William Kit

147 3 0
                                    

Nastał ranek. Żarłaczna noc nienawiści dobiegła końca. Młody Jones spał skulony pod drzewem, a wokół wypalonego ogniska leżeli chłopcy. Jedyną osobą która czuwała całą noc - był Piotruś Pan. Oczy miał podkrążone od nieprzespanej nocy, jednak nie potrafił tak po prostu zasnąć. Ciemnowłosa persona chłopca urzekła go, jednak dalej był nieufny w stosunku do niego. Coś mu podpowiadało, że pobyt tego niezapowiedzianego gościa nieść może same konsekwencje.
Te oczy - oczy wypełnione dobrze znaną odrazą. Kompletnie nie grające z wystraszoną buźką młodziaka. 
To spojrzenie - mówiące jednoznacznie, że on tu nie pasuje. Tak gniewne, łaknące rozlania krwi Piotrusia.

Przynajmniej mógłby udawać. Skoro już tak bardzo chciał dołączyć do Zagubionych Chłopców. Dlaczego Cień go przysłał, skoro miałby nie chcieć wcale tu być? Kim jest William Kit?

Jego łachmany - czy w tej epoce, czy na tym świecie istnieje jeszcze ktoś kto by z własnej woli się tak ubrał?

Z jak wielkim brakiem szacunku wycelował w Jedynego Władce tej wyspy... Tą przeklętą strzałą?
Ilekroć pytał sam siebie tyle też razy nie potrafił odpowiedzieć sobie na te pytania. A Piotruś Pan powinien wiedzieć wszystko, czy nie jest to prawdą, że jest niezwyciężony. Nie mógł przegrać. Nie mógł dać za wygraną.

Wstał otrzepując się z ziemi, nie mógł czekać. Nie stać go było by się tylko temu przyglądać. Nie zniósłby już tego nadmiaru myśli. Potrzebował działać. Desperacko ruszył do skulonego chrapiącego chłopca. Chwilę z góry mu się przyglądał, jednak to było silniejsze od niego.

Szturchnał go nogą.
- Ruszaj się.

Jones oderwany ze snu odskoczył przeturlał się na bok. Przez ułamek sekundy widział tylko mgłę, która gasła wraz z opadaniem zmęczonych powiek. Ujrzał nad sobą postać, ciemną jak mara nocna i zląkł się, co odrazu przykuło uwagę Pana. Z biegiem chwil jednak dojrzał plugawe nasienie tuż nad sobą, które nie dziwo przypominało mu marę.
Chłopak uśmiechał się z góry. Jednak był to inny uśmiech z tych wszystkich podstępnych uśmiechów jakie zdołał poznać Hak. Coś wisiało w powietrzu.

- Czego chcesz? - mruknął podsuwając wątłe ciało ku pozycji siedzącej.
- Grzeczniej, jesteśmy wciąż na mojej ziemi.
- No jasne, gdzie by indziej. - parsknął sfrustrowany chłopak i podniósł się ku górze.
- Przejdźmy się. - zaproponował Piotruś łapiąc chłopaka za kark i prowadząc w stronę lasu.
- Puszczaj. - wyrwał się Hak i sam biegiem udał się miedzy drzewa. Opatuliło ich gęste powietrze. Jones już nie był wstanie dojrzeć zwęglonego ogniska. Piotruś wolnym krokiem przedarł się przez gęstnine. A ciemnowłosy widząc go natychmiastowo uraczył go ponurym wyrazem twarzy.
- Cóż za radosna nowina, że się zjawiłeś. - zaśmiał się brunet.
- Nie powiedziałbym. - stęknął Will.
- No właśnie, chyba tu nie pasujesz. - wzdrygnął się Pan. - Skoro tu jednak jesteś miło by było zobaczyć jakieś oddanie.
- Czego niby? Powinienem się częściej do Ciebie może uśmiechać? A przyjmujesz nieszczery uśmiech?
- Powinieneś być mi wdzięczny, za to, że tu jesteś. Oczekuję pokory i oddania. Jestem panem tej wyspy. - mruknął dalej krocząc gdzieś w las w raz z ciemnowłosym. 
- Przepraszam, ale nie dociera to do mnie. Strasznie dużo gadasz i chyba się zgubiłem. - zaszydził z niego młody Hak.

Po tych słowach na twarzy Piotrusia malowała się wściekłość. Jego oczy podeszły czerwienią, a sam poczuł jak się nadyma od nadmiaru buzującej frustracji.

- Skoro nie chcesz tu być, to jaki sens jest przyjęcie Ciebie do Zagubionych Chłopców?
- A powiedziałem, że chce do nich należeć? - zaśmiał się.
- A wspominałem, że może masz wybór?- syknął jadowicie zirytowany Pan. Jones zmrużył ślepia wpatrując się w poważną twarz Pana. Widział jak pluje jadem, czy był to akt prawdziwej desperacji? Czyżby Hak dokonał niemożliwego i zdołał mieć w garści samego Piotrusia?
Chciał teraz tylko napawać się tym widokiem.
- Ująłem w słowa, że obchodzi mnie twoje zdanie? - uśmiechnął się zręcznie czyniąc tym samym nieuniknioną słowną potyczkę. Wzburzony niczym gniewne morze Piotruś zaczął się miotać na boki niczym jego przyjacielski sercu Wesoły Roger w obliczu zagrożenia. To uradowało serce chłopaka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 22, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dark side of Peter Pan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz