagają się przez cały czas Hermiona Granger i Draco Malfoy, jednak czy znajdą odpowiedź na to?