VI Zamyślenie VI

50 4 0
                                    

Młody arystokrata leżąc otulonym w kołdrę co chwilę miał w swojej głowie same sprzeczne i wręcz głupie myśli. To co zrobił, było zdecydowanie za szybkim krokiem, zresztą tego kroku nie powinno być nigdy. W tym zgadzali się obydwoje. Przecież są wrogami, którzy nie powinni nawet ze sobą rozmawiać. Ona jest tylko szlamą, która nie ma nic wspólnego z nieskalaną krwią, a on żyje w świecie, w którym ludźmi są tylko ci, których krew jest czysta jak świeży śnieg. W tym miejscu nikt nie zwraca uwagi na to, czy ich ręce nie są pobrudzone krwią innych, tylko na to, czy ich własna krew jest ,,czysta". Gdy nadszedł czas zajęć i dziewczyna stała już przy klasie, nawet na chwilę nie spojrzeli na siebie. Ich teraźniejszość wyglądała, jakby wczorajsza sytuacja tak na prawdę nigdy nie miała miejsca w rzeczywistości, tylko w ich umysłach. Gryfonka trzymała się jak zwykle z Ronem i Harrym, a Ślizgon z resztą osób, które należały do jego domu. Swoją drogą takie rozwiązanie może było nawet lepsze. W klasie również unikali siebie jak ognia. Mimo dobrze zachowanej obojętności na twarzy młodzieńca, wewnątrz czuł frustrację i ogrom innych emocji, z którymi przez cały czas walczył. Chciał ponownie dotknąć jej miękkiej skóry, spojrzeć na nią, ale teraz nie było to możliwe. Cała ich relacja zmieniła się w jeszcze gorszą, gdyż stała się pozornie obojętna. Gdy się nienawidzili, mógł czuć różne emocje w stosunku do dziewczyny, ale w obojętności nie powinno ich być w ogóle, co było zarówno dla niej jak i dla niego największym problemem. 

-Draco może chcesz porozmawiać? Jesteś strasznie nieobecny, to jest dziwne jak na Ciebie. -Mruczy pod  nosem Pansy, po czym krzyżuje ręce jakby chcąc bardziej zaznaczyć, że czeka na jasną odpowiedź od chłopaka 

Słysząc jej pytanie zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc z jakiego powodu wyrywa go z jego przemyśleń. Przez dłuższą chwilę po prostu się jej przyglądał i zastanawiał się nad tym co odpowiedzieć. W jego głowie pojawił się nawet pomysł, aby zignorować ją i wrócić do tego co robił wcześniej, jednak gdy zauważył jej naglące spojrzenie przewrócił oczami i wziął głęboki oddech

-Niekoniecznie stwierdziłbym, że jestem nieobecny. W końcu stoję tu przed Tobą w tej sali - Prycha pod nosem, wskazując dłońmi na siebie - Wiem, że dla Ciebie to coś niezwykłego i niecodziennego, ale wyobraź sobie, że niektórzy posiadają mózg, a nawet z niego korzystają - Dodaję z tak samo drwiącym wyrazem twarzy, a czarnowłosa jedynie kręci głową poirytowana i zostawia w spokoju chłopaka. Ale w końcu taki miał być efekt, więc Ślizgon sam sobie pogratulował za to. Nie czuł potrzeby przebywania wśród ludzi, a tym bardziej rozmawiania z nimi. Po zakończeniu zajęć wyszedł do biblioteki, w której wiedział, że spotka Hermionę. Niekoniecznie chodziło o nawiązanie rozmowy, czy zwrócenie na siebie jej uwagi. Wystarczył mu fakt tego, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z jego oczekiwaniami, to będzie mógł ją poobserwować. Niewiele myśląc przyspieszył kroku, dzięki czemu w niedługim czasie znalazł się w pożądanym pomieszczeniu. Zajął miejsce, w którym raczej mało kto siadał. Znajdowało się na uboczu, gdzie nawet światło lamp nie było wystarczające, aby czytelnik posiadał komfort przy plądrowaniu informacji z danej książki. Mimo tego, że nie było to też komfortowe miejsce, usiadł w nim i pochylił lekko głowę, podkładając na stolik podręcznik. Dzięki temu z daleka wyglądał jak zwykły uczeń, który postanowił przybyć do biblioteki. Minuty upływały bardzo wolno, a on wciąż nie ujrzał nawet kątem oka kobiety, której wyczekiwał. Zdając sobie sprawę iż jest przedostatnią osobą, która tutaj się znajduje zagryzł nerwowo wargę i zamykając z impetem księgę wyszedł przez stare drzwi. Szedł szybko, próbując powstrzymać się od reakcji, która mogłaby przykuć uwagę innych. Cała jego uwaga skupiła się na ekspresowym dojściu do dormitorium i zignorowaniu wszystkich ludzi dookoła. Czuł się urażony tym, że nie zobaczył Gryfonki w tym miejscu.  Zauważając nagle zza ściany pasemko kręconych włosów zamarł, wpatrując się w niego jakby zobaczył ducha. Postanowił w końcu wyjść w tym kierunku  i zmierzyć się z tym, co sprawiło u niego taki szok. Nie chciał jednak być zauważonym, ponieważ byłoby to głupie posunięcie z jego strony i możliwe, że wynikłoby z niego jeszcze więcej problemów niż miał dotychczas. Przyzwyczajony do praktycznie niesłyszalnego chodu, który wyniósł z domu rodzinnego skradł się i ujrzał w pełnej okazałości Hermionę Granger - gryfonkę, która w ostatnim czasie sprawiła, że niedługo wyląduje w Szpitalu Świętego Munga. Przez pierwsze chwile poczuł radość, podekscytowanie, ale gdy zobaczył przytulającego ją Rona zacisnął zęby. Dając się ponieść emocjom zakasał rękawy swojej koszuli i przycisnął Gryfona do ściany. Gdy zamierzał wykonać pierwsze uderzenie w kierunku twarzy Weasleya usłyszał przestraszony i wymieszany z żalem głos Granger

-Zostaw go! Przecież on Ci nic nie zrobił, czemu to robisz! - Mówi już bardziej piskliwym i bolesnym tonem, przez co Ślizgon jakby za pomocą zaklęcia puszcza drugiego chłopaka, który od razu łapie się za swoją klatkę piersiową, czując w niej cały czas ból. Hermiona czekała na odpowiedź słowną z jego strony, ale niczego takiego się nie doczekała. Zamiast tego przed swoimi oczami zobaczyła Malfoya, który z drwiącym uśmiechem pokłonił jej się krótko i wolnym oraz wypełnionym pewnością krokiem poszedł w drugą stronę korytarza. 

-Co z nim jest nie tak?! Przecież wy się i tak nienawidzicie, więc o co mu chodziło. - Wycedza przez zęby, a jego przyjaciółka słysząc to przełyka wolno ślinę.

-Masz rację, nienawidzmy się. Też nie rozumiem dlaczego tak postąpił... -Szepcze w jego stronę i przymyka na chwilę powieki, chcąc chociaż na ułamek sekundy przenieść się gdzieś indziej. 

Przez brak Twoich słów | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz