OD AUTORKI
* zdjęcie domu daje, bo nie chciało mi się go opisywać. Ten rozdział jest chyba już zbyt długi, a to nie jest bardzo ważne
***
Courtney, oczywiście, udało się w końcu wymyślić jakiś (prowizoryczny, bo prowizoryczny) plan jak ogarnąć cały ten bałagan i chociaż nikt nie był tego tak naprawdę pewien, nikt nie miał też lepszego pomysłu, czy też wiedzy aby z nią dyskutować. Powiedziała, że tak jak inni jej rodzaju potrafi wyczuć niestabilność, która rozszerza się między ich światami jak pękające szwy. Znalazła kilka miejsc, które potrzeba by zidentyfikować, zabezpieczyć i być może z powrotem zamknąć, jeśli zajdzie taka potrzeba. Coś, czym sama mogłaby się zająć, ale, jak to zgrabnie ujęła, musiałaby się kurwa rozdwoić. A potem najpewniej ponownie podzielić, bo miejsca, o których mówiła znajdowały się relatywnie daleko od siebie nawzajem. Niektóre nawet poza Ameryką, ale tymi Courtney kazała im się nie martwić.
- Wy i Kurt wrócicie do kraju, a ja zajmę się resztą - powiedziała.
- Sama? - wypalił Slash, który siedział po lewej obok Izzy'ego.
- A jak myślisz?
Slash nie odpowiedział, milknąc nagle jakby ostry ton jej głosu ugryzł go w język. Nikt inny nie zapytał, a Courtney po wszystkim nie kwapiła się, aby sprawę rozjaśnić.
- Jest jeden problem - wtrącił się Kurt. - Zostaję z tobą.
- Nie, Kurt.
- Ale...
- Nie - przerwała mu znów stanowczo. - Będziesz mi tylko przeszkadzał.
Ała.
Kurt wyglądał jednak na niemniej zdeterminowanego.
- Bardziej przydasz się w Stanach - wyjaśniła Courtney, łagodniejąc. - Ktoś musi mieć oko na idiotów.
Izzy uniósł brwi.
- A co właściwie mamy robić? - zapytał rzeczowo. Love spojrzała na niego z irytacją, a Axl poruszył się niespokojnie przy jego boku, jakby poczuł nagły dyskomfort. Izzy zapragnął złapać go za rękę, ale tego nie zrobił.
- Jak mówiłam...
- Wiem, co mówiłaś. Ale skąd będziemy wiedzieć jak ta... niestabilność będzie wyglądać? I co mamy z nią niby zrobić?
- Poznasz ją, kiedy ją zobaczysz, Izzy - zapewniła go.
- No dobra. I co dalej?
Courtney niespodziewanie nie odpowiedziała od razu. Cisza trwała może kilka sekund, ale wystarczająco długo, aby Izzy wyczytał z jej wyrazu twarzy znajomą niepewność, a reszta zaczęła się niepokoić.
- Zadzwońcie do mnie - powiedziała w końcu, jakby nie minęło wcale tak wiele czasu między pytaniem Izzy'ego, a jej odpowiedzią. - Wtedy wam powiem.
- Dlaczego nie teraz? - zapytał Slash.
- Bo to zależy. Niestabilność niestabilności nie równa. Nie ma po co siać paniki.
- Paniki? - powtórzył Steven. - Czyli to może być coś takiego jak...
- O tym właśnie mówię! - powiedziała. - Nie ma po co martwić się na zapas. Co będzie to będzie. Jeśli się boicie, wracajcie do domu.
- I czekajcie na katastrofę? - dodał za nią Steven. - Nie ma mowy!
- Dobrze. W takim razie musicie mnie słuchać. Jeśli coś zepsujecie przez własną głupotę i arogancję konsekwencje dosięgną więcej osób niż tylko naszą siódemkę. Mam nadzieję, że to rozumiecie.
CZYTASZ
Use Your Illusion
Fanfic//Ostatnia część mojej małej serii fanfików do Guns n Roses. Zalecam najpierw przeczytać powszednie części "(Don't) Damn Me" oraz "Snakepit", znajdujące się na moim profilu// . . . Po szokujących wydarzeniach na wzgórzach Hollywood życia Axla, Izzy'...