Czym jest Nibylandia?

240 10 0
                                    

Szepty złowrogich dusz uleciały, razem z wynurzeniem się pierwszego promyka słońca z nad horyzontu. Jasne światło sunęło ku górze, zahaczając pierw o grube hodaki kapitana, mruknął coś pod nosem, gdy podświetliło jego zmęczoną twarz. Otworzył ślepia, nie będąc pewnym tego czy dalej otacza go obłuda, czy rzeczywistość.
Jednak po krótkim czasie, uświadomił sobie, że wytrwał noc próby, a jego krzepka dusza, nadal trzyma się mocno stabilnego ciała. Mimo tego, wiele pytań nie dawało mu spokoju. Myśli, które go dręczyły krzyczały gdzieś w głowie, że to nie przypadek, że właśnie on znalazł się na tej wyspie. Jednak to jak go wykreowała Nibylandia, jakie nadała mu cechy, zaślepiła jego zdrowy rozsądek.
Co stało się z niewinnym chłopcem? Czy nadal część urwipołcia kryło się w Haku? 
Kim był Jones, tak bez wszelakich masek za jakimi krył się? Wielkim kapitanem? Oszustem? Człowiekiem o wielkim sercu? Czy bezprawym piratem?
W głębi siebie czuł się malućki, ale nie dopuszczał do siebie tej myśli, może dlatego dalej tkwił jako złowrogi pirat na wodach Nibylandii. Nigdy nie pozwolił sobie na bycie chłopcem, zawsze musiał być parę kroków przed tym twierdzeniem. Zawsze dodawał, że nie wypada, bo co pomyśli rodzina. Teraz wszystko to zostało gdzieś za nim, o dziwo wyspa wypaczyła w nim to kim chciał zawsze być. Stał się zwykłym oszustem, człowiekiem goniącym garnek złota, nie dumnym kapitanem statku dla swego króla. Był odwrotnością wszystkich dojrzałych dumnych cech jakimi się szczycił. Został tylko piratem, jednorękim złodziejem. Jedyny honor jaki nad nim spoczywał rozpłynął się w wodach po których już tylko dryfował. Przyjął miano Haka, bo wyspa od początku pragnęła by nim był. By był odwrotnością swego odbicia, tym kogo zawsze potępiał, opluwał, wyśmiewał czy popychał.
Stał się znienawidzoną wersją siebie, a popadając w żale, dopinał ostatnie guziki do tej postaci. Kopał sobie grób w szponach mrocznej magii Nibylandii.

Nagle to wszystko pojął.

Te sny o wyspie pełnej złota, kosztowności, które go dręczyły po nocach, gdy jeszcze pływał po morzach. Diabelstwo kusiło, pięknem i urokiem. A nad to, to nie był jego pierwszy raz na wyspie czarów. Kiedy był malcem, oddalał się w snach ku niej. Po czasie wspomnienia wyblakły, a on pamiętał tylko swoje dzieciństwo jak parę stronic, pozostawionych gdzieś w pierwszych nieistotnych kartkach książki. 

Skoro od samego początku wyspa mamiła go by do niej dotarł, to w jakim celu było to wszystko? Czy Piotruś miał kontrolę nad jej zachciankami. Czy może był tylko małym złem chętnym zmian, ku rozprzestrzeniających się koszmarów.
W jego głowie pojawiła się kolejna niewiadoma " Czym jest Nibylandia, w takim razie?"

Stał tak jeszcze chwilę patrząc na nagrobki granitowe, które stały w niewielkiej oddali. Aż zrozumiał, że skoro przejrzał na oczy, to jest zasianym małym ziarenkiem zmiany. Inni też powinni sobie przypomnieć. Jego załoga musiała zrozumieć kim była w poprzednim życiu.
Droga do wolności stała na wyciągnięcie ręki, ale za każdym razem, gdy po nią sięgali coś mąciło im w głowach, napędzając gniew i nienawiść. Podając na tacy wybory bez wyjścia, którymi zajadali się wszyscy łącznie z Hakiem.

Przetarł oczy, spojrzał ku niebu. I oddalił się od cmentarza, idąc drogą powrotną do swego Wesołego Rogera.

Tym czasem Nicolas sprawnie wyciągał z pułapek wróżki i chował do osobnych słoików. Dumny z tego co osiągnął.

Proszek z wróżek nie tyle co ich pyłek był ogromną bronią, a w niewłaściwych rękach mógł zagrażać wielu istnienią.
Otóż gdy ktoś uśmierca jedno istnienie, coś w nim samym staje się pozbawione człowieczeństwa. Daje mu władze nad śmiercią, bo sam się dopuszcza zbrodni na życiu. Nicolas już nie chciał być chłopcem, chciał być kimś potężniejszym od Pana. Chociaż Piotruś traktował go jak brata, powierzał wielkie sekrety, częścią siebie kochał go. Darzył wielkim zaufaniem. A przede wszystkim pozwolił mu się wiele nauczyć od siebie samego.

Zawsze stał u jego boku, gdy jednak spadł na drugi plan coś w nim drgnęło. Zazdrość wypaliła w nim uczucia do Pana. A Wendy stała się obiektem pożądania, zemsty...
Mroczny cień szeptał mu pomysły, bowiem dostrzegł w nim nowego podatnego na większe zmiany osobowości, żywiciela. Godnego do wielkich mrocznych działań.
Teraz posługiwał się jego nienawiścią niczym sznurkami, za które pociągał jak marionetkę.
Cień pragnął bowiem wszystkie światy połączyć w jedną mroczną Nibylandie. A na drodze mogły mu stanąć tylko czyste jak łza serca dobrych istnień.

Dark side of Peter Pan Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz